Zbrodniarze, tyrani, gwałciciele, mordercy, twórcy zorganizowanych aparatów represji i ucisku, często też psychopaci i pełni kompleksów maniacy wciąż zawłaszczają dla siebie dużą część światowej literatury faktu. Stają się przedmiotem analiz psychologicznych, dyskusji naukowych i dociekań w sprawie najbardziej skrywanych aspektów w ich życiorysach. Ba! Czasem nawet ściąga się z nich odpowiedzialność za popełnione zbrodnie, nierzadko też na własnym narodzie. Takie tendencje w ostatnim czasie daje się zauważyć w stosunku do Adolfa Hitlera, na temat którego powstała już niezliczona ilość opracowań, a w ostatnich latach wyrosła wokół niego „szkoła” przenosząca ogrom popełnionych zbrodni na bezpośrednich hitlerowskich wykonawców mordów. W te problemy, jako zjawisko, dobrze wpisuje się książka zatytułowana „Beria. Oprawca bez skazy” autorstwa francuskiej profesor historii Françoise Thom.
Nie mówimy tu oczywiście bezpośrednio o Trzeciej Rzeszy, tylko o Związku Radzieckim, a głównego bohatera książki, Ławrientija Pawłowicza Berię, wypadałoby raczej porównać do Heinricha Himmlera, a nie do Adolfa Hitlera. Wszak zarówno Beria, jak i Himmler stali na czele tajnej policji państwowej, obaj byli też prawymi rękami na usługach zbrodniarzy. W każdym razie oni wszyscy, dygnitarze nazistowscy i radzieccy, to w zasadzie ten sam garnitur zbrodni i zarazem najczarniejszych kart w dziejach ludzkości. Dlatego też narracja zastosowana w książce „Beria. Oprawca bez skazy” wydaje się szokująca. Françoise Thom przedstawiła Berię w zupełnie innym świetle, niż dotąd był postrzegany. Przypomnijmy, że współcześnie było to światło, pod którym ukryta jest odpowiedzialność za mordy w Związku Radzieckim, bezpośrednia odpowiedzialność za wymordowanie polskich oficerów w trybie katyńskim, a także inne zbrodnie, m.in. zadawane osobiście morderstwa, tortury czy gwałty, albo wykonywane na zlecenie szefa NKWD czystki w państwie.
Tymczasem Françoise Thom na około tysiącu kartach biografii „Beria. Oprawca bez skazy” naświetla obraz zupełnie innego Berii, czyli niemal takiego jak sugeruje tytuł – bez skazy. Według francuskiej profesor historii szef NKWD sprzeciwiał się paktowi Ribbentrop-Mołotow, określanym potocznie jako pakt o IV rozbiorze Polski, nie chciał też montować komunizmu w Polsce, a jego kategoryczny sprzeciw budziła również kwestia rozstrzelania polskich oficerów w trybie katyńskim. Ba! Françoise Thom wskrzeszając trochę demony najnowszej historii Polski sugeruje, że o zbrodni katyńskiej Niemcy byli odpowiednio poinformowani, ponieważ szybko dotarli do grobów polskich oficerów. W sumie więc książka przynajmniej częściowo rozkłada odpowiedzialność za mord w Katyniu na Związku Radzieckim i Trzeciej Rzeszy. Mając w pamięci wyniki badań Allena Paula, czy też Tadeusza A. Kiselewskiego, uważam, że Françoise Thom posunęła się zdecydowanie zbyt daleko w swych sugestiach!
Inne wątki zawarte w książce „Beria. Oprawca bez skazy” też wywołują kontrowersje, choćby stosunek Berii do wojny ZSRR z Finlandią, który według Françoise Thom, był głosem sprzeciwu. Większość ustaleń autorki próbuje więc podważyć wizerunek Berii, jako krwawego wykonawcy rozkazów Stalina. O ile część z tych kwestii można by ponownie poddać pod dyskurs naukowy, o tyle ściąganie odpowiedzialności z Berii za popełnione zbrodnie wydaje się co najmniej przedwczesne. Tym bardziej, że wyraźna część materiałów źródłowych, na których oparła się Françoise Thom pochodzi bezpośrednio od Sergo Berii, syna głównego bohatera książki, albo od nawróconych komunistów. Nie wszystkie materiały na temat Berii zostały też jeszcze ujawnione. Trudno więc tak radykalnie zmieniać wyobrażenie na temat tego szefa NKWD, gdy ciąży tyle na nim zarzutów.
Jakkolwiek wiele można by dyskutować na temat narracji zastosowanej przez Françoise Thom to monumentalność dzieła „Beria. Oprawca bez skazy” przechodzi wyobrażenia. Ceniona profesor historii wykonała benedyktyńską pracę dochodząc do dostępnych źródeł na temat Berii, a także znakomicie nakreślając stosunki społeczne wśród elit władzy ZSRR. Autorka perfekcyjnie omówiła, wprowadzając w to dużo nieodkrytych dotąd kwestii, relacje pomiędzy Berią a innymi przedstawicielami radzieckiej wierchuszki, w tym bezpośrednio ze Stalinem. Pasjonująco wybrzmiały szczególnie opisy sytuacji, w której ZSRR znalazł się po agresji niemieckiej w czerwcu 1941 roku, gdy Stalin miał powiedzieć:
„Lenin pozostawił nam państwo, a myśmy zrobili z niego gówno”
Równie porywająco został scharakteryzowany strach Stalina, który sądził, że po pierwszych klęskach sowietów w starciach z nazistami został zawiązany przeciwko niemu spisek. Sam Nikita Chruszczow, o czym wspomina Françoise Thom, na bazie relacji Berii tak oto wspomina dzień, w którym najbardziej zaufani współpracownicy Stalina przyszli do niego w dniach, gdy Armia Czerwona ponosiła dotkliwe straty:
„Gdy przyszliśmy do niego […] widzieliśmy, że się bał. Myślał, że przyszliśmy go aresztować, bo porzucił swoje obowiązki i nie zrobił nic, aby zorganizować opór przeciwko niemieckiemu najazdowi”
Zresztą wątki rzadziej wspominanie w biografii Stalina, takie jak jego pijaństwo w czasie wojny, które paraliżowało administrację radziecką, albo jego agonia w kałuży moczu w marcu 1953 roku, rzucają adekwatne światło na Związek Radziecki. Problemem wciąż pozostaje Beria, który na bazie analizy Françoise Thom w czasach dochodzenia do zaszczytów w kraju, przeszedł równocześnie przemianę. Ta uczyniła z niego postępowego, gotowego na reformę ZSRR polityka. Jego skłonność do przeprowadzenia gruntownych zmian w Związku Radzieckim, w duchu liberalizacji, a nawet demokratyzacji kraju, doprowadziła zresztą go do upadku. Beria po około stu dniach rządów po śmierci Stalina został pojmany, a następnie skazany na śmierć przez współtowarzyszy.
Omówienie procesu i stracenia Berii bez wątpienia także stanowi mocny atut książki, ponieważ zostały tu rozwiane legendarne wyobrażenia, choćby o tym jakoby Chruszczow miał osobiście udusić Berię. Zresztą przedruki listów byłego szefa NKWD i klimat jego procesu pozwalają szczegółowo wczuć się w psychikę straceńca. Według mnie Beria okazuje tu się upadłym zbrodniarzem, człowiekiem, który w rezultacie ogromu popełnionych zbrodni próbował zinstytucjonalizować formę postępowości w ZSRR, aby na kartach historii zaznaczyć się jako orędownik pokoju, wielki reformator i człowiek, który wyciągnął z zapaści moralnej, społecznej i gospodarczej wielkie imperium. Te wszystkie cele zostały przez Berię zaprzepaszczone i nawet pomimo, że Françoise Thom dostrzega w nim postępowego ideowca, nic nie jest w stanie przekreślić krwi, którą umazał swoje ręce w latach trzydziestych XX wieku i w okresie II wojny światowej.
Być może wpływ na moje stanowisko wobec książki „Beria. Oprawca bez skazy” ma zbyt pochopne, moim skromnym zdaniem, potraktowanie akcentów w polityce Berii wobec Polski. Mając w pamięci badania innych cenionych naukowców, kategorycznie wiążących Berię ze zbrodniami wobec narodu polskiego, trudno przyjąć za pewnik ustalenia Françoise Thom. W każdym razie kwestie Polski, choć w tej książce są ważne, to nie stanowią dominującego jej aspektu. Książka stanowi niezwykle drobiazgowe studium, pełne ogromnej liczby ciekawostek i faktów ze społeczno-politycznego życia w ZSRR w okresie lat trzydziestych, czterdziestych i na początku pięćdziesiątych XX wieku, które wnoszą ogromny wkład w badania nad historią Związku Radzieckiego. Każda kwestia, która wzbudza tu kontrowersje może przecież stać się przedmiotem dyskusji, a te, jak wiemy, doprowadzają do fantastycznych konkluzji. Trzeba więc wyrazić wdzięczność Françoise Thom, że podjęła się tematu wieloaspektowego scharakteryzowania Berii, a następnie zadać kilka niewygodnych pytań, które nie wszystkie jej ustalenia czynią takimi, jakie je przedstawiła…
Książkę możecie znaleźć w księgarni BookMaster.com.pl
Informacje o książce:
Tytuł: Beria. Oprawca bez skazy
Tytuł oryginału: Beria. Le Janus de Kremlin
Autor: Françoise Thom
ISBN: 9788380970267
Wydawca: Prószynski Media
Rok: 2016
Kontakt z recenzentem: konrad.morawski@wp.pl