Czy po przeczytaniu danej książki, można być jednocześnie na „tak” i na „nie”?! Za sprawą książki Justyny Luszyńskiej „Będę czekać całą noc” przekonałam się, że jednak można!
Swoją recenzję zacznę od tego, że autorka oddaje w nasze ręce swój książkowy debiut, co czyni ją na swój sposób wyjątkową. Justyna Luszyńska jest studentką filologii angielskiej, a także koordynatorem projektu EYIA – Projekt Europejskiej Młodzieżowej Agencji Informacyjnej, mający na celu „bawienie się” młodzieży w dziennikarzy, a także rozwijanie swoich pasji i zainteresowań w tej dziedzinie. Więcej informacji o projekcie znajdziecie na stronie eyia.eu
Powiem szczerze, że do przeczytania bardzo zachęcił mnie opis na okładce. Chyba jak każda kobieta lubię opowieści o miłości, przychodzącej w niespodziewanych okolicznościach i kończących się szczęśliwym, romantycznym happy end-em. Z jednej strony „tył okładki” przekonał mnie, abym wzięła ją do swoich rąk, natomiast z drugiej strony „przód okładki” sprawił, że czytając ją w miejscu publicznym musiałam ją zakrywać. Moim zdaniem jest zbyt odważna i siedząc w pociągu skrupulatnie pilnowałam, aby współpasażerowie jej nie zobaczyli.
Mówiąc o treści, przyznam się szczerze, że przeczytałam książkę Pani Luszyńskiej w ciągu jednego dnia. Na pewno trzeba przyznać, że jest bardzo wciągająca, ale to chyba zasługa „telenowelowej” treści, co w tym przypadku chyba nie jest na plus. Przede wszystkim bardzo zniesmaczyło mnie to, że autorka kreuje postać głównej bohaterki jako kobiety z bardzo niskim poczuciem własnej wartości. Nie jestem w stanie inaczej określić kobiety, która nie ma szacunku do samej siebie. Potwierdzeniem tego jest chociażby sam początek fabuły. Kobieta, która budzi się w łóżku nago z zupełnie obcym mężczyzną, który okazuje się być jej mężem. Opis ślubu, który odbył się kilka dni wcześniej, „po pijaku” i po przekupieniu łapówką księdza – wybaczcie, ale to zupełnie nie mój klimat. Do tego Ola – główna bohaterka – dla wymyślonego planu zemsty na byłym chłopaku jest w stanie z nim chodzić do łóżka, tylko po to, aby się na nim odegrać… Z ciężkim sercem muszę przyznać się, że jestem świadoma tego jak współczesny świat kreuje relacje damsko-męskie. Seks bez zobowiązań, przygoda na pierwszej randce, chęć wypróbowania się przed ślubem, bo przecież nie można kupować kota w worku… Niemniej jednak osobiście mam zupełnie inne zdanie w tym temacie. Kobieta powinna się szanować i tego szacunku wymagać od innych, a przede wszystkim od mężczyzn! To my kształtujemy w nich to, co chcemy aby procentowało na przyszłość – wzajemny szacunek i miłość, która nie jest wynikiem patrzenia na kobietę głównie przez pryzmat łóżka. Tym samym uważam, że chcąc zachęcać do budowania swojej wartości i samooceny, zdecydowanie nie można propagować i uważać za dobre zachowania kobiety, właśnie takie jak tutaj są przedstawione.
Idąc dalszym tropem głównych bohaterów, na przód wysuwa nam się Piotr. Bogaty, przystojny, pewny siebie architekt, który uważa się za klasę wyżej w stosunku do Oli. Pozytywnym aspektem przedstawionym w fabule książki jest pokazanie, że tzw. przydzielanie ludzi do klas społecznych jest czystą głupotą. Ktoś kto jest biedniejszy i stroniący od szykownych strojów w żadnym wypadku nie może czuć się gorszy w zderzeniu z osobą w markowym ciuchu. Bardzo fajnie jest pokazane to na przykładzie relacji Piotra z modelką, która oprócz figury i urody nie ma nic innego do zaoferowania. Często mówi się, że mężczyźni są wzrokowcami. To prawda! Ale tym samym pamiętajmy o tym, że wyglądem mamy ich tylko przyciągnąć, natomiast zatrzymać musimy już sercem. Zarówno jak i kobiety, mężczyźni od swojej partnerki oczekują wsparcia, rozmowy, zrozumienia. Zdecydowana większość ceni kobiety, które mają coś do powiedzenia, są inteligentne i mają w sobie ciepło oraz dobroć, których nie są w stanie zastąpić, ani wymiary 90-60-90 ani najlepszy markowy stój. Uważam, że poruszenie takiego wątku może być zachętą dla kobiet, współcześnie przygniecionych tysiącami okładek z kreacją „ideału kobiety”. Na pewno będzie to motywacją dla nich, aby spojrzały na siebie nieco inaczej i doceniły wartości jakie w sobie mają, niekoniecznie te, które widać gołym okiem.
Rzeczą, która zasługuje na uwagę w odniesieniu do tej książki jest tematyka jaką autorka porusza, a mianowicie – samotność. Myślę, że niestety powoli staje się ona chorobą cywilizacyjną naszych czasów. Kobiety, określające się dumnie singielkami, które tak naprawdę są spragnione męskiego wsparcia i miłości. Mężczyźni – którzy przeżywają kryzys swojej męskości i jakże trudno przychodzi im zabieganie oraz walka o kobietę.
„Kiedy najbardziej na świecie łakniemy samotności, zawsze ktoś ją zakłóci. Będą się przeciskać w drzwiach, będą wchodzić oknami, będą telefonować, pisać listy. A kiedy potrzeba, by ktoś stanął obok nas, jest boleśnie duża, wówczas nie ma nikogo”
Jeśli miałabym zachęcać do przeczytania tej książki, to mówiąc szczerze chyba bym tego nie zrobiła. Moim zdaniem dzisiejsza rzeczywistość jest na tyle wysycona bezwartościowymi treściami, że nie dokładałabym jeszcze jej w postaci fabuły o kobiecie, która nie ma szacunku do samej siebie.
A wszystkim kobietom, które są samotne, życzę, aby doceniły i pokazały światu swoje wewnętrzne piękno!
Informacje o książce:
Tytuł: Będę czekać całą noc
Tytuł oryginału: Będę czekać całą noc
Autor: Justyna Luszyńska
ISBN: 9788380832817
Wydawca: Novae Res
Rok: 2016