Moi znajomi wiedzą, że mam niezwykłą słabość do słodyczy, a najbardziej do czekolady. Jestem łasuchem i tyle! Niestety, zwykle kończy się na tym, że podczas zwykłych zakupów po prostu wrzucę do koszyka jakieś ciasteczka, czy tabliczkę mlecznej Terravity. Sama, no cóż… Wychodzę z założenia że mistrzynią wszelkich ciast jest niezaprzeczalnie moja mama. Czas na zmiany. Kuchnia mamy zawsze pozostanie na miejscu pierwszym, ale ja również powinnam rozpocząć swoją przygodę z gotowaniem i chyba warto zacząć od tego co lubię najbardziej…
Po książkę „Delicje i łakocie” sięgnęłam z tych powodów które już wymieniłam, ale i dlatego że przyciągnęła mnie piękna i słodko wyglądająca okładka. Muszę powiedzieć, że na tym się nie kończy! Gdy otworzymy książkę, zaczyna się uczta dla oczu. Piękne fotografie, mocny błyszczący papier, elegancki krój pisma, śliczna kolorowa tonacja… A przepisy?
Paulina Krajewska autorka bloga Just My Delicious, zaczyna od tego dla kogo jest ta książka i tak jak ona powiem, że dla wszystkich! W zabawny sposób dowiadujemy się że marzyciele, leniuchy, zabiegani, smakosze, sensualiści i wiele, wiele innych osób znajdzie tu coś dla siebie. A tak na serio, to część pierwsza zaczyna się od „małych łakoci” czyli np. kremy, batoniki, lizaki, ciasteczka, trufle itp. „Większe łakocie” to klasa jak na razie nie odkryta przeze mnie. Są to tarty, torty, bloki – czyli ciasta których spis składników przekracza 3 pozycje. I ostatnia część w której zaczytywałam się zachwycona, czyli „Łakocie do picia”, a tam przepisy na gorące czekolady! Ale nie tylko, mamy galaretki, smakowe mleka czy przepis na advocat.
Wiele przepisów nie wymaga użycia piekarnika i nie potrzeba na nie zbyt wielu składników. Na przykład lody na ciepło! Nigdy nawet przez chwilę nie zastanowiłam się jak są one robione, a był to przysmak za którym przepadałam jako dziecko. Kosztował wtedy maksymalnie 50 groszy i wg przepisu Pani Pauliny jest zrobiony z cukru, wody i białka. A dawały tyle szczęścia!
Wiele łakoci idealnie nadają się na przyjęcia. Elegancko zrobione, wymagają od nas trochę pomysłu i odrobinę czasu by zaskoczyć znajomych. Dajmy na to galaretki w cytrynie z alkoholem. Również moja ignorancja co do łakoci została wystawiona na próbę i wiedza o słodyczach przestała ograniczać się do serników, czekolad i ciastek z marmoladą. Poznałam ciasteczkowy krem korzenny, dżem z buraków lub pomidorów, Custard – krem angielski czy Brigadeiro – brazylijski przysmak zrobiony z czekolady i mleka skondensowanego.
Każdy przepis opatrzony jest krótką notką na temat konkretnej łakoci. Dowiadujemy się przykładowo skąd pochodzi przysmak, czego możemy się spodziewać po spróbowaniu słodkości i na jaką porę dnia powinniśmy go przygotowywać. Do tego jest oczywiście przewidywany czas przyrządzenia deseru, a także standardowo, składniki, sposób przygotowania i ewentualne sugestie. Sugestie zawierają możliwości modyfikacji deseru na np. sposób przechowywania czy dodatki wzbogacające deser. Dla dbających o wagę smakoszy słodkości, proponowana jest wersja light, w której co bardziej kaloryczne dodatki zastępowane są ich zdrowszymi odpowiednikami.
Czytanie „Delicji i łakoci” było dla mnie prawdziwą przyjemnością. Książka idealnie nadaje się na prezent dla każdego, oraz jest ładnym dodatkiem do kuchni. Nie trzeba być wielce uzdolnionym w sztuce gotowania by stworzyć pyszny deser i autorka świetnie mi to uzmysłowiła. Możne nie zawsze mam czas by samodzielnie zrobić sobie „coś słodkiego”, ale teraz już przynajmniej nie wykręcę się, że nie wiem jak.
Informacje o książce:
Tytuł: Delicje i łakocie
Tytuł oryginału: Delicje i łakocie
Autor: Delicje i łakocie
ISBN: 9788328310261
Wydawca: Helion
Rok: 2015