Pewnego dnia spotkało się w Tokio dwóch Hiszpanów. Jeden z nich miał bzika na punkcie wszystkiego co japońskie, a także bloga i dwie książki na ten temat. Drugi, również Japonią żywo zainteresowany, na koncie posiadał kilkanaście poczytnych powieści, głównie młodzieżówek, często będących efektem współpracy autorskiej. Co mogło wyniknąć z takiego spotkania? Otóż „Ikigai. Japoński sekret długiego i szczęśliwego życia” Héctora Garcii oraz Francesca Mirallesa.
Nieczęsto sięgam po poradniki, jednak ten zainteresował mnie ze względu na znane mi wcześniej pojęcie ikigai, w którego sens głęboko wierzę. Ikigai, raison d’être, sens życia – to coś na styku pasji, misji, powołania i zawodu. Jest to czynność, aktywność, którą kochasz, więc wstajesz dzięki temu każdego dnia z łóżka. Przez to, co robisz, świat staje się trochę lepszy. Poza tym istnieje szansa, że ktoś ci za to zapłaci. I wreszcie, jesteś w tym dobry. Autorzy definiują ikigai w skrócie jako „szczęście płynące z bycia stale zajętym” i w tym też upatrują przyczyny długowieczności Japończyków, zwłaszcza mieszkańców Okinawy, wyspy charakteryzującej się jednym z największych wskaźników długowieczności na świecie (tzw. niebieska strefa). To tam udali się twórcy poradnika w celu odkrycia sekretu zdrowego i szczęśliwego życia, który obiecują zdradzić swoim czytelnikom.
W kwestii struktury książki, zamysł nie jest czytelny i do tej pory głowię się, dlaczego przyjęto taką, a nie inną kolejność wywodu. Dziewięć rozdziałów zbudowano z luźno powiązanych ze sobą wątków, które jako całość wydają się niezupełnie spójne. Ale od początku. Krótki odautorski wstęp pozostawia po sobie wrażenie, że zostanie nam przedstawiona wyprawa do Ogimi na Okinawie, dzięki czemu poznamy życie mieszkańców tej niebieskiej strefy i tajemnicę ikigai. Pierwszy rozdział, szumnie zatytułowany „Filozofia ikigai”, brzmi jednak jak kolejny wstęp z ponownym rozważeniem kluczowego terminu oraz charakterystyką (choć to za wiele powiedziane) pięciu niebieskich stref i możliwych czynników (w liczbie dwóch) długowieczności. Dalej autorzy uchylają rąbka tajemnicy w kwestii anty-aging, co oznacza poruszenie problemu stresu i dobrego snu. Kolejny rozdział składa się, ni stąd, ni zowąd, z przedstawienia pięciu sylwetek superstulatków wschodu i zachodu (również Polaka, Aleksandra Imicha, żyjącego w latach 1903-2014), a także luźnej refleksji o kilku artystach, którzy dożyli sędziwego wieku, aktywnie parając się sztuką. Kiedy już mamy nadzieję, że skoro za nami jedna trzecia książki, to przed nami musi być sedno sprawy – dostajemy jeszcze w kontekście poszukiwania sensu życia rozdział o logoterapii austriackiego psychiatry Victora Frankla i kilka ustępów o pokrewnej, japońskiej terapii Shomy Mority. Jest to ponoć wreszcie właściwy wstęp do tematu ikigai. Tylko że rozdział piąty, w którym dowiadujemy się, jak przeistoczyć pracę i czas wolny w przestrzeń rozwoju osobistego, znów operuje szeregiem psychologicznych ciekawostek z pojęciem flow na czele. Warto jednak to przeboleć, by dowiedzieć się, że Steve Jobs był wielbicielem japońskiej porcelany z Kioto… W rozdziale szóstym otrzymujemy to, co zostało zapowiedziane we wstępie, niemal dziennikarską relację z pobytu autorów w Ogimi. To bardzo przyjemna część książki. Jak piszą autorzy, udało im się przeprowadzić około stu wywiadów w ciągu tygodnia, z których wnioski zestawili w grupy dobrych rad (co po stu pięćdziesięciu stronach nie jest już dla czytelnika niczym zaskakującym). W nawiązaniu do wypowiedzi wiekowych mieszkańców Ogimi w następnych rozdziałach przedstawiona jest szczegółowo dieta oraz aktywność fizyczna (wraz z ilustracjami) praktykowana przez Japończyków.
„«Dzień dobry!», «Do zobaczenia!», mówię dzieciom, które idą do szkoły, oraz pozdrawiam tych, którzy mijają mnie w samochodach. «Jedźcie ostrożnie!» Od siódmej dwadzieścia do kwadrans po ósmej stoję na ulicy i witam się ze wszystkimi. Kiedy sobie pójdą, idę do domu”. [s. 145]
„Długie życie zależy tylko od trzech rzeczy: ruchu dla zdrowia, dobrego odżywiania oraz spotykania się z ludźmi”. [s. 144]
Mam wrażenie, że Garcia i Miralles nie do końca wiedzieli, co czynią. Zdradzają co prawda, że motorem do napisania tego poradnika był brak podobnej pozycji zgłębiającej filozofię ikigai z punktu widzenia psychologii popularnonaukowej lub rozwoju osobistego, jednak ich rozłożenie akcentów pozostawia wiele do życzenia. W tej książce jest za dużo wszystkiego: trochę relacji z podróży, trochę omówienia terapii i wynikających z nich uniwersalnych życiowych wskazówek , trochę japońskich słówek, a trochę zachodnich anegdotek. W dziedzinie psychologii co prawda jestem laikiem, lecz jako najzwyczajniej w świecie myślący człowiek potrafię dostrzec wielki chaos panujący w tej publikacji. I mam wrażenie, że jest on potęgowany przez układ typograficzny. W samym spisie treści mamy do czynienia z trzema różnymi rodzajami fontu, a później bywa jeszcze gorzej. Krzykliwe nagłówki podrozdziałów, całe strony formatowane kursywą, różne rodzaje wypunktowywania i od groma niepotrzebnych tabelek. W tym nadmiarze nie sposób się odnaleźć. Redakcyjnie treść jest świetnie opracowana i czyta się lekko, ale znowu – przy niemałym rozmiarze pisma osiem akapitów na stronę, nierzadko jednozdaniowych, to męczarnia.
Podsumowując, „Ikigai…” wzbudziło we mnie mieszane uczucia. Jednakże samo ikigai, gdy już się doń dokopałam w treści książki, na nowo zmotywowało mnie do poszukiwania sensu życia. Autorzy wspominają w książce, że fotografowali i nagrywali swoich rozmówców, co pozwala mi przypuszczać, że materiał audiowizualny może być niestety o wiele ciekawszy niż ta publikacja. Szkoda, bo – patrząc na fajny, minimalistyczny projekt polskiej okładki – miało być tak pięknie…
Informacje o książce:
Tytuł: IKIGAI. Japoński sekret długiego i szczęśliwego życia
Tytuł oryginału: Ikigai. Los secretos de Japon para una vida larga y feliz
Autor: Héctor Garcia, Francesc Miralles
ISBN: 9788328704848
Wydawca: Muza
Rok: 2017