17 lat temu Julia uwolniła się z toksycznego związku. Była bita i poniżana, a jej życie można było podsumować jednym słowem: piekło. Udało jej się jednak uciec i prawie zapomnieć. Schudła, zmieniła fryzurę, stała się pewną siebie kobietą odnoszącą sukcesy zawodowe. Ma cudownego męża, który nigdy nie wnikał w jej przeszłość. Chciałoby się rzec: sielanka. Kiedy nagle zaczyna otrzymywać dziwne wiadomości, jej idealnie ułożone życie powoli rozsypuje się jak domek z kart.
„Przypomniał jej się dzień, w którym kupowała mieszkanie. Wszyscy znajomi wybierali lokum w nowych blokach, zwracali uwagę na bliskość placu zabaw, sklepów, szkół, przystanków. Musieli poczuć z nim więź, starali się dopasować swoją wizję układu pomieszczeń do planów architekta lub najzwyczajniej w świecie sugerowali się ceną.
A ona? Również doskonale wiedziała, czego szuka, chociaż kierowała się dość niecodziennymi kryteriami wyboru. Mieszkanie nie mogło być na parterze ani nawet na pierwszym piętrze. Nie zasnęłaby mając świadomość, że ktoś może dostać się do środka przez uchylony balkon. Ostatnie piętro również odpadało. Musiała mieć drogę ucieczki w górę lub w dół. Chciała mieszkać między ludźmi, którzy mogliby ją usłyszeć. To było najważniejsze.”
Zastraszona kobieta od razu zaczyna podejrzewać, że jej były partner próbuje ponownie wkraść się do jej życia. Nie jest w stanie zachować pozorów normalności, przez co jej mąż martwi się o nią. Julia źle sypia, ciągle ogląda się za siebie, nawet kolega z pracy zauważa, że coś jest nie tak. Wraca do rodzinnej miejscowości, by przeprowadzić własne śledztwo. Okazuje się, że Krzysztof, o którym usilnie próbowała zapomnieć przez te wszystkie lata, związał się z inną kobietą i razem wychowują jej córkę, Natalkę. Kobieta nie może uwierzyć w swoje odkrycie.
Wracają wspomnienia. W dniu, kiedy uciekła, powiedziała Krzysztofowi, że jest z nim w ciąży. On nie uwierzył, że dziecko może być jego, więc ją pobił. A teraz on ma rodzinę. Córkę, która nosiła imię ich nienarodzonego dziecka. Dochodzi między nimi do konfrontacji. Mężczyzna twierdzi, że się zmienił i żałuje tego, jak traktował Julię. Szybko okazuje się, że to nie on jest autorem wiadomości, które otrzymuje kobieta. Jednak czy Krzysztof na pewno się zmienił? Może to tylko pozory?
Książka porusza temat przemocowych związków, co jest istotne, ponieważ wiele kobiet tkwi w takich relacjach i wydaje im się, że nie ma z nich wyjścia. Jest to coś, o czym trzeba rozmawiać, a nie jest to łatwe. Moim subiektywnym zdaniem jest to największy plus powieści.
W tego typu książkach czytelnik liczy na nagłe, niespodziewane rozwiązanie. Tutaj go nie ma. Już wcześniej można przewidzieć, jak książka się skończy. Nie ma miejsca na domysły, co w mojej opinii jest minusem. Bohaterowie są przewidywalni, podobnie jak fabuła. Postać Julii jest momentami irytująca. W jej życiu dzieje się coś złego, a ona zamiast podzielić się z mężem swoimi problemami, idzie na siłownię albo pobiegać. W pewnym momencie mówi Wiktorowi, że chce od niego odejść, zamiast powiedzieć mu prawdę. Mężczyzna musi ją wręcz zmusić do zwierzeń. Przez tyle lat był okłamywany, że wątpi w szczerość uczuć żony i wcale mu się nie dziwię. Można ją usprawiedliwić tym, że jej przeżycia były traumatyczne, a o złych rzeczach nikt nie lubi mówić, jednak w małżeństwie nie powinno być aż takich tajemnic.
Wiktor został przedstawiony jako aseksualny mężczyzna, który ma do swojej żony mnóstwo cierpliwości i stara się ją wspierać. Ale jak wspierać kogoś, kto nie mówi prawdy? Nie jest to łatwe. Daje jej sporo przestrzeni, żeby mogła się wewnętrznie pozbierać, nie naciska na nią, dopóki ta nie doprowadza go do ostateczności. Czytelnik jest w stanie dość szybko zrozumieć intencje Krzysztofa, ponieważ rozdziały poświęcone jemu i Martynie wszystko wyjaśniają. Liczyłam na suspens, ale się go nie doczekałam.
Nie mogę powiedzieć, że książka była nudna, jednak czegoś mi w niej zabrakło. Dobrze, że temat przemocy domowej przestał być tematem tabu i otwarcie się o nim mówi/pisze. Żadna kobieta nie powinna przechodzić takiego piekła. Być może kogoś ta lektura zmotywuje do ucieczki od przemocowego związku. Dla osób, które uwielbiają kryminały, „Zanim mnie zabijesz” może się jednak okazać za mało kryminalna. Jeśli ktoś lubi romanse, to mało w niej romansu. Nie jest to powieść, która trafiła w mój gust literacki, ale ta recenzja jest wyłącznie moją subiektywną opinią.