„Zakochaj się w Paryżu, jakiego jeszcze nie znasz!”, „Odkryj prawdziwy Paryż i spójrz na niego po parysku!” – tak głoszą frazy na odwrocie książki, mające zachęcić potencjalnego czytelnika do lektury „Zakochanego w Paryżu”. Postanowiłam dać się skusić – i tak oto otworzyły się wrota, przez które przelewa się barwność i, niejednokrotnie, absurd paryskości okraszone zabawnymi anegdotami i błyskotliwą ironią. Oto książka cenniejsza niż wszystkie przewodniki!
„Zakochany w Paryżu. Miasto Świateł okiem paryżanina” jest bardzo specyficzną formą przewodnika. Na próżno jednak w nim szukać cen wstępu na Wieżę Eiffela, godzin otwarcia Luwru czy innych wskazówek turystycznych. To raczej zbiór wzmianek na przeróżne tematy z zakresu obyczajowości, kultury i polityki Paryża, przeplatane ze sobą w taki sposób, aby nie znudzić czytelnika jednym kręgiem tematycznym. Mimo różnorodności i braku tematycznej chronologii (która jawi się tutaj jako duży plus!), informacje nie przytłaczają i nie są przedstawione w sposób chaotyczny.
No, i o ile można w ogóle uznać, że informacje o paryżanach mogą nie być chaotyczne. I bynajmniej nie jest to nieuwaga autora – tutaj do akcji wkraczają główni bohaterowie „Zakochanego…”, którzy, doprawdy, są niesamowicie różnorodni. Olivier Magny jest jednak uważnym obserwatorem i równie wprawnym komentatorem rzeczywistości, dzięki czemu błyskotliwie i zabawnie przedstawia przywary paryżan sprawiając, że jego teksty jednocześnie ociekają ironią i tak naprawdę nie zrażają czytelnika do mieszkańców Paryża. Wręcz przeciwnie – na każdą chwilę, gdy przemknął mi przez myśl komentarz „ci ludzie są szaleni”, przypada przynajmniej jedna chwila, w której pomyślałam, że w tym wszystkim tkwi ich olbrzymi urok. Mało tego! Od czasu do czasu, podśmiewając się z absurdów, jakie paryżanie sami sobie stwarzają odkrywałam, że mam coś z ich mentalności i wcale mnie to nie martwi!
Czego zatem można dowiedzieć się z lektury „Zakochanego w Paryżu”? Wszystkiego tego, czego zapewne nie spodziewaliśmy się dowiedzieć. Marzy się wam przyjaźń z paryżaninem? Hola hola! Jak jesteśmy turystami, z góry jesteśmy skazani na niepowodzenie – trzeba zatem przyjąć inną taktykę. Kim zatem „warto” być? Studentem, obcokrajowcem na emigracji, a najlepiej pracownikiem międzynarodowej firmy wysłanym na delegację. Paryżanie ubóstwiają chwalić się zagranicznymi – i prestiżowymi! – przyjaciółmi. Ale: liczy się Ameryka Północna i Południowa, Włochy (ewentualnie Hiszpania, bo to w zasadzie to samo, kierując się słowami Oliviera Magnego) i kilka innych potęg świata. Inne pochodzenie? Możemy liczyć tylko na fakt, że trafimy na paryżan, których kręci egzotyka.
Przykłady tematów, które porusza autor, można by mnożyć. Od mody i jedzenia, poprzez specjalne miejsca w Paryżu i poglądy na przeróżne tematy, trafiamy do części o Baracku Obamie, gwiazdkach Michelina i… sikaniu na ulicy. Tak właśnie! Mając podstawową wiedzę na temat Francji nigdy nie przyszłoby nam do głowy, co eleganccy i dystyngowani paryżanie tak naprawdę potrafią wymyślić.
Wszystkie rozdziały są zwięzłe i wyczerpują poruszany temat, a przy tym są dość krótkie – to wszystko sprawia, że książkę czyta się bardzo przyjemnie i szybko, a jednocześnie można na wyrywki wybierać fragmenty bez ryzyka, że czegoś nie zrozumiemy, bo zostało wyjaśnione w poprzedniej części. Doskonałym rozwiązaniem tłumacza jest poprzetykanie tłumaczenia polskiego oryginalnymi zwrotami, za każdym razem tłumaczonymi w nawiasach, co jest przydatne w praktycznym użyciu (o ile takie nadal planujemy po zderzeniu z nagą rzeczywistością). Po każdym rozdziale jest umieszczona stopka, w której znajduje się rada (nierzadko ociekająca przyjemną w odbiorze ironią) oraz rubryka „mów jak paryżanin”. Całości dopełnia piękna szata graficzna, która sprawia, że nie sposób oderwać wzroku – zarówno od treści, jak i sposobu jej podania.
Niestety, zastrzeżenia budzi okładka. Choć powszechnie wiadomo, że nie powinna być wyznacznikiem w ocenie książki, w przypadku polskiego wydania nie sposób oprzeć się wrażeniu, że mamy przed sobą romans z Paryżem w tle. Dopiero po dostrzeżeniu podtytułu „Miasto Świateł okiem paryżanina” zaczyna coś świtać, że może jednak warto obrócić książkę i przeczytać kilka słów o niej, a może nawet skusić się na treść właściwą. Problem tkwi zarówno w bardzo luźnym tłumaczeniu tytułu, jak i w samej szacie graficznej. Gdyby tytuł był mniej kojarzący się z romantycznymi historiami, a różowa kolorystyka ustąpiłaby czerwieni, efekt byłby znacznie lepszy. Na szczęście okładka w żaden sposób nie decyduje o zawartości, która w tym przypadku jest bardzo dobra. Podobnie jak i polskie wydanie – choć nie mogę ocenić jakości przekładu, wersja finalna, która trafiła w moje ręce, bardzo przypadła mi do gustu, a strona techniczna także stoi na wysokim poziomie. Co prawda do treści wkradło się kilka literówek, na szczęście obeszło się bez błędów poważniejszego kalibru.
Niezależnie od tego, czy kochacie Paryż, czy za nim nie przepadacie, polecam serdecznie lekturę „Zakochanego…”. To doskonały przykład na to, że ludzkie przywary mogą dodawać nam uroku, a rzeczywistość traktowana z przymrużeniem oka staje się dla wszystkich łaskawsza. No i wreszcie jest to pozycja, której daleko od klasycznego przewodnika – uważam, że powinno wydawać się więcej takich smaczków, które nie są uchwytne dla czytelników powieści osadzonych w paryskich realiach i turystów bez dokładnej znajomości kontekstu społecznego. Serdecznie polecam!
Informacje o książce:
Tytuł: Zakochany w Paryżu. Miasto Świateł okiem paryżanina
Tytuł oryginału: Dessine-moi un Parisien
Autor: Olivier Magny
ISBN: 9788376421445
Wydawca: Pascal
Rok: 2013