Biografie i wspomnienia

Villas – Iza Michalewicz, Jerzy Danielewicz

Recenzja książki Villas - Iza Michalewicz, Jerzy Danielewicz

Villas
Iza Michalewicz, Jerzy Danielewicz

Są tacy artyści, którzy mają swoje zamknięte, wyjątkowe grono wielbicieli, czarują talentem i zachwycają tych, którzy tym zachwytom chcą się w swej wrażliwości oddawać. Taka była Violetta Villas, mniej znana jako Czesława Gospodarek, której wyjątkowa osobowość sceniczna, absolutnie nadzwyczajny talent i niesamowite ciepło pozostały jej dziedzictwem dla pokoleń. Do tego dochodzą niezapomniane płyty oraz trasy koncertowe, a także role, w które się wcielała na dużym i małym ekranie.

Błysk fleszy gaśnie. Wielkie tytuły prasowe zakurzyły się. Pamięć zawodzi. Jaka byłaś naprawdę Violetto Villas?

Autorzy biografii zatytułowanej „Villas” twierdzą, że to artystka, która mogłaby być żeńską emanacją doktora Jekkylla i pana Hyde. Wszakże ta książka bez wątpienia nie jest laurką na temat Violetty Villas, a mocną, niekiedy wręcz wstrząsającą relacją zarówno z jasnych, ale i mrocznych stron jej życia. Z kart tej książki dowiemy się bowiem dużo na temat trudnego charakteru artystki, która nie miała oporów, aby wdawać się w tego typu dialogi ze swoją garderobianą, tu ukrytą pod literką M:

„Tu pociągnąć, tam naciągnąć. Nagle M zaczepia haftką o majtki.
– O cholera! – mówi.
Violetta: – Co się stało?
– Zaczepiłam o majtki.
– Ty pizdo! To ja w majtkach jestem?! Trzeba mi było od razu powiedzieć!”

Brzmi brutalnie, prawda? Niestety Violetta Villas nie zwykła przebierać w słowach, często wulgaryzując i odnosząc się agresywnie wobec osób, które w najmniejszym stopniu zrobili coś wbrew niej. W taki też sposób Iza Michalewicz i Jerzy Danielewicz w książce „Villas” wychodzą z bardzo mocnymi działami na temat wyobrażeń o ciepłej, legendarnej muzie polskiej sceny muzycznej. Odważni biografowie zwrócili tu także uwagę na problemy z używkami, jakie miała Villas, a także na inne sprawy, które cieniem położyły się na biografii tej artystki. Brakowało jej szczerej przyjaźni, a uczucia rodzicielskie chyba nigdy się u niej w pełni nie rozwinęły. Goniła też za nią sensacja, a silne przywiązanie do wartości religijnych, czy też wolontariat wobec zwierząt, sprawiały, że Villas była łatwym obiektem ataków, wreszcie też manipulacji w gronie bliskich jej osób.

Artystka, która odbyła wiele fantastycznych tournee po Europie i USA, a także wylansowała wiele nieprzemijających przebojów, umierała w samotności i zapomnieniu. Powiedzmy też sobie szczerze: w smrodzie i w chorobie. Być może z tego też powodu jedna z osób, którą ją znała zdecydowała się wydać taki osąd na temat jej życia:

„Niepoczytalność i szaleństwo, przemieszanie wdzięczności z arogancją, wściekłości z uprzejmością… absolutnie nieczytelna psychologicznie osoba […] skłócona z synem, nie miała przyjaciół tylko gosposię i zwierzęta. Była samotnikiem”.

O Violetcie Villas na łamach tej wstrząsającej biografii znajdziemy znacznie więcej refleksji, komentarzy i spostrzeżeń poczynionych przez osoby, które dobrze ją znały. Za tym wszystkim, za błyskiem fleszy i niegasnącym światłem reflektorów, kryją się wstrząsy, tragedia odchodzenia i urągające warunki życia. Warto dodać, że Iza Michalewicz i Jerzy Danielewicz starali się dotrzeć do największego grona osób, które mogłyby coś o Villas powiedzieć. To rzetelna, oparta na bogatym materiale źródłowym biografia, spełniająca wszelkie kryteria metodologiczne w konstruowaniu dzieła biograficznego. Niestety z nią samą, z Villas, pomimo wielokrotnych i udokumentowanych prób, spotkać się ostatecznie nie udało.

W tej wciągającej, choć szalenie trudnej i mocnej biografii, poznamy więc Violettę Villas na różnych etapach jej życia. Trafimy do samych początków, do czasów Czesławy Gospodarek, której mówiono: „Co ty sobie wyobrażasz, że tam, w Warszawie na ciebie czekają? Tam mają inne talenty! Nie potrzebują ciebie z Lewina”. Poznamy wielkie miłości jej życia, a także jej znakomitych mistrzów. Wielkim atutem książki okazują się także relacje Villas z aparatem komunistycznym. Cenne pod tym względem są przedruki archiwalnych dokumentów, dobrze oddające ducha czasów, w których rozwinęła się kariera i twórczość Villas. Autorzy biografii sprawnie oddali charakter relacji artystki z władzą komunistycznej Polski, włączając w to teczkę „Gabrielli” i naciski aparatu bezpieczeństwa, aby z Villas uczynić polską Matę Hari.

Warto więc sobie uświadomić – przed przystąpienie do lektury „Villas” – iż ta książka to twarda konfrontacja z masowymi wyobrażeniami na temat Violetty Villas. Ciepła, może nieco ekscentryczna gwiazda polskiej sceny muzycznej, zostaje tu przedstawiona jako artystka wyjątkowa, której talent lśnił pełnym blaskiem, ale też i człowiek pełen słabości, brutalnie pogubiony i zapomniany, wystawiony na rozstrzelanie przez media brukowe. Jeżeli więc jesteście gotowi, aby zmierzyć się z niewygodną prawdą, to „Villas” spełni wasze oczekiwania, przy okazji aspirując do miana jednej z najlepszych, a zarazem nieupudrowanych i nieprzekłamanych, biografii na naszym rynku wydawniczym. Ja próbuję się pozbierać.

Informacje o książce:
Tytuł: Villas
Tytuł oryginału: Villas
Autor: Iza Michalewicz, Jerzy Danielewicz
ISBN: 9788328061446
Wydawca: WAB
Rok: 2019

Kontakt z recenzentem: konrad.morawski@wp.pl

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać