Sięgając po tę powieść, nie miałam nawet bladego pojęcia o tym, że jest to kolejna część większego cyklu. Kiedy się zorientowałam, to zaczęłam się obawiać wejścia w sam środek rozpędzonej fabuły i tego, że nic albo niewiele zrozumiem z tej książki. Na szczęście rzeczywistość okazała się łaskawa i aby czytać „Martwe lwy” nie trzeba znać historii zawartych w pierwszym tomie. Autor na bieżąco przypomina i objaśnia bohaterów pojawiających się w trakcie, pokrótce tłumaczy kto kim jest, czym się zajmuje oraz w jaki sposób znalazł się w tym, a nie innym miejscu, czyli w Slough House. Miejsce to jest pewnego rodzaju przechowalnią, do której zsyłani są szpiedzy, którym podczas wykonywania swoich zadań podwinęła się noga w mniejszym bądź większym stopniu...
■ Czytaj dalej »