„Zakochałam się w innym mężczyźnie, mężu mojej koleżanki…” – już te słowa, zacytowane z okładki książki mogą sugerować, że mamy do czynienia z burzliwym, trudnym, i nie wiadomo, czy szczęśliwym romansem. Autorką tej powieści „Przetrwać rozstanie” jest Christine Błaszkowska, z pochodzenia Polka, która w początku lat dziewięćdziesiątych wyemigrowała do Niemiec. Tam rozpoczęła nowe życie, realizując m. in. swoje marzenia o pisaniu prozy i poezji. Być może w powieści pojawiły się różne wątki autobiograficzne, a być może jest ona owocem wnikliwych obserwacji autorki.
Poznajemy główną bohaterkę, Bernadettę i jej losy, jednocześnie przenosząc się w czasie. Niewiele, bo raptem jakieś trzydzieści, może czterdzieści lat. Autorka, niestety, nie podaje żadnych wskazówek i dat, które pomogłyby odgadnąć czas akcji. Wiemy tylko, że w Polsce kwitł w najlepsze trudny, coraz trudniejszy PRL, za to Zachód mamił obietnicami łatwiejszego, a wręcz bajkowego życia. Czy w owym czasie silna więź patriotyczna z narodem, z krajem, z ziemią ojców wystarczała potencjalnemu Kowalskiemu do pozostania w kraju? Zwłaszcza, że tak, jak główna bohaterka powieści… miałby również niemieckie korzenie?
Bernadetta jest młodą kobietą, mieszka w nadmorskim mieście, ma kochającego męża, może tylko nieco zazdrosnego i zaborczego, i dwójkę cudownych, małych jeszcze dzieci. Prowadzi spokojne, ustabilizowane choć, jak większość Polaków w owym czasie, nie zawsze łatwe pod względem finansowym życie. Jednak, ulegając namowom koleżanki, a także powodowana chęcią odszukania i sprawdzenia swoich niemieckich korzeni, postanawia wyjechać do Zachodnich Niemiec. W dalszych planach ma, jak to się wówczas mówiło, „ściągnięcie rodziny”. Na początek liczy na pomoc mieszkającej w Niemczech od lat koleżanki, z którą utrzymuje dość bliski kontakt. Bez większej gotówki, bez znajomości języka, zupełnie sama, dociera na dworzec w małym niemieckim mieście, gdzie nikt na nią nie czeka. Rodzina koleżanki okazuje się nie tak otwarta i życzliwa, jak można by oczekiwać. A jednak Bernadetta postanawia zostać. Przechodzi przez cały szereg procedur przesiedleńczych i zamieszkuje tymczasowo w obozie dla uchodźców. I może wszystko toczyłoby się zwyczajnym nurtem, gdyby nie miłość, która spada na nią jak przysłowiowy grom z nieba. A miłość potrafi i ułatwić, i skomplikować życie.
Akcja tego romansu raz przyspiesza, raz zwalnia poprzez czasem niepotrzebne, zbyt przegadane dialogi. Ale te dialogi pozwalają jednocześnie lepiej zrozumieć relacje głównej bohaterki z kochankiem i ogólne relacje polsko – niemieckie w tamtych czasach. Polak, szukający niemieckich korzeni, ciągle był traktowany jako nieco gorsza nacja, nawet przez tych, którzy przeszli podobna drogę.
Dla współczesnego czytelnika bardzo ciekawy może być obraz codziennego życia i opis zupełnie przyzwoitych warunków, w jakich żyli Polacy, chcący osiągnąć status obywatela niemieckiego. Autorka przedstawiła dość szczegółowo realia życia w obozie przesiedleńczym, który był czymś na wzór dużego hotelu ze wspólnymi pokojami, łazienkami i kuchnią. Pokazała też, jak przebiega cały proces ze strony urzędowo – prawnej. Nie jest to nudny opis, lecz szczegóły prawne wplecione są misternie w rozgrywającą się akcję.
Sylwetki bohaterów są nakreślone jasno i z pewną dozą sympatii piszącej. Autorka w każdym z nich dopatruje się nie tylko złych, ale również dobrych cech charakteru. Główna bohaterka jest nieco irytująca ze swą początkowa labilnością emocjonalną, która potem przemienia się w emocjonalne, miłosne zauroczenie. Jej naiwność i dziwna lekkość bytu w dalszej części powieści jest irytująca, by nie powiedzieć wręcz denerwująca. Czasem chciałoby się podpowiedzieć głównej bohaterce „kobieto, przejrzyj na oczy!”. Autorce udało się więc wzbudzić w czytelniku emocje, zarówno negatywne, jak i pozytywne. Romans Bernadetty i Arona jest raczej mało rzeczywisty. Choć może tak właśnie może wyglądać zdrada spowodowana samotnością i brakiem miłości? Powieść z pewnością jest typową literaturą kobiecą, choć jak na romans, za mało w niej obrazów prawdziwego głębokiego uczucia, a za dużo opisów zwykłego pożądania i ciągłych miłosnych aktów namiętnych kochanków. Bohaterka wykreowana jest na osobę, która niemal każdego mężczyznę pociąga swą seksualnością. Pojawia też się bardzo krótki wątek miłości gejowskiej. Czyżby taki trend był teraz obowiązkowy w każdej literaturze? Moim zdaniem jest on niepotrzebny i nie wnosi niczego do rozwoju akcji.
Autorka tka swój romans bardzo cierpliwie i skrupulatnie. A jednak pozostaje niedosyt spowodowany szybkim zamknięciem akcji powieści i dość otwartym zakończeniem. Być może jest to szansa na ciąg dalszy powieści. Pani Błaszkowska nie dokonuje też oceny moralnej bohatera zbiorowego, czyli Polaków uciekających z kraju i rozpoczynających nowe życie dla lepszego bytu.
Czytając powieść pani Błaszkowskiej miałam ambiwalentne odczucia. Plusem tej powieści jest na pewno to, że czyta się ją lekko, a po zakończeniu pozostaje refleksja nad życiem, historią i miłością.
Informacje o książce:
Tytuł: Przetrwać rozstanie
Tytuł oryginału: Przetrwać rozstanie
Autor: Christine Błaszkowska
ISBN: 9788379423859
Wydawca: Novae Res
Rok: 2014