Uwielbiam książki o samorozwoju, duchowości czy medytacji. One pozwalają nam zajrzeć w głąb siebie i skłonić nas do autorefleksji. Jeśli oczywiście napisane są z głową. Czy tutaj tak było? Odpowiedziałabym, że po części tak. „Prawa na każdy dzień…” Roberta Greene to pozycja ciekawa i z pewnością wciągająca. Jej konstrukcja pozwala na przyswajanie jednej lekcji codziennie. Co ułatwia wprowadzenie w swój terminarz pewnego rodzaju systematyczności.
Robert Greene to amerykański pisarz poradników. Autor ukończył studia na wydziale filologii klasycznej. Jego książki pojawiły się w największych amerykańskich magazynach, tj.: The New York Times, The New Yorker, Newsweek, Los Angeles Times. Itd. Oczywiście autor pojawia się również w programach telewizyjnych. Analizował biografie wielkich postaci, np.: Darwina, Mozarta czy Forda. Przez to stał się uznanym ekspertem w dziedzinie rozwoju osobistego. Jego debiut to bestsellerowa publikacja „48 praw władzy”. Opiera się na działaniach największych strategów, takich jak Machiavelli czy Elżbieta I. Inna bardzo ważna książka w jego dorobku to „Szkoła uwodzenia”. Tutaj z kolei oparł się na innych znakomitych postaciach: Kleopatrze, Casanovie czy J. F. Kennedym.
„Prawa na każdy dzień” to po części również książka o zdobyciu władzy. Tak ja ją odebrałam. Myślę, że to nic złego. Jednak jeśli ktoś nie obcował wcześniej z podobną literaturą, może odebrać lekcje Roberta Greene zbyt dosadnie, a to już budzi pewien niepokój. Sam autor w opisie swojego dzieła opisuje ją w tej sposób:
„Chcesz zapanować nad swoim życiem? Zdobyć władzę? Odnieść sukces? A może chcesz zawładnąć sercami innych ludzi albo być mistrzem w tym co robisz? […]ˮ
Już ten opis daje nam do myślenia, że książka będzie mocno nakierowana na konkretny cel. I nie ma w tym nic złego, motywacja jest moim zdaniem bardzo ważnym elementem życia. Ale tutaj, zgłębiając się bardziej w treści, mam wrażenie, że nie chodzi do końca o motywację a o manipulację. Pozwólcie, że przytoczę wam kilka fragmentów, które wam to nakreślą.
„Prawo na dziś – wszyscy jesteśmy aktorami w teatrze życia i im lepiej sobie poradzimy z odgrywaniem swoich ról i zakładaniem odpowiednich masek, tym większą władzę zdobywamy”
„Prawo na dziś – używaj wieloznacznych i nieokreślonych słów, aby ludzie nigdy nie mieli pewności, co masz na myśli. Otul ich demonicznym, diabolicznym językiem, żeby nie mogli skupić się na Twoich manewrach i potencjalnych konsekwencjach Twoich manipulacji”
Zdarzają się również lekcje, które są bardzo pomocne i dają właściwą motywację.
„Prawo na dziś: to proste – bycie zależnym od innych to źródło nieszczęścia, a bycie zależnym od siebie to potęga”
„Prawo na dziś – rozwiązuj problemy po kolei”
Takich medytacji i porad jest wiele, i są świetnie opisane. Dlatego zestawiając te dwie skrajności, myślę, że autor chciał w pewien sposób pomóc ludziom w odzyskaniu panowania nad swoim życiem. Niestety niektóre z jego porad zabrnęły nieco za daleko, zachęcając do posiadania ogromnej władzy nad innymi. A z tym nie do końca się zgadzam.
Ważne jest również to, że każda medytacja składa się z opisu oraz z porady na dany dzień. Pod każdym prawem na dany dzień znajduje się pozycja, z której została zaczerpnięta. To bardzo dobry zabieg, ponieważ, jeśli ktoś poczuje, że któraś z porad jest mu szczególnie bliska, będzie mógł bez problemu przejść do tej książki, która porusza dany temat szerzej. Ten format bardzo mi się podoba. Widać, że nawet sam wygląd książki został przemyślany. Dzięki temu czyta się ją niesamowicie lekko i przyjemnie, a przyswajane treści są łatwe odbiorze. Czasami również autor przywołuje cytaty znanych osób i umieszcza je na samym początku danego rozdziału. To bardzo odświeżające i nadające dodatkowego waloru.
W ostatecznym rozrachunku oceniam książkę na plus, jednak uważam, że czytelnik powinien mieć otwarty umysł czytając ją. Sama z niektórymi fragmentami się nie zgadzam, ale podejrzewam, że o to też autorowi chodziło. Wprowadzenie różnych skrajności wprowadza w czytelniku pewnego rodzaju niepokój, a to z kolei często sprowadza się do refleksji. W końcu to książka o ludzkiej naturze. Czy poleciłabym ją innym? Zdecydowanie tak, ale tym, którzy lubią poczytać o naszej naturze, poanalizować i stawiać pytania do własnego „ja”.