Dzień jak co dzień. Książka jak książka. Zwykły człowiek. Zwykła praca. Zwykła historia. Zwykła autorka? Właśnie w tym, co zwykłe znaleźć można prawdę, jakiej długo trzeba byłoby szukać wśród niezwykłości. Jolanta Kosowska zaskakuje genialnością prostoty. Zachwycona „Niepamięcią” przeczytaną przed kilkoma miesiącami sięgam po kolejną książkę autorki z tak ogromnym oczekiwaniem, że zaczynam czytać w samochodzie. Siedząc za kierownicą. Niemoralnie? Zgadzałoby się z przekazem książki.
Na pierwszych kartach powieści poznaję Konrada. Człowieka w średnim wieku, wykładowcę etyki na uniwersytecie medycznym. Życie, które wiedzie jest – jak na nauczyciela etyki – dość absurdalne. Nie od dziś wiadomo, że szewc bez butów chadza, jednak Konrad jest uosobieniem braku etyki we własnym zachowaniu. Miota się od związku do związku, wyrywa z błędnego koła, by za chwilę wpaść w kolejne. Przyglądając się jego życiu zastanawia mnie, jak bardzo absurdalna okazała się praca zawodowa, którą sobie wybrał. Jest… denerwujący. Pewny siebie i swoich racji, pozbawiony instynktu samozachowawczego, kieruje się impulsami, nie zastanawiając chyba nad niczym. Ale, ale… na każdego przychodzi pora, autorka doskonale to wiedziała kreując naszego bohatera. Pewnego pięknego dnia na Konrada czeka nie lada wyzwanie, które choć z pozoru niewielkie, zmieni jego życie bardziej, niżby mógł przypuszczać…
W odruchu dobrego serca, nasz bohater przyjmuje nocny dyżur w telefonie zaufania za kolegę, którego bardzo pilne sprawy poniosły w inną część świata. Konrad, stając twarzą w twarz – albo raczej ucho w ucho z niedoszłą samobójczynią mierzy się z czymś, co dotąd nie zdarzało mu się zbyt często. Rozmowa uderza we fragment duszy mężczyzny, dłubie w nim od środka, piłuje, gryzie, nie daje zasnąć spokojnie. Po kilku dniach trwania w chaosie emocjonalnym Konrad nie wytrzymuje. Budzi się w nim potrzeba odnalezienia dziewczyny, z którą rozmawiał, przekonania się co się z nią dzieje. A może nawet próba pomocy? Powoli wpada na trop i podąża za nim, by w końcu znaleźć to czego szuka. I zaskoczyć się. Bohater boryka się sam ze sobą, gubi we własnych emocjach, próbuje podążać za impulsami i dociera… tylko dokąd?
Początkowo autorka pozwala czytelnikowi tylko na poznawanie Konrada – odkrywanie kolejnych puzzli jego charakteru, przeżyć czy emocji. Z każdą kartką osoba bohatera staje się coraz bliższa – niezależnie od emocji, które wywołuje w czytelniku jedno jest pewne – poznajemy go bardzo dobrze. I tutaj ogromny ukłon należy się autorce. Kreację bohaterów ma opanowaną do perfekcji. Bohaterowie – a zwłaszcza Konrad – są wielopoziomowi, pełni głębi, wykreowani z precyzją niemalże chirurgiczną. Są realni. Prawdziwi. Potrafią nawet manipulować czytelnikiem tak, że nie jest w stanie tego dostrzec. Kiedy bohater staje się dość przejrzysty akcja rozwija się. Czytelnik przestaje widzieć świat jedynie przez pryzmat głównego bohatera. Pojawiają się inne perspektywy, myśli i emocje pozostałych bohaterów, dzięki czemu historia nabiera głębi i fascynuje jeszcze mocniej.
Długo zastanawiało mnie do jakiej kategorii zakwalifikować „Niemoralną grę”. Thriller? Dramat? Psychologiczna mieszanka jednego z drugim, choć osobiście odbieram więcej dramatu. Mocniej czuję wewnętrzne rozdarcie bohatera niż lęk na jakimkolwiek poziomie. Stąd pojawia się we mnie zasadnicze pytanie – czemu thriller? Czemu nie po prostu dramat psychologiczny, gdzie miałabym jasne odniesienie i nie próbowałabym wchodzić w skórę autorki, by zrozumieć co miała na myśli? Niech będzie, że to zwykłe niedopatrzenie. Zwykła książka? Tak. Ale emocje i przekaz zdecydowanie niezwykłe. Polecam!
Informacje o książce:
Tytuł: Niemoralna gra
Tytuł oryginału: Niemoralna gra
Autor: Jolanta Kosowska
ISBN: 9788379423798
Wydawca: Novae Res
Rok: 2014