London eye jest opowieścią o kochankach i pisaną jakby przez kochanków. To spotkanie dwojga ludzi, którzy próbują żyjąc tu i teraz, odnaleźć siebie także w sobie. Być może więc dlatego zainteresowanie tą książką. Faktem jest, że niesamowicie rzadko sięgam po pozycje, których motywem przewodnim jest miłość, która dominuje całą fabułę. Już sam opis wskazywał na to, że London eye nie będzie pustą książką o dwojgu zakochanych, gdzie od samego początku znamy zakończenie niewiele dziwiąc się podczas śledzenia ich losów.
Kobieta i mężczyzna połączeni uczuciem, oddzieleni kilometrami spotykają się by choć na chwile móc wypełnić sobą przestrzeń przed ponownym rozstaniem. Autor opisuje ich historię przeprowadzając Czytelnika m.in. przez Londyn czy Hong-Kong. Zaprasza nas do knajp, które odwiedzali, przedstawia towarzysza spotkań w ich ulubionej bibliotece. Jesteśmy na ich wyjazdach, w łóżku i przy podziwianiu przyrody. Ale co w tym wszystkim jest najważniejsze – nie jesteśmy w tym wścibscy i nachalni czasami nawet zaskoczeni pomysłami na oddanie specyfiki chwili. To ich historie z opisami w tle wydającymi się oddawać specyfikę miejsc, gdzie bywali, a jeszcze bardziej oddając niezwykłość ich związku. To jakby czytanie pamiętnika, zapisków specyficznych tylko dla nich chwil.
Książka przykuwa uwagę nietypowym układem, intrygującymi tytułami rozdziałów, a jeszcze bardziej dobranych do nich cytatów, czy tekstów je rozpoczynających. Grzegorz Mucha czyni nas jakby świadkami i uczestnikami chwil wspólnie spędzonych przez bohaterów. Bohaterów nietypowych, których sposób wydaje się być nieco inny, wyjątkowy i owiany tajemnicą niż obraz przeciętnych „zakochanych” czy „kochanków” z większości opowieści. Opisuje nie tylko te spotkania przy społecznej publiczności. Odkryta zostaje przed nami też intymność związku Tych Dwojga. Nie ma tu jednak wyuzdanych, kipiących seksem i brakiem dobrego smaku partii opisowych. Autor w sposób niezwykle subtelny i niebanalny odkrywa tą sferę dodając do tego magii i niecodzienności w prostocie pisania o tym. Narracja prowadzona jest w sposób prosty, logiczny. Specyfiką książki zapewne jest prosta fabuła. Początkowo z tego powodu nabrałam pewnego dystansu i sceptycyzmu do całości. Z kolejnymi kartkami stwierdzałam, że ta narracja taka ma właśnie być. Współgra ona jakby z historią, z opowieścią, jest ona taka jacy są Oni.
Grzegorz Mucha sprostał zadaniu, którym w moim odczuciu było pokazanie miłości od innej strony niż przeciętnie, właśnie ponadprzeciętne jej ujęcie. Opisuje on historie autentyczne, nie jest to kreacja wyimaginowanych ludzi, uczuć, dotyków, uścisków. Z wydawałoby się dziennikarską precyzją i obiektywnością relacjonuje ich historie sprawiając, że każdy chciałby chyba napisać na ten kształt własną. Zaskoczył mnie pomysłem na bohaterów i podjęciu decyzji o zapisaniu kawałka ich życia.
Nie zmienia to faktu, że jak dla mnie jest to dobra książka na jeden wieczór po dniu pracy, dla relaksu. Jeśli ktoś jest nastawiony na wciągająca, zapierającą zwrotami akcji i wielowątkowością fabułę – rozczaruje się. Polecam dla osób, które lubią inspiracje i odnajdywanie czegoś więcej w wydawałoby się prostych słowach.
Informacje o książce:
Tytuł: London eye
Tytuł oryginału: London eye
Autor: Grzegorz Mucha
ISBN: 9788377228173
Wydawca: Novae Res
Rok: 2013