„Nauka, lecz także wiele radości
Oto co kryją Dziecięce mądrości„
Taką zapowiedź zawartości książki można przeczytać na jej okładce. Ta zapowiedź właśnie skusiła mnie do sięgnięcia, po „rymowanki z morałem”, w nadziei, że wierszyki okażą się przydatne w organizacji zajęć dla dzieci.
O Jacku Paciochu, autorze Dziecięcych mądrości usłyszałam po raz pierwszy, a raczej przeczytałam z okładki. Na początku już zaintrygował mnie, dedykując swe dzieło Matyldzie (Żonie? Córce? Przyjaciółce z dzieciństwa?). Po przejrzeniu spisu treści ciężko zorientować się w podejmowanej tematyce, więc nie pozostało nic innego, jak tylko wczytać się w rymowanki.
Autor podejmuje wiele tematów, z którymi na co dzień stykają się maluchy – odbiorcy wierszyków. Od przekonywania dzieci do sprzątania własnych pokojów i akceptowania swoich słabości, poprzez zachęcenie do doceniania mamy i rozważania na temat wyboru zawodu, aż do zabaw z liczbami, kolorami i literami. Rymowanki mają kilka do kilkunastu dwu lub czterowersowych strof. Prawie zawsze rymy są parzyste. W większości wierszyków autor zachowuje bajkową konwencję, wprowadzając wstęp, rozwinięcie historii oraz zakończenie, obowiązkowo z morałem (jak wskazuje podtytuł). Bajkowej atmosfery dodają również barwne ilustracje przedstawiające kolejne losy bohaterów. Zwłaszcza w kilku początkowych wierszach wyraźnie widać ich edukacyjny aspekt, kiedy na przykład czytamy o żabie, której nie opłaciło się kłamstwo, czy wilku, który zyskał na rezygnacji z polowania i wyborze warzywnego – zdrowego – menu.
Sięgając po „rymowanki z morałem” , spodziewałam się podobnej twórczości jak u Brzechwy czy Tuwima. Tematyka podobna, jednak myślę, że wierszom autora brakuje jeszcze, by weszły do kanonu poezji dziecięcej obok wierszy takich klasyków. Faktem jest, co prawda, że czasy się zmieniły i dzieci mają dziś zupełnie inne zainteresowania niż kilkadziesiąt lat temu. Niemniej jednak warto wskazać kilka obszarów, na których autor mógłby się skupić przy kolejnych publikacjach. Przy pierwszym czytaniu od razu zauważyłam, że morał – jakkolwiek pożyteczny i pouczający – nie zawsze wynika z treści bajeczki. Odniosłam wrażenie, że przy niektórych wierszykach, gdyby przeczytać je na głos bez ostatniej zwrotki, można by wskazać wiele różnych wniosków i konkluzji, ale niekoniecznie te opisane przez autora. Ponadto, przyzwyczajona do tego, że w dziecięcych wierszykach zwykle mamy stałą liczbę sylab tworzącą charakterystycznie śpiewny rytm, trochę się zawiodłam. Wielokrotnie to ja musiałam dopasować sobie swój sposób czytania, żeby udało się odnaleźć tę śpiewność, którą uważam za konieczną w twórczości dla dzieci. Chwilami odniosłam wrażenie, że autor „poszedł na łatwiznę”. Gdy brakowało mu słowa albo odpowiedniego rymu, posiłkował się powtórzeniami czy sformułowaniami typu „coś podobnego”. Wydaje się, że można było spędzić więcej czasu nad dopracowaniem tekstów.
Po naprawdę wnikliwym wczytaniu się w „Dziecięce mądrości” stwierdzam, że książka może być przydatna, aby przekazać kilka wskazówek maluchom. Nie sądzę jednak, że będzie ona moim pierwszym wyborem do przeczytania dzieciom. Ale skoro już jest na półce, na pewno spełni swoją funkcję i wykorzystam ją przy zajęciach dla najmłodszych.
Informacje o książce:
Tytuł: Dziecięce mądrości
Tytuł oryginału: Dziecięce mądrości
Autor: Jacek Pacioch
ISBN: 9788377227596
Wydawca: Novae Res
Rok: 2013