Są książki „ot”, łatwe, lekkie i przyjemne; czyta się je szybko i bez większego wysiłku, ale równie szybko ulatują z pamięci, nie pozostawiając głębszego śladu. I jest literatura przez wielkie „L”. Niełatwa, nielekka, nieprosta i niewygodna. A czasem wręcz – jeśli porusza tematy tabu – także nie-przyjemna. Nie obiecuje przeniesienia do innej, tej lepszej rzeczywistości, do świata, w którym wszystkie marzenia (w końcu) się spełniają, na każdego Kopciuszka czeka gdzieś wyśniony książę i wszystko kończy się w iście hollywoodzkim stylu, czyli tzw. happy endem. Jedną z takich właśnie pozycji jest Artysta Zmartwychwstały. Czuję się zobowiązana ostrzec – lepiej niech nie sięga po nią Czytelnik szukający konwencjonalnej formy rozrywki i chwili wytchnienia od codziennych problemów – swoich i tym bardziej ogólnoludzkich, egzystencjalnych. Bo to powieść wysokiego ryzyka. Intelektualnego, emocjonalnego, obyczajowego.
Artysta Zmartwychwstały to powieść-wyznanie, skonstruowana na planie Chrystusowej drogi krzyżowej. Składa się z XV rozdziałów opatrzonych nazwami poszczególnych stacji. Nieco szokujące, prawda? Ten co najmniej kontrowersyjny pomysł kompozycji wpisuje się w zapowiedź (obietnicę lub ostrzeżenie) zawartą już na okładce:
„mocna, bezkompromisowa lektura, dostarczająca głębokich i skrajnych emocji”.
Tytułowy artysta dokonuje w niej swoistej spowiedzi „generalnej”, opisując całe swoje życie, chronologicznie – od momentu narodzin, przez dzieciństwo, wiek młodzieńczy i dorosłość. Przyświeca mu wiara w to, iż historia opowiedziana będzie rozgrzeszona, a być może nawet – zrozumiana. Wraz z sobą zabiera w tę podróż Czytelnika. Do samego jądra piekła. Po drodze – poszczególne stacje i poszczególne upadki – przemoc, inicjacja seksualna, alkoholowa, narkotykowa… I kolejne kręgi egzystencjalnego piekła – uzależnienia, traumy; kolejne stadia degradacji somy i psyche. Głód, powtarzające się odrzucenia i zdrady, niezrozumienie, samotność, pustka, lęk, depresja, próba samobójcza, szpital psychiatryczny, w końcu – emigracja. Artysta przyrównany został do Chrystusa, z którym łączy go z cierpienie wynikające z poczucia niezrozumienia, samotności i odrzucenia przez ludzi. Mesjasza „pokolenia zniewolonych umysłów”. Tutaj jednak celem jest zbawienie (chociaż i aż) samego siebie, celem, który wydaje się niczym fatamorgana na pustyni… Igra z bohaterem, podszywa się pod różne maski, pseudo-miłości, pseudo-szczęścia… To przybliża się, to odda i znika…
Powieść Artysta Zmartwychwstały to przede wszystkim studium ogromnego cierpienia i upadku człowieka – genezy i dynamiki tego procesu. Pisane z perspektywy podmiotu o dużej samoświadomości i wglądzie, który samego siebie podaje bolesnej wiwisekcji – psychologicznej autoanalizie. Ale jest to też studium odrzucenia przez rodzinę i społeczeństwo jednostki „innej” – bardziej wrażliwej, widzącej i czującej więcej niż przeciętni ludzie, o szerszym światopoglądzie, łamiącej rodzinne, społeczne i kulturowe schematy. Ponadto, w Artyście ukazano i poddano analizie życie w kraju zniewolonym przez system komunistyczny; w społeczeństwie, gdzie panuje totalna anomia, brak zrozumienia, wszechobecna hipokryzja, nepotyzm i upadlająca bieda. Zabijają one godność w człowieku, doprowadzają niemal do szaleństwa i zmuszają do szukania szczęścia na obczyźnie. Niezwykle trafnie i całościowo uchwycone i przedstawione zostały w tej powieści psychologiczne mechanizmy autodestrukcji, z uwzględnieniem splotu czynników podmiotowych, wychowania i kontekstu społeczno-ekonomicznego. Czyni to tę pozycją wartościową lekturą dla Czytelników zainteresowanych tematyką społeczną i psychologiczną, a szczególnie genezą autodestrukcji i mechanizmów uzależnienia. Artysta to także powieść o nieludzkiej, a może wręcz – esencjonalnie ludzkiej – samotności. I poszukiwaniu miłości. Tej prawdziwej platońskiej komunii dusz bliźniaczych. Miłości, która przemieni, zbawi, odkupi.
„Wyznanie” wzbudza silne emocje już od pierwszej strony, głównie za sprawą przeplatania się dwóch konwencji – kultury wysokiej oraz cech powieści naturalistycznej. Styl poetycko-eseistyczny oraz liczne odwołania do tekstów kultury – poezji i literatury, dzieł filozofów, malarstwa i mitologii oraz czynią tą pozycję interesującym przeżyciem estetycznym i wyzwaniem intelektualnym. Natomiast w zestawieniu z wulgarnością i naturalizmem opisu życia człowieka, który się stacza na dno – szokują. Przyznam, iż zaczynałam czytać tę książkę z lekkim niepokojem, jednak, wbrew obawom, nie nabawiłam się literackiej niestrawności. Styl autorki, Renaty Diaków, urzekł mnie i zafascynował. Wiele fragmentów poetycko-filozoficznych budziło mój zachwyt nad kunsztem literackim autorki. Niejednokrotnie chciałam sięgać po ołówek i zaznaczać te fragmenty, przepisywać złote myśli i sentencje, (których w powieści jest bez liku), celnie i trafnie (aczkolwiek bezpardonowo), oddające rzeczywistość. Język powieści – poetyki i prosty jednocześnie, zarówno bezpośredni, jak i subtelny – stanowi według mnie jeden z największych walorów tej pozycji. Doza wulgarności, obecna w powieści, nie zniesmacza, nie przyprawia o mdłości. Jest całkowicie uzasadniona i na miejscu, niczym chilli w orientalnej kuchni – po prostu wiesz, że to dane jest ostre i właśnie takie ma być, w przeciwnym razie straciłoby wyrazistość i cały smak i, przestało być sobą. Co zaskakujące, powieść czyta się naprawdę szybko; mimo kategorii „psychologicznej wagi ciężkiej” – wciąga. Autorka, której Artysta jest literackim debiutem, stworzyła dzieło niezwykłe. Igrające z konwencjami sacrum i profanum i społecznym, polskim tabu; prowokujące, momentami nawet obrazoburcze. Wstrząsa, ale w taki sposób, w jaki chcę, aby naprawdę dobra literatura i sztuka mną wstrząsały. Takiego traktowania wręcz się domagam. Dzięki tej powieści mogłam przypomnieć sobie, czym jest „dobra” literatura, współczesna i polska.
Informacje o książce:
Tytuł: Artysta Zmartwychwstały
Tytuł oryginału: Artysta Zmartwychwstały
Autor: Renata Diaków
ISBN: 9788379420285
Wydawca: Novae Res
Rok: 2014