Psychologiczny bełkot motywacyjny niesie często za sobą pewne przesłanie: Nie oczekuj niczego – nie rozczarujesz się, ewentualnie spotka Cię miła niespodzianka. Usiłuję wprowadzić to podejście wobec książek, które trafiają w moje ręce. Nie sugerować się autorem, okładką, opisem – dać każdej książce czystą kartę i możliwość zbudowania we mnie całościowego wrażenia od samych fundamentów. W tym przypadku świetlana idea nie dała się jednak urealnić. Opis Zagubionej przeniósł mnie kilka lat wstecz, do czasów, kiedy jako nastolatka pochłaniałam książki dotykające trudnej miłości, bólu i śmierci. Mimowolnie postawiłam książce wysoką poprzeczkę. Niestety, popłynęły za tym konsekwencje…
Książka Pauliny Michnickiej przedstawia historię 60 dni z życia Julii. Główna bohaterka przeżywa tragedię swojego życia – śmierć ukochanego. Przeżywa i… przeżywa. W międzyczasie przestaje jeść, pije litry kawy, by za chwilę znów przeżywać. Przechodzi przez kolejne fazy żałoby, by zatrzymać się i utknąć w jednej z nich. Osią powieści są emocje i przemyślenia bohaterki.Akcja ogranicza się do kilku mini-wydarzeń: wspomnienia chwili śmierci, sceny na cmentarzu i tragicznej końcówki. Dla mnie – ratunkiem dla książki była scena z cmentarza. Nieoczekiwane spotkanie dwóch osób nad grobem zmarłego ukochanego jest momentem, kiedy zaczyna się we mnie kopać fundament dla powieści. Fundament, który daje szansę, że za kilka miesięcy jakaś cegiełka książki będzie jeszcze we mnie tkwiła.
Książka zbudowana jest w formie osobistego pamiętnika, pisanego przez dwudziestokilkuletnią kobietę. Smakuje mi on jak pogorzelisko życia osoby, która nie dopuszcza do siebie cienia szansy na konstruktywne radzenie sobie, w chwili kryzysu widzi tylko jedno rozwiązanie. Jest to świat samotności, przepełniony bólem, bezradnością i rezygnacją. W moim odbiorze bohaterka nie daje innym szansy, by sobie pomóc, nie próbuje nawet podnieść się i żyć dalej. Przez cały czas spędzony nad powieścią niepokój wzbudza we mnie pewne natręctwo – czy, gdyby tą książkę przeczytała rozchwiana emocjonalnie nastolatka w sytuacji utraty kogoś bliskiego, nie doszłoby do realnej tragedii?
Cegiełkami konstrukcji są emocje i przeżycia zrozpaczonej bohaterki, których niestety nie kupiłam. Omijają one moje receptory tak skutecznie, że gdy prawie udaje mi się poczuć w sobie książkę – emocje natychmiast zmieniają kierunek i przywracają do stanu mijania się z powieścią. Dodatkowo – zabrakło mi twardego betonu – czegoś, co książkę scali i pozwoli budowli stanąć i utrzymać się o własnych siłach. Wartością książki jest zdecydowanie przekaz, który niesie pomiędzy wierszami bólu i nieustannego przeżywania. Pokazuje rolę ludzi znajdujących się obok człowieka dotkniętego tragedią oraz konsekwencje ich zachowań. Wgłębiając się w ten wątek można urodzić w sobie kilka pytań naruszających pewność roli przyjaciół i bliskich w życiu człowieka. Dla tego wątku – warto.
Patrząc z metapoziomu – dzisiaj nie jest to książka dla mnie. Jednak, kilkadziesiąt powieści temu mogłabym ocenić ją, jako rewelacyjną. Dlatego książkę polecam tym, którzy będą potrafili podejść do niej nie stawiając oczekiwań, którym musi sprostać. Czytelnik otwarty na losy Julii, nie zakładający z góry co musi, powinna, a co jej absolutnie nie przystoi może być mile zaskoczony kreacją głównej bohaterki. Może pozwolić jej na to, co nie udało się mi – rozwinąć się w nim i zakorzenić w emocjach, budując swoją własną konstrukcję, a nie próbując dorównać poprzednim wieżom Eiffla.
Informacje o książce:
Tytuł: Zagubiona
Tytuł oryginału: Zagubiona
Autor: Paulina Machnicka
ISBN: 9788377229514
Wydawca: Novae Res
Rok: 2014