Powieści i opowiadania

Msza za miasto Arras – Andrzej Szczypiorski

Msza za miasto Arras - Andrzej Szczypiorski

Msza za miasto Arras
Andrzej Szczypiorski

Powieść „Msza za miasto Arras” swoje dni chwały przeżyła w okresie premiery na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Mówiąc tu o dniach chwały myślę o ogromnej odwadze autora, który napisał dzieło jednoznacznie sprzeciwiające się zorganizowanemu terrorowi, takiemu jakim na ów czas był komunizm, panoszący się przecież w Ojczyźnie autora – Polsce. Największą wartością powieści „Msza za miasto Arras” jest więc jej przekaz, może zbyt trudny i nieoczywisty dla czerwonych cenzorów, ale bez wątpienia wołający o wolność i tolerancję na tle religijnym, rasowym, politycznym i w każdym innym aspekcie.

Hej! Czy ta powieść nie jest też czasem aktualna dnia dzisiejszego?

Ależ oczywiście! Arras tak naprawdę mieszka w każdym z nas, człowieku jako jednostce, a także społeczeństwie jako grupie. Arras to ludzie, liderzy, którzy nie ograniczają swoich popędów, wykazują się nikczemnością i nieuzasadnioną agresją. Arras to niewytłumaczalne akty uczynionego zła, anty-filozofia moralności, popełnione zbrodnie i niebezpieczny fanatyzm, które za nic mają tolerancję, sprawiedliwość i pokój. Czy Arras to my?! We współczesnym świecie nie brakuje niegodziwości. Może Polska jest dziś bardziej przyjaznym miejscem do życia, niż było to w czerwonym okresie, ale czy z tych przyjaznych warunków potrafimy korzystać? Czy doceniamy wywalczoną wolność? Tego typu dylematy nieustannie towarzyszą czytelnikowi na kolejnych kartach powieści Andrzeja Szczypiorskiego, będącego swoją drogą Powstańcem Warszawskim i opozycjonistą w okresie Polski Rzeczpospolitej Ludowej.

Tak oto całość powieści „Msza za miasto Arras” rozgrywa się w XV wieku, głównie w murach biskupstwa Arras, stolicy krainy historycznej Artois znajdującej się wówczas pod władaniem Burgundczyków. Nazwy geograficzne, jak również wydarzenia opisane przez Andrzeja Szczypiorskiego mają swoją silną genezę historyczną. To bowiem prawda, że Arras w 1458 roku nawiedziła klęska głodu i zarazy, zaś od 1459 do 1461 roku nastąpiło tam masowe prześladowanie Żydów, tzw. Vauderie d’Arras, które pochłonęło przynajmniej dwanaście istnień. W Arras w tym okresie działo się wiele dziwnych i zarazem strasznych rzeczy. Ludzie funkcjonowali na granicy szaleństwa i mnożącej się paranoi. Oskarżali się wzajemnie o niezbyt gorliwe praktyki religijne, niechęć do miasta czy też niedbanie o jego interesy, zaś Żydów oskarżano o rzucenie złego uroku na miasto. W Arras doszło do swoistej masowej psychozy, której podstawowymi rezultatami były zaoczne wyroki kończące się paleniem ludzi na stosie, tudzież okrutnymi torturami.

To szaleństwo jest osią powieści „Msza za miasto Arras”. Choć stworzone przez Andrzeja Szczypiorskiego postacie są fikcyjne, to bez trudu można sobie wyobrazić, iż takimi cechami charakteryzowali się najbardziej widoczni obywatele Arras. Prym w dziele wiedzie duchowny Jan, który prowadzi narrację o wydarzeniach w mieście. To z jego wspomnień dowiadujemy się kim był najbardziej wpływowy mieszkaniec Arras, ojciec Albert, a także jego zwierzchnik biskup Utrechtu Dawid, stojący nieco na uboczu miasta. W każdym razie to Jan przybliża nam owych bohaterów (?), a także postacie Żyda Celusa oraz wpływowych szlachciców na czele z Fariasem de Saxe. W Arras mieszkają także prostacy, rzemieślnicy i inni reprezentanci różnych warstw społecznych. Łatwo jednak o wrażenie, że w mieście główną władzę sprawuje ojciec Albert, duchowny katolicki. Czy to rzeczywiście władza, czy niewyobrażalna skala wpływów? Wszystko, co duchowny wygłosi w murach kościoła jest w każdym razie świętością dla mieszkańców Arras. Świętością i basta!

A wygłosił wiele! Okazując się fanatykiem religijnym, a nie dobrym chrześcijaninem za jakiego chciał uchodzić. W ten sposób powieść „Msza za miasto Arras” pokazuje jak cienka nić znajduje się pomiędzy fanatyzmem a gorliwością. To bowiem z fanatyzmu religijnego zrodziło się szaleństwo mieszkańców Arras, szerzej: trudne do zrozumienia prześladowania Żydów. Powieść Andrzeja Szczypiorskiego jest więc tyranią religijnych sumień i równocześnie przestrogą przed zorganizowanymi systemami terroru. Wszelkie opisy owej tyranii i owego terroru wywołują uzasadnione obrzydzenie, zacytuję:

„Doszły nas słuchy, że pewna kobieta zadusiła dopiero co wydane na świat dziecko, ugotowała w osolonej wodzie i zjadła, a wywar, który pozostał, oddała innym swoim dzieciom”.

Czy to nie czasem wstęp do rekonesansu na temat sytuacji więźniów obozów nazistowskich? Andrzej Szczypiorski był przecież jednym z nich… na własnej skórze poznał czym jest zło wyniesione z fanatyzmu, szczególnie w odniesieniu do słabych i bezbronnych Żydów. Te doświadczenia można zauważyć w jego najsłynniejszej powieści.

W tej oto powieści, przypomnijmy tytuł: „Msza za miasto Arras”, kontekst Żydów jest stały:

„Ale czyż nie łatwiej diabłu omotać żydowską duszę i uczynić z niej oręż zguby dla prawych chrześcijan?”.

To równocześnie zestawienie judaizmu z deprawacją chrześcijaństwa, trudne wyzwanie dla czytelnika, który musi sobie uświadomić wszelkie niebezpieczeństwa wypaczeń religijnych, ich nonsensy i szkodliwość, aby jednocześnie zachować sens wiary. To piekielnie trudne zadanie przy lekturze „Mszy za miasto Arras”! W sumie więc próby przywrócenia spokoju w Arras przez ojca Alberta, fanatycznego chrześcijanina, pokazują dobitnie religijne trudy, problemy i szaleńcze interpretacje. Przestrzegają przed religią, ale nie chronią przed wiarą.

Na kartach powieści Andrzeja Szczypiorskiego czają się także pewne optymistyczne nauki, choć jest ich niewiele i nie są odpowiednio zaakcentowane, ale warto je zacytować:

„Modląc się za siebie i za mnie, winieneś cząstkę swych strzelistych uczuć oddać na rzecz zwierząt, drzew i gwiazd, aby i one znalazły się w rejestrze niebieskim”

czy też:

„Dusza duszą, lecz i dla ciała okruch się należy”

co jednak w ostatnim przypadku jest narażone na niejednoznaczną interpretację, jak i cała powieść w rękach niedoświadczonego życiem czytelnika. Najgorsze w tym wszystkim, moim skromnym zdaniem, jest to, iż miastu Arras zostają odpuszczone wszelkie grzechy. Odpuszcza sam biskup Dawid podczas tytułowej mszy. Tak jakby zbrodniarze nie mieli nigdy ponieść kary za swoje uczynki. Tak jakby totalitarne grzechy pozostały bez żalu i pokuty.

Hej! Czy ta powieść nie jest też czasem aktualna dnia dzisiejszego?

Trzeba więc rozumieć historyczny kontekst „Mszy za miasto Arras” napisanej w przytłaczającym ducha totalitaryzmie, gdzie nadzieja była niedostępnym dla mas luksusem, a górę brały instynkty przetrwania. Napiszę więcej. Trzeba, aby „Msza za miasto Arras” stała się lekturą szkolną w polskim systemie edukacji. Nie jest to łatwe dzieło, jego narracja może niekiedy sprawiać wrażenie zagmatwanej, a opisywane wydarzenia przerażać swoją brutalnością. Jednak ponad wszelką wątpliwość najważniejsza powieść Andrzeja Szczypiorskiego w najbardziej dokładny z możliwych sposobów przedstawia czym jest zło – szczególnie niebezpiecznie, gdy staje się masowe pod wpływem jakiejś idei, politycznej, religijnej, rasowej czy społecznej, to nie ma znaczenia! Powieść „Msza za miasto Arras” jest architekturą zła, dawną i współczesną, o naszych przodkach i o nas samych. Nie dajmy się temu. Nauczymy się jak nie czynić zła. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Informacje o książce:
Tytuł: Msza za miasto Arras
Tytuł oryginału: Msza za miasto Arras
Autor: Andrzej Szczypiorski
ISBN: 9788328704770
Wydawca: MUZA
Rok: 2016

Kontakt z recenzentem: konrad.morawski@wp.pl

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać