Prawdziwe historie

Bóg liczy łzy kobiet – Małgorzata Okrafka-Nędza

Recenzja książki Bóg liczy łzy kobiet - Małgorzata Okrafka-Nędza

Bóg liczy łzy kobiet
Małgorzata Okrafka-Nędza

Są takie momenty, gdy brzydzę się, że jestem człowiekiem. Jako chrześcijaninowi mi takie wyznanie zupełnie nie przystoi, tak samo jak gniew, chęć zemsty i nienawiść, które w moim (i czytelników) przypadku nie są nawet uzasadnione, bo przecież pozostajemy tylko biernymi świadkami wspomnień brutalnie doświadczonej przez los kobiety o imieniu Pelagia. To wspomnienia spisane na jej łożu śmierci, które tworzą jedną z najbardziej wstrząsających ilustracji podłości jakiej może dopuścić się człowiek.

Wspomnień Pelagii wysłuchała jej wnuczka Małgorzata Okrafka-Nędza, która jest autorką książki o wymownym tytule „Bóg liczy łzy kobiet”. Nie jest to najłatwiejsza lektura, ponieważ osadza się we wciąż nie dość obszernie zbadanej problematyce gwałtów dokonywanych przez czerwonoarmistów na ziemiach polskich u schyłku II wojny światowej i po jej zakończeniu. Jednak, tak jak stwierdza w komentarzu historycznym do książki Joanna Wieliczka-Szarkowa, przypominanie i odkrywanie faktów na temat gehenny polskich kobiet powinno być obowiązkiem kolejnych pokoleń Polaków. Gwałty i zabójstwa Sowietów na Polkach (i kobietach innych narodowości) były bowiem prowadzone na masową skalę, a ich dramat wobec konkretnego układu politycznego po 1945 roku nigdy nie doczekał się odpowiedniego rozliczenia, nie było mowy o sprawiedliwości. Tak więc oto takie książki jak „Bóg liczy łzy kobiet” służą prawdzie, która do owego rozliczenia i owej sprawiedliwości być może kiedyś doprowadzi, przyczyniając się do powstania rzetelnego opisu zbrodni dokonywanych przez Sowietów w Polsce?

Ofiarą takiej zbrodni padła główna bohaterka książki „Bóg liczy łzy kobiet” Pelagia, której odebrano nie tylko ukochanego (w tym miejscu trzeba zauważyć, iż trudno jednoznacznie ocenić powiązania Jana Groszka z niemieckim okupantem, nie ma o tym słowa w książce), ale też odebrano jej młodość i niewinność. Pelagia stała się ofiarą bestialskiego gwałtu ruskiego „oswobodziciela”, z którego narodziło się nowe istnienie, jej córka Aleksandra. Dramat głównej bohaterki książki, którą poznajemy jako schorowaną staruszkę, to jednak – o zgrozo! – nie tylko gwałt zadany przez czerwonoarmistę, nie tylko niewyobrażalny do udźwignięcia dylemat moralny nad życiem rozwijającej się w niej istoty, ale też niektórzy Polacy. Muszę przyznać, że dla mnie jednym z wielu traumatycznych przeżyć nad książką „Bóg liczy łzy kobiet”, być może najtrudniejszym, był opis życia Pelagii w Polsce po 1945 roku. Kobiecie przyszło bowiem zmagać się z podłością i bestialstwem zadanym przez polskiego milicjanta, którego skalę zbrodni popełnionej na bohaterce można równać metodami ruskich „oswobodzicieli”.

Życie Pelagii to jednak nie było równanie. Mi dzisiaj, prostemu czytelnikowi, pomimo iż zawalonemu traumatycznym ładunkiem przeżyć, łatwo jest pisać o wspomnieniach Pelagii, łatwo przychodzą jakieś porównania, czy w taki sam łatwy sposób wzbierają emocje. Niemniej bohaterka książki „Bóg liczy łzy kobiet” to wszystko przeżyła. Była ofiarą brutalnego gwałtu zadanego przez czerwonoarmistę, zaś następnie ofiarą trwającego wiele lat koszmaru i odzierania jej z resztek godności, które zgotował jej Polak. Właśnie w tej kwestii należy doszukiwać się ciężaru książki autorstwa Małgorzaty Okrafki-Nędzy, która oskarża nie tylko sowietów, ale również Polaków. O ile wobec tych pierwszych oskarżenia przychodzą bez większego trudu, o tyle wobec Polaków, przeistaczających się w ruskich zwyrodnialców, przychodzi to z bólem. Tymczasem według opowieści Pelagii okazuje się, że jej koszmar trwał długo po wojnie, a jej autorem był polski milicjant, a zarazem gwałciciel, pedofil i bestia przebrana w ludzką skórę. Czy na taki los zasługiwała kobieta, którą podczas II wojny światowej sowieci okradli z godności?!

Trudnych, pozostających bez odpowiedzi pytań książka „Bóg liczy łzy kobiet” dostarcza bez liku. Wokół tej brutalności i upadku człowieczeństwa wyłania się jednak bohaterka Pelagia. Jej ponurym szlakiem podążyło prawdopodobnie wiele innych kobiet, ale to właśnie Pelagia, opisana z niezwykłą starannością przez Małgorzatę Okrafkę-Nędzę, powinna być symbolem niewyobrażalnego wręcz heroizmu i odwagi. Pomimo, iż najważniejsze lata jej życia były naznaczone okrucieństwami, ona sama nie załamała się. Stawiła czoło ruskiemu gwałcicielowi, stała się mocniejsza niż niejeden ruski czołg, ocaliła swoją duszę. Pelagia uratowała też istnienie, Aleksandrę, która dała życie kolejnym pokoleniom (w tym samej Małgorzacie Okrafce-Nędzy) wbrew temu, co spotykało ją w Polsce. W tej historii jest także miejsce na optymizm. Są uczciwi ludzie, archetypy prawdziwej polskości, którzy w Pelagii zdołali obudzić dawno odebrane szczęście. Jest też sama wnuczka, autorka książki, która swojej babci złożyła najwyższy hołd opisując jej dramatyczne losy w książce „Bóg liczy łzy kobiet”.

W sumie więc trudno o zgrabne podsumowanie, ponieważ historii Pelagii, nadająca się na scenariusz filmu w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego, nie jest wcale zgrabna. W każdym razie myślę, że po książkę „Bóg liczy łzy kobiet” powinny przede wszystkim sięgnąć współczesne kobiety, dla których ta historia może być punktem zwrotnym w ich życiu. Nie chodzi o kontekst historyczny, choć ten jest szalenie ważny, ale też o zasady i hierarchię wartości, które we współczesności są na wymarciu. Nie umierają za to pamięć i prawda, które szczególnie mocno obnażają zbrodnie armii czerwonej i ruskiego okupanta, ale też przypominają, że wśród Polaków można było natknąć się na bestie omyłkowo nazywane ludźmi.

Informacje o książce:
Tytuł: Bóg liczy łzy kobiet
Tytuł oryginału: Bóg liczy łzy kobiet
Autor: Małgorzata Okrafka-Nędza
ISBN: 9788380790810
Wydawca: Fronda
Rok: 2016

Kontakt z recenzentem: konrad.morawski@wp.pl

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać