Wywiady

Bartłomiej Grzegorz Sala i Justyna Sokołowska dla serwisu MoznaPrzeczytac.pl: „Talent, pasja, słowo, ilustracja… wampiryzm”

Bartłomiej Grzegorz Sala i Justyna Sokołowska dla serwisu MoznaPrzeczytac.pl: „Talent, pasja, słowo, ilustracja… wampiryzm” (rozmawia Konrad Morawski)
Bartłomiej Grzegorz Sala i Justyna Sokołowska to twórcy dwóch różnych dziedzin sztuki – literatury i rysunku. On, intrygujący historyk, etnolog i krajoznawca, Ona, piękna i utalentowana rysowniczka. Nie znają się osobiście, choć w metafizycznym duecie stworzyli niezwykle pasjonującą książkę pt. „W Górach Przeklętych. Wampiry Alp, Rudaw, Sudetów, Karpat i Bałkanów” stając się odpowiedzialnymi za odrodzenie wampiryzmu na polskich ziemiach. Z autorem słów i autorką ilustracji do wywołanego dzieła dla serwisu MoznaPrzeczytac.pl rozmawia Konrad Morawski.

Konrad Morawski
Konrad Morawski: Dzień dobry Panie Bartłomieju, witam Pani Justyno! Książka „W Górach Przeklętych. Wampiry Alp, Rudaw, Sudetów, Karpat i Bałkanów” okazuje się ekscytującym przeżyciem, gratuluję zarówno autorowi pasjonującej literatury, jak również autorce pięknych rysunków. Panie Bartłomieju, skąd się wzięło zainteresowanie tematyką wampirów, które opisał Pan na stronach dzieła?

Bartlomiej Grzegorz Sala
Bartłomiej Grzegorz Sala: Bardzo dziękuję za słowa uznania. Wszelkie tradycje kulturowe są dla mnie rzeczą godną uwagi, dlatego różne ich odsłony próbuję – na swoją skromną miarę – przybliżać Czytelnikom. To moja dziewiąta książka i kolejny ciekawy temat jakim chciałem się zająć. Mam ogromny sentyment do Draculi, niemniej zawsze mierziło mnie, że inne, nie mniej barwne wampiry, są dziś zupełnie nieznane, choć wiele z nich należy do klasyki europejskiej literatury. Od dawna chciałem spróbować przywrócić im należne miejsce, jednak pomysł na książkę dojrzał dopiero w czasie moich podróży po Europie Środkowej, kiedy zrodziła się idea pocztu wampirów osadzonego mocno w historycznym i geograficznym kontekście, wpisanego w dzieje tej części świata oraz dzieje łączonych z upiorami zamków, świątyń, młynów, idea pewnego rodzaju kompendium, funkcjonującego równolegle na kilku płaszczyznach.

Konrad Morawski
Konrad Morawski: W jakiej kondycji zastał Pan stan wiedzy w zakresie omawianej problematyki, gdy podjął się Pan napisania książki „W Górach Przeklętych. Wampiry Alp, Rudaw, Sudetów, Karpat i Bałkanów”. Chodzi mi przede wszystkim o polską literaturę. Było się na czym oprzeć?
Bartlomiej Grzegorz Sala
Bartłomiej Grzegorz Sala: Jeśli idzie o samo zjawisko wampiryzmu, to nie jest z tym najgorzej. Istnieje sporo wartościowych prac analizujących ten wątek kulturowy, istnieją wydane zapiski etnografów, po które zawsze warto sięgać oraz fenomenalny zbiór tekstów źródłowych Erberto Petoi. Znacznie gorzej jest z przekładem wielu klasycznych dzieł literackich – tłumaczono na język polski Stokera, le Fanu, Dumasa, Goethego i Tołstoja, ale nie Nizet, Glišicia, Stenbocka, Mérimée czy anonimowego „Tajemniczego nieznajomego” z 1860 roku.

Konrad Morawski
Konrad Morawski: Jak długo wobec tego trwało zebranie materiałów i napisanie samej książki? Z jakiego typu problemami napotkał się Pan podczas tworzenia dzieła?

Bartlomiej Grzegorz Sala
Bartłomiej Grzegorz Sala: Nie umiem powiedzieć jak długo zbierałem materiały, bo publikacje historyczne, etnograficzne i krajoznawcze kolekcjonowałem „od zawsze”, brak więc tutaj jakiegoś punktu początkowego. Raczej uzupełniałem je dalej gdy już miałem pomysł na książkę. Dysponując bogatym materiałem źródłowym, wiedzą nabytą w różnych okolicznościach, koncepcją i szczegółowym planem pisałem już bardzo szybko – na pewno nie trwało to dłużej niż pięć miesięcy, przy równoległym tworzeniu innych projektów. Dysponując niezwykle szeroką bazą źródłową problemem był jedynie brak polskich tłumaczeń niektórych kluczowych dzieł literackich. Wiele z nich musiałem czytać po angielsku lub – nie znając francuskiego – korzystać z rosyjskich tłumaczeń.

Konrad Morawski
Konrad Morawski: Rozmawiamy o słowach książki „W Górach Przeklętych. Wampiry Alp, Rudaw, Sudetów, Karpat i Bałkanów”, ale jej integralną częścią są wspaniałe rysunki. Proszę opowiedzieć o kulisach współpracy z ich autorką Panią Justyną.

Bartlomiej Grzegorz Sala
Bartłomiej Grzegorz Sala: Nie miałem niestety okazji poznać Pani Justyny. Wydawnictwo BOSZ przesłało mi próbkę jej talentu z zapytaniem czy podoba mi się taka koncepcja graficzna. Oj, podobała! Moim zdaniem Pani Justyna przy powściągliwości w formie fenomenalnie operuje partiami symbolicznymi – każda jej ilustracja w tej książce to gotowy plakat! Nawiasem mówiąc, szata graficzna jest bardzo mocną stroną wydawnictwa BOSZ. Jestem bardzo zadowolony, że moje książki ozdabiają ilustracje tak utalentowanych twórców jak Justyna Sokołowska, Paweł Zych czy Witold Vargas.

Konrad Morawski
Konrad Morawski: Który z rysunków wspomnianej autorki przypadł Panu najbardziej do gustu?

Bartlomiej Grzegorz Sala
Bartłomiej Grzegorz Sala: Nie mam jednego, konkretnego faworyta. Każda jej ilustracja emanuje niezwykłą atmosferą.

Konrad Morawski
Konrad Morawski: Pani Justyno, jak to się stało, że dołączyła Pani do tego interesującego projektu pn. „W Górach Przeklętych. Wampiry Alp, Rudaw, Sudetów, Karpat i Bałkanów”?

Justyna Sokolowska
Justyna Sokołowska: Do współpracy zaprosił mnie prof. Błażej Ostoja Lniski, który zaprojektował do książki oprawę graficzną. Profesor wiedział, że robiłam dyplom na Akademii Sztuk Pięknych w Pracowni Projektowania Książki i w Pracowni Ilustracji. Oboje postrzegamy książkę jako całościowy projekt, w którym ilustracje nie są jedynie obrazkiem do tekstu, ale mają za zadanie stworzenie interpretacji tekstu. Dodanie świadomości artysty.

Konrad Morawski
Konrad Morawski: Ile czasu poświęciła Pani na stworzenie tych wspaniałych ilustracji?

Justyna Sokolowska
Justyna Sokołowska: Bardzo dużo, było też kilka etapów. Najpierw robiłam szkice, potem nastąpił kryzys. Nie wiedziałam, jaki ma być efekt końcowy. Chciałam, żeby książka wyglądała pięknie, niezależnie od tego, kto po nią sięgnie, żeby zarówno przy pierwszym zetknięciu, jak i kolejnym, pogłębionym stanowiła źródło fascynacji. Uwielbiam, kiedy mogę w ilustracji podziwiać kolory, kompozycję i pomył. Bardzo trudno jest to zgrać. Tworzenie koncepcji takiej książki to bardzo długi proces. Do tej pory, każdy tak ważny projekt, jest dla mnie czystą kartą, a nie wydeptaną ścieżką.

Konrad Morawski
Konrad Morawski: Którego z przedstawionych wampirów na kartach książki „W Górach Przeklętych. Wampiry Alp, Rudaw, Sudetów, Karpat i Bałkanów” moglibyście Państwo określić swoim ulubionym i dlaczego?

Bartlomiej Grzegorz Sala
Bartłomiej Grzegorz Sala: Ależ Draculę! Za wielowarstwowość mitu i aurę romantycznej upiorności. Ale także Carmillę – za demoniczną zmysłowość, Ruthvena – za arystokratyczny chłód, Borysa Liatukina – za złowrogą fantazję, hrabiego Vardaleka – za tragizm, Kostakiego Brancovana – za dziką naturę. I w końcu Savę Savanovicia – największego z bałkańskich wampirów „ludowych”, który niepokoi Serbów nawet w XXI wieku (!)

Justyna Sokolowska
Justyna Sokołowska: Po tak intensywnej pracy nad książką muszę powiedzieć, że patrzę teraz na te wampiry jako łatwe bądź trudne we współpracy. Ogromne trudności przysporzyła mi Milica. Ciężko było znaleźć coś charakterystycznego w tej wampirzycy, aż w końcu skupiłam się na skali działań bohaterki, a nie na niej samej. Jej ofiary stawały się wampirami, w rezultacie w wiosce wykopano czterdzieści zwłok. Często w anegdotkach towarzyskich na temat tej książki, przywoływałam fragment właśnie z tej historii o tym, jak uczony doktor, który przybył do Medvedy, początkowo twierdził, że za wysoką śmiertelnością wśród dzieci nie stoją wampiry, ale niedożywienie. Natomiast bardzo wdzięczny do współpracy okazał się Filinnion.

Konrad Morawski
Konrad Morawski: A który na wykonanych przez Panią rysunków do książki „W Górach Przeklętych. Wampiry Alp, Rudaw, Sudetów, Karpat i Bałkanów” uważa Pani za swój ulubiony?

Justyna Sokolowska
Justyna Sokołowska: Właśnie ilustracja do Filinniona jest moją ulubioną. W wielu momentach starałam się wykorzystać cechy książki jako obiektu. Dlatego uważam, że książka papierowa ma przewagę nad nośnikami elektronicznymi, tylko mało kto wykorzystuje jej atrybuty. Często książka jest traktowana jako miejsce na tekst, a tymczasem ja uwielbiam bawić się jej formą. Przy ilustracji do Filinniona wykorzystuję transparentność papieru. Dwie strony jednej kartki tworzą dopiero całość. Efekt ten podkreśla pochodzenie kochanków z dwóch różnych światów: świata żywych i umarłych, co uniemożliwia ich bycie razem. Zauważamy to, kiedy przewracamy kartkę. Ilustracja staje się tutaj dużo trudniejsza, ale i efektowniejsza w odbiorze.

Konrad Morawski
Konrad Morawski: Panie Bartłomieju chciałbym jeszcze dopytać o Pana ulubionego pogromcę owych wampirów, którzy akurat nie zostali zilustrowani przez Panią Justynę?

Bartlomiej Grzegorz Sala
Bartłomiej Grzegorz Sala: Moja odpowiedź nie będzie oryginalna – Abraham van Helsing. U Brama Stokera jest to postać wyjątkowa i fascynująca, tkliwa a jednocześnie posiadająca stalowe nerwy. No i fenomenalna kreacja Anthony’ego Hopkinsa w filmie Coppoli…

Konrad Morawski
Konrad Morawski: A jak wyglądają Pana wyobrażenia na temat tych istot? Czy wierzy Pan, że po śmierci istnieje życie na ziemi?

Bartlomiej Grzegorz Sala
Bartłomiej Grzegorz Sala: Nie posiadam niestety żadnej pewnej wiedzy na ten temat…

Konrad Morawski
Konrad Morawski: A w Pani przypadku? Proszę sobie wyobrazić, że w nocy przychodzi do Pani Dracula z żądaniem wypicia krwi. Uchyliłaby Pani swoją szyję temu księciu ciemności?

Justyna Sokolowska
Justyna Sokołowska: Nawet po lekturze tej książki, nie jestem gotowa na kontakt z zaświatami.

Konrad Morawski
Konrad Morawski: Wampiry stanowią dziś nieodłączny element kultury masowej. W jaki sposób oceniłby Pan ich rolę, szczególnie w odniesieniu do projekcji zachodnioeuropejskich i amerykańskich?

Bartlomiej Grzegorz Sala
Bartłomiej Grzegorz Sala: Z dużym niesmakiem odnoszę się do popkulturowych wizji „wampirów”, które zupełnie abstrahują od głównych założeń wampirycznego mitu. Odarły one nosferatu z religijnych odniesień, zatem i z demoniczności, uczyniły z nich dziwacznych mutantów, sztampowych drapieżników, które przestały być emisariuszami sił ciemności, a jedynie jakimiś wybrykami natury. Tymczasem w europejskiej tradycji wampiry były niebezpieczne nie ze względu na jakieś „komiksowe” super-zdolności, bo te były jedynie dodatkiem, ale przez ciążące na nich przekleństwo – zagrażały zatem i ciału, i duszy. Dlatego właśnie wywoływały tak wielki strach, którego nie wzbudzają już wampiry „laickie”. Nie twierdzę, że wszystkie seriale i filmy o „pop-wampiroidach” są z definicji słabe, bo jedne są lepsze, inne gorsze. Nie mierzę jedną miarą konkretnych scenariuszy, krytykuje jednak dominującą dziś koncepcję nosferatu, które tak dalekie są od ludowych czy literackich wzorców, że trudno nazywać je prawdziwymi wampirami. Podobnie było z europejskimi smokami – najpierw były one przerażającymi wcieleniami diabła, później „zwykłymi”, choć groźnymi zwierzętami, a chwilę później tylko bohaterami bajek dla dzieci. Wampir jest już niestety w połowie tej drogi…

Konrad Morawski
Konrad Morawski: Tymczasem jaki jest Pani stosunek do wampirów jako postaci w sensie kulturowym i, powiedzmy, konsumpcyjnym?

Justyna Sokolowska
Justyna Sokołowska: Lubię, kiedy popkultura czerpie z tradycji i z tego, co ma źródło w czymś pierwotnym. To niższa kultura utrwala tę wyższą. Szkoda tylko, że najczęściej później staje się ona głównym źródłem wiedzy. Z drugiej strony może dzięki wampirom popkulturowym jest duża szansa na zainteresowanie książką Bartłomieja Grzegorza Sali.

Konrad Morawski
Konrad Morawski: Powoli zbliżamy się do końca naszej rozmowy. Chciałbym teraz zapytać o przyszłość. Panie Bartłomieju, jakie są Pana literackie plany na przyszłość? O czym chciałby Pan napisać po tej pasjonującej lekturze książki „W Górach Przeklętych. Wampiry Alp, Rudaw, Sudetów, Karpat i Bałkanów”?

Bartlomiej Grzegorz Sala
Bartłomiej Grzegorz Sala: Dziękuję za ukryty w pytaniu komplement (śmiech). Pomysłów mi nie brakuje, a intensywność mojej pracy jest spora, więc… należy spodziewać się wszystkiego! Mam zwyczaj pisania kilku książek na raz i jednoczesnego zbierania materiałów do kolejnych. Często wydawniczy kalendarz decyduje o kolejności ukazania się konkretnych publikacji. W tej chwili do księgarń trafiły moje „Legendy zamków sudeckich”, które napisałem wcześniej niż „W górach przeklętych…” proszę się jednak zawsze spodziewać skrzyżowania historii, folkloru, etnografii i krajoznawstwa, czyli tradycji kulturowych osadzonych w czasie i konkretnych miejscach, choć akcenty pozostaną rozłożone tak rozmaicie, jak różnią się od siebie „Księga smoków polskich”, „Generał Edmund Różycki jako organizator polskiej siły zbrojnej w Galicji w czasie powstania styczniowego”, „Legendy zamków karpackich” czy „Jeziorka i stawy Gór Świętokrzyskich, Sudetów i polskich Karpat. Cuda natury, kulturowe tradycje”. Zdradzę tylko, że w kilku najbliższych publikacjach na pewno nie zabraknie legend i podań, historii o świętych, relacji kultura-natura oraz mrocznych „smaczków”, bo przewiduję, że „W górach przeklętych…” to dopiero początek trylogii…

Konrad Morawski
Konrad Morawski: A co Pani planami, jako wytrawnej rysowniczki, w sensie zawodowym?

Justyna Sokolowska
Justyna Sokołowska: Swoje prace dyplomowe, którymi były właśnie książki, wysyłałam do wielu wydawnictw. Bardzo długo nie ruszało się nic w tym temacie. Schowałam wszystko do szuflady z lekką obrazą na rynek wydawniczy, ale jak się okazuje, ciężka praca jednak przynosi efekty. Wydano już kolekcjonerskie egzemplarze „Księgi Rodzaju” z moimi ilustracjami i projektem graficznym, teraz zaczynam pracę nad koleją książką, ale póki co, chyba za wcześnie by o tym mówić.

Konrad Morawski
Konrad Morawski: Czy są jakieś życzenia, które można dziś Państwu złożyć?

Bartlomiej Grzegorz Sala
Bartłomiej Grzegorz Sala: W życiu prywatnym – raczej nie, bo jestem człowiekiem spełnionym i szczęśliwym. Natomiast bardzo chciałbym kiedyś utrzymywać się z pisania bez konieczności podejmowania innej pracy, bo ta jakoś nigdy mi nie służyła…

Justyna Sokolowska
Justyna Sokołowska: Myślę, że największą wartością naszego życia jest to, że możemy dobrze oddziaływać na otoczenie, pomagać innym. Dziś, wiele negatywnych działań albo bezsensownych tłumaczymy sobie, np. zadajemy cierpienie zwierzętom, żeby można było zjeść tańszego kotleta, wmawiamy ludziom, że powinni brać suplementy diety, chociaż przez nie żyją krócej. Jeśli robienie dobrych udałoby się połączyć z tworzeniem, to tego bym sobie życzyła.

Konrad Morawski, Bartłomiej Grzegorz Sala oraz Justyna Sokołowska

Konrad Morawski, Bartłomiej Grzegorz Sala oraz Justyna Sokołowska

Zachęcamy do śledzenia zarówno literackiej, jak i rysowniczej działalności Bartłomieja Grzegorza Sali oraz Justyny Sokołowskiej. Książkę „W Górach Przeklętych. Wampiry Alp, Rudaw, Sudetów, Karpat i Bałkanów” możecie nabyć pod tym wywiadem lub na stronie internetowej wydawnictwa BOSZ.

Kontakt z autorem wywiadu: konrad.morawski@wp.pl

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać