Religia nie ma uczuć – Marcin Holdenmajer
Religia jako opium, nie łącząca, a dzieląca ludzi. Teza bynajmniej nie nowa, niespecjalnie uargumentowana, jednak „Religia nie ma uczuć” właśnie po takiej płaszczyźnie ideowej się porusza. Nie twierdzę, że to źle, nie uważam także, by ta książka rozczarowywała, zauważam jednak, że raczej nie wnosi niczego nowego do dyskusji na temat religii czy bezwzględnych instytucji religijnych, a raczej zabiera głos w sposób oczywisty, przewidywalny. Czy warto zatem go wysłuchać?