Site icon Recenzje książek z każdej półki

Facet 2.0. Droga do fizycznej i mentalnej przemiany w samca alfa – John Romaniello, Adam Bornstein

Recenzja książki Facet 2.0. Droga do fizycznej i mentalnej przemiany w samca alfa - John Romaniello, Adam Bornstein

Facet 2.0. Droga do fizycznej i mentalnej przemiany w samca alfa
John Romaniello, Adam Bornstein

Czy zauważyliście, że półki księgarń wprost uginają się od pozycji przeznaczonych dla kobiet? Beletrystyka i oczywiście poradniki. Setki, tysiące poradników: Jak schudnąć; jak pozbyć się cellulitu; jak przywrócić równowagę hormonalną; jak znaleźć partnera; jak rozstać się partnerem; jak wychować dziecko; jak założyć (kobiecy!, a jakże!) biznes; jak być kobietą i zwariować; jak być kobietą i nie zwariować… itp., itd., etc…

Tym razem coś specjalnie dla Panów, czyli subiektywna recenzja poradnika dla tych mężczyzn, którzy chcą być jeszcze bardziej męscy: „Facet 2.0. Droga do fizycznej i mentalnej przemiany w samca ALFA”, autorstwa Johna Romaniello i Adama Bornsteina (z przedmową A. Schwarzeneggera).

Facet 2.0” to poradnik nietuzinkowy, a do tego napisany w takim stylu, że konieczność jego zrecenzowanie przyprawia mnie o uczucie dezorientacji i ból głowy. Wierzcie lub nie – NAPRAWDĘ nie mogę uczciwie stwierdzić, czy jest TAK GENIALNY, czy… TAK SŁABY. To ci dopiero recenzencka „zagwostka”!

Ale zacznijmy od początku, czyli: po co masz, drogi Mężczyzno stać się tytułowym samcem Alfa? A mówiąc innymi słowami: o co w tym wszystkim chodzi? Oto cytat z przedmowy A. Schwarzeneggera:

„Każdy mężczyzna, nawet ten najbardziej prymitywny, marzył o uaktywnieniu drzemiącego w nim Alfy. To idea, która wykracza poza granice ludzkiej ewolucji i pozwala wyjaśnić mechanizmy funkcjonowania hierarchii socjalnych w świecie zwierząt. Nie myśl jednak, że celem autorów jest wyzwolenie w Tobie goryla, który będzie walił pięściami we własną klatkę piersiową, z pełną bezwzględnością zastraszając słabszych rywali. Tak naprawdę w tej książce chodzi o to, byś był szczęśliwy, sprawny fizycznie i gotowy na wszystko. Dzięki zawartym tu radom powinieneś odnaleźć pewność siebie i kontynuować wysiłek każdego dnia – chodzi o to, byś chciał się stać najlepsza możliwą wersją samego siebie” (s. 9).

Mężczyzno, jeśli jeszcze tego nie wiesz, Autorzy spieszą z zapewnieniem ku pokrzepieniu Twojego męskiego serca (lub ego) i zagrzaniu Twoich mięśni do walki o pozycję samca alfa:

„Zostałeś stworzony, by być kimś mocnym, nieustraszonym, pewnym siebie i wpływowym. Twoim zadaniem jest oswajać dzicz i drążyć tunele we wnętrzach góry, podbijać narody i tworzyć imperia, pokonywać oceany i chodzić po księżycu (…) Przyjrzyj się jednak zwyczajnemu facetowi, a uznasz, że takiego potencjału nie widać (s. 13).

I jeszcze ku połechtaniu ego i zaskarbieniu sobie Twojej sympatii:

„Nie próbujemy Cię osądzać. Bez wątpienia wkładasz cholernie dużo pracy w swoje próby osiągnięcia doskonałości. To oczywiste, że tak postępujesz – każdy z nas z samej swej natury dąży do odniesienia sukcesu i całą swoją istotą zmierza ku wielkości. Bycie facetem wiąże się z pewną dumą – czynnikiem obecnym w Twojej fizjologii i zakodowanym w Twoim DNA; poczuciem godności, które wypływa z ambicji, a jednocześnie ją podsyca” (s. 14).

Tym, co daje się odczuć od pierwszych stron tej publikacji, to fakt, iż Autorzy stawiają się na pozycji nowych, samozwańczych guru branży dietetyczno-fitnessowej dla mężczyzn. O wszystkim, co zalecano do tej pory w zakresie diety i aktywności fizycznej, mówią: „to jedno wielkie pierdolenie” (s. 27), „byłeś po prostu dymany” (s. 29). Ci panowie zdecydowanie nie uznają kompromisów, za to wieszczą nowy paradygmat. Według nich, czynnikiem X, który warunkuje męskie samopoczucie, wagę, sylwetką, satysfakcję z życia seksualnego, a nawet osobowość i zarobki są… HORMONY.

Piszą o nich tak:

„To hormony są tym, co czyni z Ciebie mężczyznę. Właśnie dzięki nim możesz być Alfą, a daleki od optymalnego poziomu tych substancji jest odpowiedzią na pytanie, dlaczego faceci pogrążyli się w zwyczajności. To, że mężczyźni są spasieni, wolni, słabi, niezdecydowani bądź nadmiernie emocjonalni, jest właśnie winą funkcjonowania ich układów hormonalnych. (…) Ujmując to w największym skrócie: zaburzenia hormonalne to cichy zabójca podstawowych cech, które czynią z Ciebie mężczyznę (…) (s. 18).

„Chociaż nie jesteś tego świadom, borykasz się z obniżonym poziomem testosteronu, niskim stężeniem hormonu wzrostu oraz dużą ilością kortyzolu pojawiającego się w odpowiedzi na stres” (s. 17).

Wszystko, co autorzy zalecają (dieta, ćwiczenia, odpowiednia ilość snu, regularny seks, zdrowotne posty) ma jeden cel: zoptymalizować poziom hormonów w organizmie, czyli przede wszystkim podnieść poziom testosteronu, obniżyć kortyzol oraz ustabilizować poziom insuliny (ale nie tylko – mowa także o innych hormonach, m.in. hormonie wzrostu, leptynie i grelinie – podejście autorów jest więc naprawdę szerokie). Bo konsekwencje tej nierównowagi są naprawdę bardzo rozległe i bardzo poważne: od zniewieściałego wyglądu („cycki zamiast mięśni” – cytat), nadwagi i zespołu metabolicznego, poprzez problemy z libido, potencją i płodnością, przyspieszone starzenie się organizmu, na obniżonej inteligencji i braku pewności siebie skończywszy. Mimo ironicznego (momentami) tonu mojej recenzji, chcę podkreślić, że autorzy robią w tym aspekcie kawał dobrej roboty – rzetelnie edukują i motywują do wprowadzenia zmian w stylu życia.

Tym, co zniechęcało mnie do lektury w jej trakcie, był „specyficzny” styl autorów. Przede wszystkim – typowo amerykański. Mam na myśli wszystkie te napuszone i protekcjonalne zwroty i wyrażenia, pompujące ego autorów, a (zakompleksionemu) czytelnikowi dające poczucie „kumplostwa” (ta książka to nr 1 pod względem skracania dystansu autor-czytelnik, ever!). Ja osobiście mam na nie alergię, ale jestem ciekawa – jak Wy, Panowie, odbieracie te wszystkie: „Wiemy, brachu”, „Zdajemy sobie sprawę, że Ty też…”, „Chcesz wiedzieć, na czym polega problem, gdy jesteś kimś takim jak ja, a więc redaktorem najpopularniejszych na świecie publikacji o tematyce fitness?” (s. 27). I oczywiście obiecujące przemianę – z otyłego i zakompleksionego metro-mięczako-przeciętniaka w niemalże boga, czyli Samca Alfa. Styl autorów jest także (niestety, a może „stety”?) dość wulgarny. Pełno w nim zdań z „ozdobnikami”, chociażby takich: „Wyglądaj, czuj się… i rżnij jak prawdziwy facet” (s. 30); „Jeśli nie masz ochoty się pieprzyć, coś jest nie tak” (s. 31); „(…) najwyższy czas, żebyś wreszcie, kurwa, dorósł” (s. 26).

Lektura „Faceta 2.0” była dla mnie niczym odsiewanie ziarna od plew. A nie brak w niej zarówno tego pierwszego – czyli merytorycznej, ważnej i potrzebnej a do tego praktycznej wiedzy, ani tego drugiego – w postaci nadętego „wodolejstwa”. Tak naprawdę, to do strony 170-tej (początek cz. III, czyli praktyki) miałam wrażenie, jakbym cały czas czytała wstęp!!! Bo autorzy serwowali mi głównie obietnice i zapowiedzi – o czym napiszą, jakie sekrety zdradzą, co czytelnik osiągnie, jaki „niesamowity w byciu niesamowitym” się stanie… A wszystko to okraszone „brachami”, wulgaryzmami i zupełnie nieprzystającymi do polskich realiów anegdotami (ichniejsza popkultura czy sport). Tak pół żartem pół serio – ci panowie naprawdę wiedzą, jak w czytelniku podnieść poziom agresji! (czyli w konsekwencji testosteronu – a może właśnie o to im chodziło?).

Podsumowując styl autorów – po amerykańsku nadęty, sztuczny, irytujący. Jestem przekonana, że gdyby streścić tę książkę i zostawić same fakty, jej objętość z prawie 300 stron zmniejszyłaby się może do 50-100. Na szczęście, część III – „Jak stworzyć Alfę” – to już ogromna dawka syntetycznych i praktycznych informacji na temat diety oraz plan treningowy, wraz z tabelami i zdjęciami.

Ten poradnik uważam za nietuzinkowy jeszcze z jednego powodu. Mianowicie – w opowieść o hormonach, odżywianiu, aktywności fizycznej i seksie – autorzy wpletli koncepcję tzw. podróży bohatera. Jej autorem jest J. Campbell, słynny badacz mitów. Dostrzegł on powtarzający się, uniwersalny wzorzec obecny we wszystkich mitach, wszystkich kulturach – 7-etapowy proces przeistaczania się „zwykłego”, przeciętnego człowieka w prawdziwego „bohatera”. Autorzy „Faceta 2.0” postawili sobie za cel obudzenie w Czytelniku tego uniwersalnego pragnienia stania się bohaterem i przeprowadzenie go przez poszczególne etapy – przy pomocy ćwiczeń, diety oraz innych aktywności służących optymalizacji poziomu hormonów.

Na koniec chciałabym jeszcze podkreślić, że – wbrew pozorom – autorzy nie zachęcają do stania się stereotypowym, jaskiniowym macho. Według nich, prawdziwy mężczyzna, czyli Samiec Alfa XXI wieku to ktoś, kto jest:

  1. gotowy zaoferować pomoc, ale nie protekcjonalny;
  2. pewny siebie, ale nie bezczelny;
  3. próżny, ale nie pyszałkowaty;
  4. dumny, ale nie arogancki;
  5. skromny, ale nie próbujący umniejszać własnego znaczenia;
  6. tolerancyjny, ale nie słaby;
  7. zaangażowany, ale wolny od obsesji.

To jak, Panowie, który z Was zaryzykuje i uda się w „podróż bohatera” pod przewodnictwem Romaniello i Bornsteina?

Mam nadzieję, że swoją recenzją przynajmniej Was zaintrygowałam i tym sposobem zachęciłam do lektury… Bo – pomimo irytującego stylu – książkę tę przeczytać warto. Ze względu na zawartą w niej wiedzę, jakże mało dostępną. A jeśli się zdecydujecie, to proszę, podzielcie się swoimi spostrzeżeniami. Jestem naprawdę bardzo ciekawa Waszego odbioru tej nietuzinkowej i kontrowersyjnej pozycji oraz… uzyskanych przez Was efektów.

Informacje o książce:
Tytuł: Facet 2.0. Droga do fizycznej i mentalnej przemiany w samca alfa
Tytuł oryginału: Man 2.0 Engineering the Alpha: A Real World Guide to an Unreal Life: Build More Muscle. Burn More Fat. Have More Sex
Autor: John Romaniello, Adam Bornstein
ISBN: 9788328300095
Wydawca: Helion
Rok: 2015

Exit mobile version