Książki fantasy mają to do siebie, że lgnie do nich całe mnóstwo osób, przeświadczonych o tym jak ten gatunek wygląda i wyglądać powinien. Przyświeca im przy tym założenie, że każda historia która ma w sobie chociaż odrobinę magii, może być nazywana właśnie jako fantasy. Przecież wystarczy opowieść o lekkim zabarwieniu tego rodzaju literatury i można odcinać kupony zwycięstwa, nazywać się literatem z gatunku tegoż nurtu. Gdzieś po drodze zapomniano o jednej, ale za to bardzo ważnej rzeczy: powieść fantasy nie zależy od treści, ale od tego w jaki sposób została napisana. W dzisiejszych czasach na półkach każdej księgarni możemy zobaczyć tytuły, które z fantasy mają mało wspólnego. Porzucono dawne nauki na rzecz pop-kulturowego, słodkiego adorowania tworów nie mających nic wspólnego z rdzeniem tematyki, do której nieudolnie, starają się nawiązać pseudo literaci dzisiejszych czasów. Tam gdzie kiedyś twardo stała Anne Rice, można spotkać teraz zgraję ugłaskanych telewizją i internetem osób, które nie wiedzą jak przerażające były kiedyś książki o fantastyce. Nastoletni odbiorca fantasy czasów dzisiejszych, jest tak różny od swojego odpowiednika z lat minionych, że prawdopodobnie, nie zrozumiałby o czym kiedyś była mowa w książkach. Idealnym przykładem takiej sytuacji jest „Ostatnia Wiedźma”, książka post-Zmierzchowa, a która bardzo jasno pokazuje o co chodzi w zmieniającym się rynku wydawniczym.
Koronnym przykładem, wręcz wzorem, dla książek fantasy z dziedziny wiedźm, który w piękny sposób nakreśli to, co chciałem powiedzieć w poprzednim akapicie, jest prosty scenariusz: młoda dziewczyna, najlepiej nastolatka, odkrywa w sobie dziwną moc, nie wie skąd pochodzi, ale wie, że ją posiada. Uczy się jak ją okiełznać, powoli ale z uporem. Nad jej postępami czuwa „ktoś”, może to być kot, duch, albo sam diabeł we własnej osobie. Zawsze, ale to zawsze, musi być sierotą, która obwinia wszystkich wokół za swój los i trafia pod opiekę ciotki, rzadziej dalszej rodziny. Jeśli bohaterką jest nastolatka, możemy być pewni, że doświadczymy wielu łez i momentów w których będzie kwestionować swoją każdą decyzję. Dodajmy do tego tajemniczego mentora i niepewny los, a otrzymamy przepis na książkę fantasy naszych czasów. Tak wygląda fantastyka w sferze magii nam obecna. Kiedyś pisało się inaczej, bardziej osobiście, wystarczy wspomnieć klasyków takich jak Tolkien czy bardziej podwórkowo – Pilipiuka.
Nie inaczej jest w kwestii „Ostatniej Wiedźmy”. Wszystko co napisałem wyżej, jest ujęte w tej książce niemal w podręcznikowy sposób. Tak właśnie jest z główną bohaterką, która musi odnaleźć się w świecie magii, który był dla niej do tej pory, jedynie książkową opowieścią. Alicja zostaje osierocona, opiekę nad nią przejmują pozorowani dziadkowie. Główna bohaterka wie od samego początku, że jest wyjątkowa, bo jej to oznajmiono, bez zbędnych ceregieli. Od pierwszej chwili swojego nowego życia, jest świadoma, że przyjdzie jej odegrać ważną rolę w świecie magii. Problem polega na tym, że nikt jej tego nie chce powiedzieć wprost, unikając jej pytań o sam cel, ogólnikami. Główna bohaterka ma swojego mentora, który ją broni, ale stoi z boku, przypatrując się czynom podopiecznej, czekając na odpowiedni moment, by wkroczyć, Wszystko co wie Alicja to, że posiada moce, które należy ćwiczyć. W jakim celu? Tego dowie się dopiero w odpowiednim dla siebie czasie, tak samo jak czytelnik.
Problemem, który stał się największym przeciwnikiem całej książki, jest jej naiwne podejście do całości historii, przedstawionej przez autorkę. Na rewersie jej dzieła dumnie widnieje zdanie:
„Książka zawiera drastyczne sceny, niecenzuralne słownictwo oraz treści o charakterze erotycznym”.
Jeśli „Ostatnia Wiedźma” jest drastyczna, niecenzuralna, albo erotyczna to albo jestem chorym zboczeńcem, nie rozumiem powyższych stwierdzeń, albo autorka nie wie o czym pisze. Kilka scen pseudo erotycznych, gdzie używa się słowa penis, piersi, łono albo podniecenie nie czynią z książki erotyka, tak samo jak kilka kwiecistych słów nie czyni z niej wulgarnego słownika podwórkowego. Przeczytałem w swojej karierze całe mnóstwo książek o wiele bardziej brutalnych w opisywaniu przedstawionego świata i książki te nie potrzebowały dodatkowej reklamy na rewersie, bo tym jest właśnie to, co autorka uczyniła. Wstyd mi przyznać, ale właśnie tym zachęciła mnie do przeczytania swojej książki. Teraz tego żałuję, ale co się stało tego nie da się odczynić. Mogę jednak was przestrzec przed tą książką, która obiecuje wiele, nie dając nic w zamian. Prosta historia fantasy, znajdziecie setki podobnych, mam nadzieję, że lepszych.
„Ostatnia Wiedźma” od samego początku, aż do końca nie mogła, a może nie potrafiła wzbudzić we mnie jakiejkolwiek nici porozumienia z założeniami autorki. Czułem się jakby rzucono mnie na głęboką wodę nastoletnich powieści, adorujących emocje natury dojrzewania, aniżeli rzeczowe podejście do kwestii fantasy. Niestety mój czytelniczy okręt ugrzązł na mieliźnie strasznej nijakości, i tylko ciężką pracą załogi (szarych komórek) udało mi odpłynąć wystarczająco daleko od „Ostatniej Wiedźmy” by móc na powrót przeszukiwać ocean literatury, z nadzieją na bezpieczny port. Książka autorstwa Mayi Szymańskiej jest ukierunkowana dla młodych czytelników, którzy jeszcze nie wiedzą, nie widzą rozmaitych ścieżek rozwoju gatunku po który sięgnęli.
Informacje o książce:
Tytuł: Ostatnia Wiedźma
Tytuł oryginału: Ostatnia Wiedźma
Autor: Maya Szymańska
ISBN: 9788380830035
Wydawca: Novae Res
Rok: 2016