Jestem osobą lubiącą spać. Uwielbiam leniwe poranki, gdy mogę się budzić o ósmej i zaczynać dzień od długo sączonej filiżanki kawy nad ciekawą książką. Sęk w tym, że wtedy dzień szybko mi się kończy. Zanim się zorientuję, już jest południe. Z tego względu ciągle mam wrażenie marnotrawienia czasu, pośpiechu i tego, że znów czegoś nie zdążyłam zrobić. Dlatego też z ogromną nadzieją sięgnęłam po książkę Robina Sharmy „Klub 5 rano. Szczęśliwy poranek zmienia wszystko”. Oczekiwałam typowego poradnika. Garści inspirujących rad, motywujących do wcześniejszego wstawania i odnajdywania radości w tej wczesnej pobudce. Znalazłam natomiast bardzo płaską i mierną powieść, pretendującą chyba do miana powieści psychologicznej z niezmierzoną ilością wplecionych cytatów, które niejednokrotnie nie korelowały z aktualną treścią. Książka była po prostu nudna, trudna i z ledwością przez nią przebrnęłam, aby wycisnąć z niej samą kwintesencję, czyli tę właśnie, wspomnianą garść motywujących treści. Napisanie tej recenzji zajęło mi dość sporo czasu, gdyż po prostu ciężko mi było przez tę książkę przejść. Zaczynałam ją dwukrotnie, odkładałam na później i w zasadzie skończyłam tylko z uwagi na recenzencki obowiązek.
Bazą książki jest historia trojga ludzi – biznesmenki, malarza i Zaklinacza Słów, którzy poznają się podczas wykładu znanego coacha. Bilioner w przebraniu bezdomnego zabiera artystę i kobietę biznesu na wyspę, gdzie chce ich nauczyć jak mogą osiągnąć prawdziwy, wielki sukces. Myślę, że dzięki sfabularyzowaniu całości, autor chciał osiągnąć zwiększenie łatwości przyswajalności tekstu i rad w nim zawartych, osiągnął jednak całkowicie odwrotny skutek. Styl autora kompletnie mi nie odpowiadał, dialogi bohaterów były tak nierealistyczne i drewniane, że czytało się je z ogromnym trudem. Wypowiedzi Zaklinacza Słów, to wypowiedzi typowe dla amerykańskich coachów grających na najprostszych ludzkich uczuciach i odruchach. Dla mnie nie do zaakceptowania z uwagi na infantylność przekazu, na próbę swoistego prania mózgu. Czasem z tyłu głowy wręcz słyszałam, znane z amerykańskich przekazów filmowych, spontaniczne , podekscytowane okrzyki czy oklaski dobiegające z publiczności podczas wykładu mentora, coacha, czy trenera, bez względu na nazewnictwo. Bohaterowie są nijacy, kompletnie pozbawieni charakterów. Po prostu drewniane postacie, wokół których coś się próbuje dziać. Piszę „próbuje dziać”, ponieważ gdybym napisała, że się dzieje, byłoby to mocno na wyrost, pomimo usilnych starań autora.
Jednego książce nie można odmówić. Uważny czytelnik i taki, który jednak za punkt honoru postawi sobie przebrnięcie przez książkę z jakichś względów, na przykład po to, aby wyłowić wszystkie cenne rady i wskazówki, rzeczywiście nie zawiedzie się, jeśli chodzi o treści poradnikowe przemycone w tej niby – fabularnej formule. Porady te można by jednak skondensować i zawrzeć w kilkunastostronicowej broszurze, co byłoby o tyle korzystniejsze dla lektury, że łatwiej byłoby do niej sięgać podczas prób wdrożenia porad w życie. Myślę, że książka wiele by zyskała na tym, gdyby napisana była w formie typowego poradnika, bez silenia się na robienie z niej powieści z tłem psychologicznym, wzbogaconej setkami cytatów. Autor namawia nas do wyrobienia w sobie pewnych nawyków, rutyny, do której należy na przykład właśnie tytułowe wczesne wstawanie. Nie musi to być oczywiście godzina piąta rano, niemniej jednak niech będzie to na tyle wcześnie, aby w ciszy poranka skupić się na sobie, na pozytywnych przemyśleniach i z dobrym nastawieniem wkroczyć w dzień. Nie wstawajmy tylko po to, aby w biegu się przygotować i rozpocząć codzienne działanie, ale na tyle wcześnie, aby znaleźć chwilę dla siebie bez poczucia straty czasu. Chodzi w tym wszystkim o to, aby pozytywnie rozpocząć dzień. Dla jednego może być to przeczytanie rozdziału ulubionej książki, dla innego relaks w wannie, a jeszcze dla kogoś innego posłuchanie ulubionej muzyki przy filiżance kawy – bez porannego pośpiechu.
Podsumowując, moje odczucia co do książki są bardzo mieszane. Z jednej strony bardzo płaska i taka „na siłę” skonstruowana fabuła i bezbarwne postaci, a z drugiej ciekawe wskazówki, które zamierzam spróbować wcielić w życie. Gdyby tylko były one przekazane, tak jak pisałam wyżej, w formie bardziej naukowej, polecałabym ten poradnik z czystym sumieniem. Natomiast w takiej formule, mam naprawdę z tą książką problem. Chyba trzeba być naprawdę zmotywowanym, aby przebrnąć przez tę książkę uczącą jak być zmotywowanym jeszcze bardziej.
Ja sama po przeczytaniu wiem jedno – zaczynam dzień dobrze. Tylko o godzinę za późno. 😉
Informacje o książce:
Tytuł: Klub 5 rano. Szczęśliwy poranek zmienia wszystko
Tytuł oryginału: 5 AM Club: Own Your Morning. Elevate Your Life
Autor: Robin Sharma
ISBN: 9788396062932
Wydawca: Kompania Mediowa
Rok: 2021