Site icon Recenzje książek z każdej półki

Furia rodzi się w Sławie – Krzysztof Koziołek

Recenzja książki Furia rodzi się w Sławie - Krzysztof Koziołek

Furia rodzi się w Sławie
Krzysztof Koziołek

Są takie książki, które wzbudzają mój mimowolny respekt, jeszcze zanim otworzę i zacznę czytać. Gdy czytam opis lub zerknę na kategorię i widzę książkę historyczną, mam ochotę pogratulować odwagi. Nieważne, czy książka została napisana dobrze, czy kuleje i męczy Czytelnika – sam fakt podjęcia próby napisania jest wart pochwał. Mając jakieś pojęcie o pisaniu dłuższych form wypowiedzi, wiem na własnej skórze, jak ciężkie jest prowadzenie akcji w normalnych okolicznościach. Jeśli dodamy tło, musimy je dokładnie zbadać. Jeśli jest to miejsce, które istnieje, nie można przedobrzyć i opisać je wbrew realiom. A książki historyczne wymagają bardzo dokładnej analizy zdarzeń, miejsc i ludzi. Są bardzo drobiazgowe i choć fikcja literacka daje szerokie pole manewru, to jednak trzeba zachować realizm. Czy ta książka sprostała mym skromnym wymaganiom recenzenta? Hm… zobaczmy.

Koniec sierpnia 1944 roku. W Sławie, uzdrowisku położonym nad Śląskim Morzem, dochodzą do siebie niemieccy żołnierze ranni na frontach oraz stacjonuje tu jednostka „Marine Hitlerjugend”, gdzie młodzi mężczyźni są szkoleni do walk na froncie i w wodzie. Cały spokój tego miejsca i okolicy, burzy morderstwo młodej Polki pracującej wraz z najbliższymi u niemieckiej rodziny. Dziewczyna, którą brutalnie pozbawiono życia, ściąga na Sławę zainteresowanie policji kryminalnej. I tak w tej urokliwej miejscowości pojawia się asystent kryminalny Anton Habicht, człowiek, który karierę w policji zawdzięcza członkostwu w NSDAP i którego największym dotychczasowym sukcesem jest zlikwidowanie nielegalnej gorzelni. Oczywiście sam o sobie ma bardzo wysokie mniemanie i już niedługo później rozstawia po kątach cały posterunek sławskiej policji. Początkowo śledztwo nie przynosi nic nadzwyczajnego, a policjanci drepczą wokół nie wiedząc, czego szukać.

Ofiar przybywa. Kolejna młoda dziewczyna, Niemka, przynosi więcej niewiadomych, jednak ujawnia tym samym kilka poszlak. Habicht jednak ma za mało dowodów, by jednoznacznie kogokolwiek pozwać. Mąka rozsypana w obu miejscach zbrodni? To za mało. Wiek ofiar? Tym bardziej. Fascynacja młodymi chłopcami z Hitlerjugend? Nic nadzwyczajnego. Niedługo później Habicht dostaje nakaz powiadamiania o postępach w sprawie Sturmbannführera SS Carla Düchtera, szefa naukowców, którzy stacjonują w sławskim pałacu, prowadząc supertajne badania. Wtedy asystent kryminalny zaczyna czuć presję, która wcale nie jest motywująca…

W tym samym uzdrowisku wypoczywa pewna wdowa po niemieckim inżynierze, Franziska von Häften. Przeurocza kobieta, do której wzdycha znaczna ilość mężczyzn. Wdówka od początku budzi niejaką rewelację. Wyzwolona, swobodna i bardzo ciekawska, lubuje się w spacerach z kijkami i w ornitologii… I nie tylko…

Co skrywa ta zniemczała Polka? Kto zabił? Jakie miał motywy? Czy Habicht doprowadzi sprawę do końca? Co z podejrzanymi? Jaką przeszłość skrzętnie skrywa Franziska i kogo chce chronić? Co dzieje się za zamkniętymi pałacowymi drzwiami? I jaki ma wkład w całą historię Heinrich Himmler? Co wspólnego z wojną mają procesy czarownic…?

Jestem pod wielkim wrażeniem. Jedna z tych książek, które się dosłownie połyka, bo nie ma innego wyjścia. Nie pozwala od siebie odejść. Wciągająca i idealnie rozegrana od początku do końca. Bardzo ciekawie przedstawiona fabuła. Początkowy wątek morderstw i śledztwa prowadzonego przez Habichta, został zręcznie spleciony z tajemnicą pałacu oraz poczynaniami nie tak znów skromnej i ułożonej Franziski von Häften. Co najlepsze, zostało to wszystko tak zgrabnie połączone, że każdy z wątków niejako uzupełnia ten poprzedni. Pojawiają się również postacie epizodyczne, którym autor z wielką starannością poświęcił kawałek powieści i mają one niekiedy dość ważne miejsce w niej. Niby nic nie znaczący wątek, potrafi nieźle namieszać w życiu któregoś z głównych bohaterów. Dość trudno jednoznacznie stwierdzić, który jest najbardziej główny. Wszystkie wątki, wpływają na całość w tak ciekawy sposób, że razem tworzą tę książkę. Nie ma wyrwanych znikąd postaci, które nic nie wnoszą, a jest o nich zbyt dużo w książce. Brawo!

Kolejną rzeczą, na którą muszę zwrócić uwagę – to o czym pisałam we wstępie. W tej książce cała część historyczna jest świetnie wpleciona i Sława w czasie połowy XX wieku, wydaje się bardzo realistyczna. Autor sumiennie zbadał, jak w tamtych czasach wyglądało miasto, gdzie leżały jakie ulice oraz jakie były ich nazwy i jakie miejscowości były lub są w sąsiedztwie. Nie zapomniał o niemieckich nazwach, których ogrom w książce nadaje klimat i pozwala połamać język wszystkim tym, który w szkole odpuścili sobie podstawy niemieckiego.

Ode mnie wielkie brawa za styl. Naprawdę, kawał świetnie napisanej książki! Wciąga, ma bardzo ciekawą i wartką akcję. Autor fenomenalnie wszedł w tamte czasy, co podkreśla odpowiedni dobór słów. Całość jest świetnie napisanym kryminałem retro, który swoją formą, treścią i całą fabułą – która jest wspaniałym połączeniem fikcji literackiej z tłem historycznym – daje naprawdę godną polecenia książkę.

Podsumowując, jak już pewnie zdążyliście się domyśleć, jestem gorącą fanką tej książki. To moje pierwsze spotkanie z tym autorem, ale nieśmiało sądzę, że nie ostatnie. Urzekł mnie dbałością o szczegóły i świetnym połączeniem fikcji z historią. Brawo!

Informacje o książce:
Tytuł: Furia rodzi się w Sławie
Tytuł oryginału: Furia rodzi się w Sławie
Autor: Krzysztof Koziołek
ISBN: 9788393483181
Wydawca: Manufaktura Tekstów
Rok: 2015

Exit mobile version