Site icon Recenzje książek z każdej półki

Ubik – Philip K. Dick

Recenzja książki Ubik - Philip K. Dick

Ubik
Philip K. Dick

…może zażyjesz dawkę rozluźniającej amfetaminy?

To już prawie pięćdziesiąt lat temu ukazała się powieść zatytułowana „Ubik” autorstwa znakomitego Philipa K. Dicka. Każdy do niej powrót wydaje się dziś wstrząsający, a każda celebracja zapisanych tam słów stanowi nasilanie się owych wstrząsów. Raz po razie. Emocja za emocję. Nierzeczywistość za rzeczywistość. To świat, który wystarcza, aby zmieniać dogmaty religijne i rozważać sens własnego istnienia – powiastka filozoficzna, jak mawiają etykiety, a może wciąż aktualna narracja do nieustannej, wszechobecnej (ubiquitous!) i poddawanej pozornym zmianom współczesności.

Amfetamina pobudza! Sprzyja bardziej efektywnemu wykonywaniu swoich obowiązków!

Żyjemy na granicy życia i umierania. Znaleźliśmy się w epoce cyfrowego snu. Tak jak bohaterowie powieści „Ubik”, choć ich sen był czymś pomiędzy istnieniem a nieistnieniem – stanem przejściowym, którego przechwyty pisarz zlokalizował na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Philip K. Dick przewidywał, że wówczas ludzkość wejdzie w proces, w którym będzie nie całkiem żywa, ale jego przewidywania weszły przecież w ontologiczny sposób pojmowania problemu życia i śmierci. On na kartach powieści „Ubik” wykreował koncepcję „pół-życia”, tj. stanu przejściowego pomiędzy życiem i śmiercią, w którym istnieje możliwość skomunikowania się ze świadomością umierającego. Ta niezwykła koncepcja jest dziś zwyczajnie aktualna, wcale nie ontologiczna, raczej trywialna i podłączona do prądu. Naszym pół-życiem stał się świat cyfrowy, sarkastycznie nazwany „społecznościowym”, tak aby pół-żywi czuli, że naprawdę istnieją i mają znajomych…

…mają też amfetaminę! Ona pobudza!

Świat przyszłości wykreowany w powieści „Ubik” jest miejscem, w którym przewartościowane zostały funkcje społeczne. Otóż okrytym społeczną admiracją jasnowidzem lub telepatą nie można zostać po ukończeniu jakiegoś kierunku studiów. Trzeba się nim urodzić, a następnie doskonalić te wrodzone umiejętności, tak zresztą jak w przypadku osobników neutralizujących talenty owych uzdolnionych. Do diabła z teorią, że każdy człowiek rodzi się z równymi szansami! Tylko wyjątkowe istoty zasługują na wyjątkowe miejsce w społeczeństwie, zaś pozostałe mogą to miejsce wypełniać predyspozycjami do wykonywania pożytecznych czynności, jak w plastrze miodu, którego ważnym elementem jest np. Joe Chip. To mistrz pomiarów, umysł ścisły, żaden tam talent humanistyczny i metafizyczny, ale człowiek, który potrafi dostrzec więcej, niż chcieliby to inni ludzie. Jego wnikliwość połączona z efektowną nonszalancją prowadzi przez kolejne strony labiryntu science fiction jakim jest „Ubik”.

Zachęca do sięgnięcia po amfę!

Powieść zestawia ze sobą trzy światy – rzeczywisty, wyobrażony i… ten pomiędzy rzeczywistością a wyobraźnią. Wszystkie są ze sobą powiązane, w każdym funkcjonują bohaterowie, którzy mogliby wpisać się w schemat dobrych i złych, ale u Philipa K. Dicka schemat równa się szaleństwu, a czasem po prostu dzikiej chęci zmiksowania emocji czytelników w jakiś ciężkostrawny sok. Powiedzmy, że ten sok ma na imię Matt lub Bill, a my jesteśmy jego częścią. My, czytelnicy, współcześni ludzie, którzy dajemy się codziennie pożerać Mattowi lub Billowi. Spróbujmy sobie uświadomić, że tak w realnym, jak w wyobrażonym świecie próbują nas ocalić dobrzy ludzie, jacyś państwo Runciter, aby za chwilę sobie zdać sprawę, że realność jest pojęciem, którego nigdy już nie odczujemy, bo istnieją też źli ludzie albo wytwory ich dzikich umysłów. O tym jest właśnie powieść „Ubik”. O współczesnych ludziach – nieważne kiedy ta współczesność następuje – zatraconych w jakiejś formie pół-życia. Nie ma przecież drogi pomiędzy życiem a umieraniem. Albo żyjemy, albo umieramy…

…albo bierzemy amfetaminę!

Tyle, że Philip K. Dick w powieści „Ubik” zauważył, że żyjąc można wejść w stan życia pozornego, owego pół-życia, które jest już tylko świadomością o istnieniu świata rzeczywistego. Dlatego też tej świadomości towarzyszą potworności – te namacalne i te nieco w ramionach karykatury. Potrafimy dziś się bać, gdy uświadamiamy sobie, że istnieje jeszcze takie poczucie jak strach. Rozmawiamy z przedmiotami, choćby z drzwiami i lodówką, gdy zdajemy sobie sprawę, że staliśmy się niewolnikami krótkich gestów i prostych symboli. Oddajemy krew, w której płynie smoła. Wierzymy w Boga, w które wcale nie chcemy wierzyć. Dokąd więc zmierzamy?

Może tam, gdzie mrugają czerwone światła? Do tych wszystkich koszmarnych snów, których nie można tak po prostu wyłączyć, usunąć, wymazać albo odciąć od prądu. Warto więc sięgnąć po… AMFETAMINĘ!!! …powieść „Ubik”, aby odnaleźć swoje miejsce na ziemi. Właśnie tu i teraz. W epoce cyfryzacji. Tu, gdzie nasze pół-życia jeszcze mają szansę zamienić się w życie. Ubik jest na wyciągnięcie ręki…

Informacje o książce:
Tytuł: Ubik
Tytuł oryginału: Ubik
Autor: Philip K. Dick
ISBN: 9788375105230
Wydawca: Dom Wydawniczy REBIS
Rok: 2016

Kontakt z recenzentem: konrad.morawski@wp.pl

Exit mobile version