„Małżeństwo to miłość, bliskość, intymność, wzajemne wsparcie i poczucie bezpieczeństwa. Jest też druga strona medalu. Bycie mężem czy żoną łączy się przecież z rezygnacją z siebie, nauką przebaczania, kłótniami, zazdrością czy zdradą. Jak poradzić sobie w chwilach kryzysu? Jak nie poddać się narzekaniu na swojego męża czy żonę?”
Z zainteresowaniem sięgnąłem po książkę Marzena Juraczko pod tytułem „Szczęście we troje. Rozmowy z małżeństwami”. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Bernardinum i jest trzecią częścią cyklu opowiadającego o powołaniach. Wcześniej dziennikarka rozmawiała z kapłanami i siostrami zakonnymi. Obydwie tamte pozycje oceniłem bardzo wysoko. Mogliśmy się bowiem z nich dowiedzieć, jak wygląda codzienne życie księdza czy siostry zakonnej. Ci, którzy są trochę z dala od Kościoła lub ci, którzy zastanawiają się nad taką drogą życiową mogli przekonać się, że zakonnice i księża to ludzie z krwi i kości, mający swoje pasje, zainteresowania. Okazuje się bowiem, że życie Bogiem nie oznacza nudy. Wręcz przeciwnie – jest źródłem wielkiej siły i radości.
Byłem zatem ciekawy, jak autorka poprowadzi rozmowy z małżeństwami. Małżeństwa spotykamy wszędzie. Tą drogą powołania kroczą nasi bliscy, przyjaciele, współpracownicy. Często obserwując ich z boku możemy pomyśleć, że tworzą udane małżeństwo. Czy jednak możemy być pewni, że tak jest naprawdę?
Na początku zwrócę uwagę na chwytliwy tytuł książki. Automatycznie chcielibyśmy poprawić autorkę, że powinien on brzmieć „szczęście we dwoje”. Wszak małżeństwo to mężczyzna i kobieta. Kim jest zatem ten trzeci? Zagadka zostaje szybko rozwiązana: to Pan Bóg. Wszystkie bowiem małżeństwa z książki zgodnie podkreślają, że to dzięki niemu są razem, że to dzięki niemu pokonali liczne kryzysy i życiowe zakręty.
Marzena Juraczko szybko odczarowuje „małżeństwo jak z obrazka”. Piękny ślub, piękne stroje i przyjęcie – to tylko początek drogi. Drogi trudnej, wiodącej często pod górkę. Jednak recenzowany tytuł nie jest poradnikiem czy zbiorem złotych rad. To bardzo intymne wyznania, poruszające świadectwa siedmiu małżeństw. Małżeństw w różnym wieku, z różnym stażem i życiowym doświadczeniem.
Beata i Waldemar należą do wspólnoty neokatechumenalnej. Według nich małżeństwo jest wspólną drogą oraz wzajemną miłością. Historia ich związku jest niebanalna. Dużą rolę w ich życiu odgrywa wspólna modlitwa, która dodaje sił w codziennym życiu.
Przejmująca jest rozmowa z Moniką i Bartkiem, którzy tworzą rodzinę zastępczą. Mają także dzieci biologiczne oraz adoptowane. Opiekują się miedzy innymi Adamem, z czterokończynowym porażeniem mózgowym. Ich siła i optymizm pozwalają im być siłą i oparciem dla innych.
Marzena Juraczko rozmawia z małżeństwami, które do swojego życia zaprosiły Pana Boga. Nie znaczy to jednak, że wszystko układa się im idealnie. Sakrament bowiem nie jest jakimś magicznym zaklęciem. Sakrament jest z jednej strony łaską, z drugiej zaś zadaniem. Zadaniem, aby każdego dnia wzrastać do świętości. Wszystkie małżeństwa działają aktywnie w licznych katolickich grupach i wspólnotach. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to swoista nadreprezentacja. Większość bowiem katolików prowadzi bardziej zwyczajne życie, udzielając się po prostu w swojej parafii na miarę własnych możliwości. Muszę przyznać, że w recenzowanej książce czegoś i zabrakło. Zabrakło mi małżeństwa po prostu… zwyczajnego. Myślę, że każdy kto sięgnie po „Szczęście we troje” będzie wiedział, co mam na myśli. Autorka bowiem stawia przed nami ludzi, którzy wysoko zawiesili poprzeczkę. Jedni z nich nagrywają płyty, koncertują. Inni prowadzą blogi czy strony internetowe. Jeszcze inni na swojej drodze spotkali świętych – choćby kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Czy zatem czytelnik „zwyczajny” odnajdzie się w tej książce? Ja – szczerze mówiąc – momentami byłem nią przytłoczony. Pod tym względem rozmowy z księżmi i zakonnicami czytało mi się dużo lepiej. Od razu zrobię zastrzeżenie, że znam dużo księży, kilka zakonnic i miałem poczucie, że autorka świetnie dobrała swoich rozmówców. Tym razem nie do końca jestem tego pewien. Oczywiście mogę się mylić, jednak takie są moje odczucia po lekturze.
Niemniej jednak „Szczęście we troje. Rozmowy z małżeństwami” to ciekawa książka dla wszystkich, którzy chcą poznać życie małżonków, żyjących na co dzień Bogiem. Wiara jest ich siłą. Nie jest jednak magicznym talizmanem, chroniącym przed złem tego świata. Polecam lekturę, będącą kontynuacją cyklu rozmów Marzeny Juraczko o powołaniach.