Życie może się wywrócić do góry nogami w jednej chwili. To czyni je zarazem pięknym i intrygującym, ale też tajemniczym i przerażającym. Tylko od nas zależy, po której stronie barykady staniemy – tych, którzy potrafią czerpać z życia pełnymi garściami czy tych, którzy obawiają się nawet własnego cienia. W najnowszej powieści Jolanty Kosowskiej, która reklamuje się jako najbardziej romantyczna – przenosimy się do Pragi. Powiedzmy to wprost, ta reklama jest w pełni uzasadniona.
„Sobie pisani” to nietuzinkowa historia miłosna, która sprawi, że z wrażenia spadną Wam kapcie albo opadnie szczęka – jak kto woli. Każdy, kto był w Pradze, wie, że można z łatwością zakochać się w urokliwych uliczkach skąpanych w światłach ulicznych latarni, tajemniczych mostach, będących świadkami niejednej miłosnej historii, kawiarenkach i ogródkach letnich, rozbrzmiewających gwarną radością otulającą niczym wiatr całe miasto. W tej magicznej scenerii poznajemy Martę – przewodniczkę turystyczną, która zafascynowana Pragą, potrafi każdego turystę zabrać w niezapomnianą podróż w czasoprzestrzeni. Wraz ze swoją przyjaciółką Aleną prowadzi małe biuro turystyczne, które z dnia na dzień coraz lepiej prosperuje. Jednak jak to w życiu, kto ma szczęście w biznesie, niekoniecznie może się nim pochwalić w życiu osobistym. Marta przeżywa właśnie bolesne rozstanie z Hubertem, z którym miała nadzieję w niedługiej przyszłości założyć rodzinę. Niedopowiedzenia, źle odczytane znaki, emocje, które wzięły górę i wreszcie duma, która nie pozwoliła wyciągnąć dłoni do pojednania – wszystko tego jednego wieczoru poszło źle. Jedno słowo za dużo, jedna łza później i miłość rozpadła się jak domek z kart. Muszę Wam powiedzieć, że autorka zabiera nas na rollercoaster emocji…. Ale taki rollercoaster z prawdziwego zdarzenia, taki na którego sam widok miękną nogi w kolanach. Gdy już nam się wydaje, że zbliżamy się do zrozumienia, w którą stronę zmierza historia, autorka rozpina nam pasy. Przeczytałam tę książkę jednym tchem, niejednokrotnie kwitując rozdział głośnym WOW! Uwielbiam to w powieściach Jolanty Kosowskiej, że nie pozwala czytelnikowi na nudę, ani przez chwilę. Każda postać, każde miejsce ma w historii znaczenie, niczego nie zostawia przypadkowi. Jednak to prawdziwe znaczenie nie jest podane wprost, trzeba zagłębić się w historię i w zagmatwanych losach bohaterów odkryć sens pojedynczych znaczeń. Czytanie powieści Jolanty Kosowskiej przypomina układanie puzzli. Z pozoru niepasujący kawałek, okazuje się pasującym jak ulał. Sama Praga nie jest tylko tłem wydarzeń. To miasto jest bohaterem – który odkrywa przed czytelnikiem swoje sekrety i zaprasza go w swoje urokliwe progi, po to, by bezpośrednio móc wpływać na losy bohaterów. Bohaterowie, których nie lubimy od pierwszego wejrzenia, po chwili okazują się pozytywnie wpływać na rozwój wydarzeń. Nic nie jest takie, jakim się wydaje na pierwszy rzut oka. W tej powieści jest wszystko, czego ja szukam w dobrej książce: historia miłosna, apoteoza przyjaźni, więzy rodzinne, które są silniejsze niż skała, kłopot, który okazuje się błogosławieństwem, lekcja – która sprawia, że życie staje się pełniejsze. Jolanta Kosowska po raz kolejny udowadnia, że jej powieści są nie tylko przepięknie utkaną opowieścią o ludzkim losie, ale są mistrzowskim połączeniem emocji w całym wachlarzu barw. Przecież życie każdego z nas przynosi zarówno chwile radości, gdy skaczemy pod sufit jak również te przepełnione smutkiem, które przygniatają nas niczym głaz Syzyfa. Niekiedy najtrudniejsze okazuje się wstanie z łóżka i stawienie czoła przeciwnościom, które wydają nam się nie do przeskoczenia. Ale prawdą jest, że dopóki walczymy to jesteśmy zwycięzcami. Gdybym miała wybrać swoją ulubioną powieść Jolanty Kosowskiej, to obok „Pocztówek z Portugalii” byliby to właśnie „Sobie pisani” z okładkową Pragą przypieczętowaną ręcznie malowanym sercem. Jeśli jesteście fanami Pragi – i podobnie jak ja – zakochaliście się w lokalnych czeskich przysmakach, spacerowaliście w zadumie po moście Karola, poczuliście aurę tajemniczości patrząc na zamek w Hradczanach to musicie koniecznie sięgnąć po tę historię. Ona nie tylko pozwoli Wam wrócić w te zakątki Pragi z Waszych wspomnień, ale wniesie do Waszego życia coś „mądrego”. Jolanta Kosowska pokazuje, że każdy medal ma dwie strony i nie zawsze samodzielnie jesteśmy w stanie zobaczyć tę drugą. Życie jak i miłość bywa przewrotne, pozwala nam doświadczyć zarówno momentów, w których rosną nam skrzydła jak i jesteśmy w stanie przenosić góry, ale również potrafi przynieść chwile pełne cierpienia, które rozłożą nas na łopatki. Gdy już otworzymy serce na miłość, musimy być gotowi na zmierzenie się zarówno z jednymi jak i drugimi. Zachęcam Was ogromnie do przeczytania tej życiowo mądrej historii, która sprawi, że Wasze zabiegane życie na chwile przystanie na uliczkach magicznej Pradze.
Jolanta Kosowska nieustannie zachwyca i sprawia, że lektura jej powieści staje się prawdziwą ucztą dla zmysłów. Można powiedzieć, że w swoim kunszcie pisarskim jest niezawodna – po jej książki można sięgać w ciemno bez obaw, że znajdziemy się w centrum nijakiej historii. Jolanta Kosowska to marka sama w sobie. Polecam!