Site icon Recenzje książek z każdej półki

Menel – Włodzimierz Zaczek

Menel - Włodzimierz Zaczek

Menel
Włodzimierz Zaczek

Każda litera książki zatytułowanej „Menel” składa się ze smutku. Powieść, która na pozór wydawać by się mogła socjologicznym studium ulicznego żebractwa, okazuje się wzruszającą i jakże przygnębiającą historią człowieka. Chciałoby się rzec: ECCE HOMO, bo każdy z nas może zostać ubiczowany i nosić koronę z cierni, tak jak Hubert Grabowski, bohater książki „Menel”, któremu życie nałożyło wiele cierni, a ludzie dostarczyli bolesnych biczów.

Przecieram kilka łez. Zbieram się w środku. Głęboki oddech. Raz. Dwa. Trzy.

Huberta Grabowskiego poznajemy w czasach beztroskiego dzieciństwa. To mieszkaniec Gdańska. Syn nauczyciela Rajmunda i lekarki Zofii. Rodzinę Grabowskich zastajemy w późnym sierpniu 1939 roku. Ich jedynak żyje rozpoczynającym się rokiem szkolnym. Do szkoły się wybierze, ale pod nadzorem ojca, w ponurym rytmie rozpoczynającej się walki obronnej Polaków przed najazdem niemieckim. Od tego wydarzenia, dającego początek II wojnie światowej, losy Huberta będą naznaczone bólem.

Autor książki Włodzimierz Zaczek stworzył niezwykle wymowną narrację, która wiedzie od wybuchu II wojny światowej, włączając w to niemieckie i radzieckie okrucieństwa popełnione podczas wojny, przez czasy dyktatu komunistycznego w Polsce, ku demokratycznej wolności, ostatecznie też obłożonej ciężarem rozczarowań. Pomimo, że nie jest jasne czy życiorys Huberta Grabowskiego został oddany zgodnie z rzeczywistością – choć pewne jest, że stanowił wyraźną inspirację – to wydarzenia przedstawione w powieści wiernie oddają fakty dziejów XX wieku. Tak oto „Menel” przez pryzmat życia swojego bohatera opowiada m.in. o zjawisku adopcji polskich dzieci przez Niemców w okresie II wojny światowej, o zbrodniach niemieckich i sowieckich, w tym dość słabo opisywanej w literaturze zbrodni w Piaśnicy, protestach grudnia 1970 roku, czy też tzw. porozumieniach sierpniowych 1980 roku w Gdańsku, o stanie wojennym oraz o przeobrażeniach 1989 roku. Ładunek historyczny w tej powieści jest ważny, bo sygnalizuje proces przemian, jakie zachodzą w Hubercie Grabowskim.

Bo każdy z nas któregoś dnia może zacząć śmierdzieć. Albo potrzebować dziesięciu złotych na przeżycie.

Podążając za kartkami „Menela”, będącymi kolejnymi epizodami życia Huberta Grabowskiego, podążamy za ogromnym bagażem cierpienia. Bohater wykreowany przez Włodzimierza Zaczka przeżył traumę rozłąki z rodzicami, stając się nawet na jakiś czas niemieckojęzycznym Steinmayerem. Naoglądał się brutalności wojennej, a także zatopił się – niekiedy dosłownie – w bólu po utracie bliskich mu osób. To nie jest życiorys na jednego człowieka! Tymczasem podążając śladem Huberta Grabowskiego, podążamy za złem, które ostatecznie wykreowało z niego menela. To zło doświadczone od systemu i od ludzi okazuje się przytłaczające. Czasem przybiera postać czerwonoarmisty, niekiedy staje się amnezją dosięgającą ukochanych. Bywa też kroplami czterdziestoprocentowego trunku. Zło jest także kolegą z pracy albo córką, która nie wie jak dorosnąć. Zło jest chorobą. Zło to wreszcie my wszyscy, crimsonowscy ludzie XXI wieku.

W tym ponurym kalejdoskopie strachu zdarzają się bohaterowie pozytywni. Hubert Grabowski, dorastając na oczach czytelników, stając się w ich obecności dorosłym mężczyzną i starcem, spotkał w swoim smutnym życiu trochę dobra. Na ogół było to dobro krótkotrwałe. Raczej wynikające z potrzeby wypełnionej traumą, aniżeli z dobrego serca, ale jednak dobro istniejące. Ostatnią instancją dla każdego zrozpaczonego człowieka wydaje się Kościół. I do niego odwołuje się nasz bohater, i w nim Hubert Grabowski odnajduje ważne życiowe prawdy, których nie zdążyli przekazać mu rodzice. Co dalej? Jak walczyć z przeciwnościami, które wiodą Cię do niemieckiej rodziny, do komunistycznego więzienia, w objęcia alkoholizmu albo poza granice swojej własnej, w tym przypadku: gdańskiej, tożsamości?

Jeszcze trochę łez wylanych. Jakaś opustoszała szklarnia.

Huberta Grabowskiego już nie ma. Nikt o nim nie będzie pamiętał. Może krewni jego przyjaciela Wiktora? Może czytelnicy powieści Włodzimierza Zaczka? Ta pamięć jest jednak sprawą narodu. Moją i Twoją. Nie chodzi tylko o konteksty historyczne, choć i one niezwykle ważą, ale też o współczesność. Zatapiając się w e-hedonizmie – dostępnym dla każdego! – przestajemy pamiętać kim jesteśmy. Tymczasem każdy z nas może stać się Hubertem Grabowskim albo dzieckiem, któremu Hubert oddał ostatnie tchnienia swojego ja. Książka „Menel” nie jest więc powieścią, której można by rozdać kilka ładnych nagród. To rzeczywistość pomijana, niechciana i nie pasująca do współczesnego obrazka świata. Takiego przecież idealnego.

Kim byłeś Hubercie Grabowski? Dlaczego to nie mnie pokryły języki ognia bezwzględnej współczesności?

Gaszę lampkę nocną. Wyobrażam sobie, że zakończenie tej książki mogłoby być inne. Nie mogę zasnąć. Każdego kolejnego dnia wypatruję, następnie obserwuję ludzi, którzy bez celu błąkają się po ulicach mojego miasta. Czuję ich nieprzyjemny zapach. Dostrzegam ich ręce, które wyciągają do lepszego świata. Nie potrafię spojrzeć im w oczy. Nie dlatego, że mogę tam dostrzec nieszczęsne życie Huberta Grabowskiego. Boję się, że zobaczę tam siebie. Człowieka obojętnego, nakręconego jak pozytywka na dobra współczesnego świata, spełniającego jakiś e-fundacyjny obowiązek, bo „wolontariat jest dobry i mnie wylansuje”. Tymczasem gdzie jest człowiek? Odpowiedzi wciąż poszukuję, a Włodzimierz Zaczek na kartach powieści „Menel” sprawia, że nigdy jej nie znajdę.

Łzy nie wysychają.

Informacje o książce:
Tytuł: Menel
Tytuł oryginału: Menel
Autor: Włodzimierz Zaczek
ISBN: 9788381273701
Wydawca: Bernardium
Rok: 2019

Kontakt z recenzentem: konrad.morawski@wp.pl

Exit mobile version