Powiem wprost i od tego zacznę moja recenzję – lubię pisarstwo Leszka Hermana! Uwielbiam jego książki! Wprawdzie przeczytałam dopiero dwie, ale druga wydaje mi się jeszcze lepsza, doskonalsza niż pierwsza. Tą drugą jest „Latarnia umarłych”. Jeśli ktoś czytał poprzednią jego powieść „Sedinum”, z przyjemnością na pewno spotka tych samych bohaterów i odwiedzi te same miejsca, które poznał w pierwszej części. I na pewno nie przerazi go wielka objętość powieści, bo mknie się przez nią niemal z prędkością światła. Minął rok od wydarzeń opisanych w pierwszej części. Poznani przez nas bohaterowie rozwijają się, osiągają nowe sukcesy w dziedzinach zawodowych, ale nadal zamieszkują w tym samym, pomorskim mieście. Młoda dziennikarka, Paulina, dzięki udziałowi w rozwiązywaniu zagadek przeszłości, staje się lokalną gwiazdą dziennikarstwa i trochę wbrew samej sobie, specjalistką od zagadnień z przeszłości, a zwłaszcza drugiej wojny światowej. Któregoś wiosennego dnia dziennikarka otrzymuje tajemnicze listy z zapowiedzią jeszcze bardziej tajemniczej historii. Ktoś próbuje wciągnąć ją w kolejną zagadkę z przeszłości. Młoda kobieta jest z jednej strony zaintrygowana, z drugiej przerażona tym co pisze nadawca i tym, co sama powoli odkrywa. Ale przysłowiowa maszyna poszła w ruch. I znów do akcji sensacyjnego śledztwa wciągnięty zostaje zapracowany architekt Igor i jego mocno arystokratyczny przyjaciel, Johann.
Ale zanim autor zgrabnie wciągnie nas w tajemnicze śledztwo, uchyla rąbka tajemnicy. Na pierwszych kartach książki przywołuje wydarzenia sprzed wielu lat, z czasów II wojny światowej. W słoneczny listopadowy dzień, w sennym miasteczku, w którym wszystko toczy się smutnym, ale spokojnym, okupacyjnym rytmem, dochodzi do straszliwego wybuchu. Jego konsekwencją są powypadane okna w całej okolicy, zatopiona łódź i zapadnięta posadzka kościoła.
W kolejnej części książki autor wraca do jeszcze dawniejszych wydarzeń, zahaczając nawet o średniowiecze. Te wędrówki historyczne są niezbędne do budowania akcji i do wprowadzenia czytelnika w klimat poszukiwań.
Nie chcę zdradzać potencjalnym czytelnikom całej fabuły, ale dla zachęty dodam, że autor ponownie prowadzi nas po Pomorzu Zachodnim, z wdziękiem opisując architekturę, historie i legendy tych ziem. Meandry wyobraźni autora są tak bogate, że często, czytając powieść, poszukiwałam informacji źródłowych w Internecie, chcąc sprawdzić, co jest prawdą, a co fikcją literacką i wymysłem pisarza. Ale jest to też komplement dla autora, który potrafi tak spleść prawdę historyczno-geograficzną z fikcją literacką, że trudno odróżnić te dwa elementy. A przy tym autor jest człowiekiem dużej wiedzy. Po mistrzowsku i ze szczegółami opisuje zarówno łódź podwodną, schemat nurkowania i pracę nurków, jak i zwyczajne życie architekta, dziennikarki czy zwykłej rodziny, pochłoniętej prowadzeniem życia zawodowego i towarzyskiego. Wszystkie postaci są prawdziwe, budowane przez dokładnego obserwatora. I to nie tylko główni bohaterowie, ale nawet ci marginalni, jak choćby prosta sprzątaczka w kościele. Tak samo jest z opisem rzeczywistości. Tam, gdzie potrzebna jest groza i napięcie, tam autor, buduje je w sposób doskonały. Ale tam, gdzie akcja zwalnia i dotyka zwyczajnego życia, tam również jest plastyczne odzwierciedlenie prawdziwego życia.
Wielu krytyków mówi o Leszku Hermanie, że jest polskim Danem Brownem. Nie wiem, bo nie jestem miłośniczką powieści tego amerykańskiego mistrza sensacji i tajemnicy. Nie potrafię więc dokonać porównania. Ale autor „Latarni umarłych” przekonał mnie do swego pisarstwa tym, że umieszcza akcję powieści w miejscach nam znanych, że osadza je w polskich realiach, co nie wszyscy współcześni polskojęzyczni autorzy kryminałów, czy powieści z dreszczykiem mają odwagę zrobić. Dzięki tym swojskim realiom łatwiej jest utożsamić się z bohaterami i razem z nimi szukać rozwiązania zagadki, napotykając po drodze szczątki dokumentów i inne tajemnicze znaleziska. Takie emocje, jakie towarzyszyły mi podczas czytania tej książki mogę porównać do tych, gdy jako dziecko czytałam powieści z serii „Pana Samochodzika”. Może niektórym czytelnikom, a może i samemu autorowi, to porównanie może wydać się zbyt niskie, ale uwierzcie – jest ono z mojej strony wielkim komplementem dla autora, który potrafił w napięciu przeprowadzić mnie przez całą książkę. Powieść „Latarnia umarłych” jest jedną z najlepszych, przeczytanych ostatnio przeze mnie książek.
Informacje o książce:
Tytuł: Latarnia umarłych
Tytuł oryginału: Latarnia umarłych
Autor: Leszek Herman
ISBN: 9788328703940
Wydawca: Muza
Rok: 2016