“Taka już ludzka natura. Znajdujemy miłość i ukochane osoby stają się naszym domem. Możemy zmieniać posady i mieszkania, ale dopiero po utracie bliskich znika poczucie zakotwiczenia w danym miejscu. (…). Twój ojciec dał mi dom, kiedy go nie miałam. Kiedy odszedł, straciłam kotwicę, byłam zdruzgotana. Osłabiło mnie to, bo od tamtego czasu dryfowałam po nieznanym morzu, wciągana w głębiny za każdym razem, gdy miałam w życiu pod górkę. Wszystko przez to, że wraz z nim straciłam dom”. – Samantha Young “Wiele hałasu o ciebie”.
Błaha. Przeważnie od początku przewidywalna, nieczęsto głupia. Płytka. Dla nastolatek i kobiet, którym się nudzi. Nazbyt często wysłuchuję takich i podobnych opinii o literaturze obyczajowej i romantycznej. Przykro mi wtedy, że nie otrzymałam swojego listu z Hogwartu jeszcze mocniej. Wtedy mogłabym zwyczajnie machnąć ręką różdżkę trzymając mocno i wcisnąć opiniodawcy książkę Samanthy Young. Mam już kilka przeczytanych na półce. Różne historie, różne morały. “Jutro będziesz mój” z przyjemnością dołączam do kolekcji. Tylko kłamiąc można by po tej lekturze, powtórzyć tego rodzaju komentarze o tymże gatunku…
Ciężko zaplanować przyszłość. Za najmłodszych lat snuje się plany iście bajkowe. Im więcej wiosen na karku, tym mocniej po ziemi stąpamy. Najważniejsze decyzje najczęściej w zakamarkach jaźni bezwolnie podejmujemy. Pomimo uporów, nastoletniego “buntu” zwykle w dorosłość przenoszonych, z domu wynosimy nie tylko nazwisko. Obserwując coś naście czy nawet kilkadziesiąt czasem lat, kształtujemy siebie, swoje cechy, predyspozycje.
Robyn Penhaligon udało wyrzec się nazwiska, zatrzeć wspomnienia. Uczucia nie są równie elastycznie nastawione. Ból żąda by go czuć.
Nie tylko złe uczynki mają swoją cenę. Robyn o mały włos heroicznego czynu nie przypłaciła najwyższą ceną. Było to kolejne wezwanie, podejrzenie o przemoc domową. Razem z Autrym stanęli oko w oko z uzbrojonym narkomanem. Dzień jak co dzień…byłby, gdyby nie pewna niespodzianka w postaci drugiego mężczyzny. Wychynął bezszelestnie z pistoletem w dłoni. Ułamek sekundy, kilka sekund? Strach jest silniejszy od rozsądku, od procedur. Szczęściem w tym nieszczęściu, okazał się instynkt przetrwania policjantki. Wyczuła zagrożenie. Niestety o tę jedną sekundę za późno. Owszem, zdążyła zasłonić przyjaciela. Owszem, zdążyła strzelić. Lecz napastnik także, trzy razy, prosto w jej pierś.
Rekonwalescencja zabrała dużo czasu. Czasu, w którym myślała aż nadto. Mówi się, że nie znamy dnia ani godziny, ale tak naprawdę ten dzień nie może być w tym tygodniu, bo przecież mamy go zaplanowany. Poczucie nieśmiertelności chwili jest znane wszystkim ludziom. Cienka granica śmierci, o którą Robyn się otarła, pchnęła ją ku głębszym refleksjom. Była świadoma, że jej mama ma swój typ mężczyzny w mundurze, ale dopiero wśród potężnych bóli gojących się ran postrzałowych uzmysłowiła sobie, że to postać ojca pociągnęła ją do służby w policji. Nie żeby był policjantem. Zresztą w tym cały problem. Zostawił ją, gdy nastolatką jeszcze była, nie zabiegał o żaden kontakt. Opłacił jej studia, ale skoro wyjechał w wielki świat, by być ochroniarzem jakiegoś gwiazdora Hollywood, to na brak pieniędzy nie może narzekać.
“Po raz pierwszy od lat zagłębiłam się w swoją duszę i dopuściłam do siebie myśl o tym, jak bardzo go kochałam.
Oczywiście kochałam również mamę, ale tata był jedyny w swoim rodzaju.
A potem, któregoś dnia… po prostu zniknął”.
Nie zamierzała więcej odstawiać marzeń na boczny tor. Oddała mundur, chwyciła za aparat. Sama sobie będąc szefem, we własnym fotograficznym interesie szło jej naprawdę dobrze. Wreszcie robiła to, co kochała, nie narażała życia, a odbiorcy to doceniali. Klientów nie brakowało. Jest dorosłą, doświadczoną przez życie kobietą, stabilną zarówno finansowo, jak i emocjonalnie. Rzecz w tym, że grono znajomych znacznie się zwęziło, a od kiedy jej partner z policji z jej najlepszą przyjaciółką się związał, założył rodzinę… coraz bardziej odczuwała braki podobnych sukcesów życiowych. Niestety, nie mogła narzekać na udane związki. Miała ewidentnego pecha do panów. Może nadeszła pora rozprawić się z przeszłością, a gdy to zrobi, upora się ze złamanym w młodości sercem, uda jej się ruszyć dalej? Najlepiej sprzedawały się zdjęcia krajobrazowe, natomiast Lachlan Adair, aktorzyna, dla którego Mac ją porzucił osadził się w Szkocji, w malowniczej miejscowości Adrnoch. W rodowym zamku założył elegancki klub dla światowych osobistości, gwarantując im tam wszelkie wygody, rozrywki, a przede wszystkim prywatność.
Robyn podejmuje się tego wyzwania. Upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu. Co się może wydarzyć złego?
“Jeszcze nigdy nie czułam się, aż tak bardzo nie na miejscu.
Podobne wrażenie miałam w obecności Maca.
Nigdy nie należałam do jego świata.
Bo nigdy mnie do niego nie wpuścił”.
Ardnoch było piękniejsze niż przypuszczała, choć miało to też spory minus, w postaci nietaniego lokum. Szybko życie jej dało do zrozumienia, że to najmniejszy problem. Należała do pewnych siebie, świadomych swojej wartości i wszystkich zalet, tych mentalnych, jak także fizycznych. Kiedy jednak stanęła przed nim, przed nim cała jej pewność siebie gdzieś uleciała. Po co w ogóle tam pojechała? Czego oczekiwała? Mac Galbright był całkiem obcy. Nie znała go już, nie wiedziała co lubi. Jego rodziną byli teraz Adairowie, nie ona.
„Przepełniało mnie rozczarowanie. Czego właściwie się spodziewałam, gdy tu przyjechałam? Że w jakiś cudowny sposób znowu powstanie więź między nami? Że będę potrafiła wylać z siebie wszystkie żale – w nadziei na co? Na to, że wtedy uda mi się wypełnić pustkę w moim wnętrzu?”
Nie wytrzymała. Wystarczyło sam na sam w jego pokoju, wystarczyło pierwsze poważniejsze pytanie w jej stronę zadane, a już wszystko w niej krzyczało, by biegła jak najdalej. Biegła z dala od tego człowieka, za którym tęsknota okazała się większa, gdy znajdował się na wyciągnięcie ręki, niż gdy dzieliły ich setki tysięcy kilometrów. Pędem wróciła do hotelu. Mimo to nie potrafiła mu odmówić. Plan był prosty. Jutro zjeść z nim punkt siódma kolację, a następnego dnia wracać do domu. Zdjęcia zdąży zrobić do wieczora. Nic więcej jej tu nie trzyma.
Spóźniał się. Czyżby od początku nie zamierzał przyjść? Nie zamierzała dłużej się ośmieszać. Przecież to oczywiste, że nie ceni jej nawet na tyle, by poinformować o zmianie planów. To chyba wszystko, co chciałaby wiedzieć.
Nie zdążyła wyjść i myliła się. Znów kilka sekund wywróciło życie do góry nogami. Przed tymi ułamkami czasu uważała, że gorzej czuć się nie może. Nigdy nie mów nigdy, życie lubi udowadniać, że zawsze może być gorzej. Mac jej nie zlekceważył. Maca zaatakowano. Mac w szpitalu walczy o życie, po kilkukrotnym oberwaniu ostrym narzędziem w korpus.
Równie mocno życie lubi wyśmiewać się z naszego planowania przyszłości. Nie minęło sporo czasu, a Robyn miała więcej pytań niż odpowiedzi, lecz trochę informacji miała, a także jedno mocne postanowienie. W zamku należącym do znienawidzonego przezeń do granic możliwości, pełnym znanych ludzi i obsługi, dzieje się od dłuższego czasu coś złego. Bardzo złego. Atak na Maca, głównego ochroniarza, to wierzchołek góry lodowej. Stalker jest jak dotąd nieuchwytny, a co gorsza, jego zbrodnie sprawnie eskalują. Od pogróżek, przez dewastację i mordowanie zwierząt zostawianych na zamku, do próby zabójstwa człowieka.
Kimkolwiek on czy ona jest, zaatakował w złym miejscu, o złym czasie, złego człowieka. Robyn była dobra w swoim fachu, a upływ lat nie zmienił jej uczuć do taty. Nie wyjedzie stąd, póki nie dorwie tego, kto podniósł na niego rękę. A co ważniejsze, żaden nadęty, mający manię kontroli były ulubieniec Hollywood jej nie wygryzie z tego miejsca. Nie ma szans.
„Pod pozorami pewności siebie kryło się we mnie dziecko porzucone przez ojca, które ciągle się martwiło, że jest gorsze od innych”.
Samantha Young choć zbyt rozwlekle, to naprawdę dobrze rozwija motyw kryminalny. Czytelnik ma swoje podejrzenia, aczkolwiek do samego końca nie jest pewien w stu procentach, pewne tropy zwodzą na złe tory. Przede wszystkim rozterki emocjonalne bohaterów, różne odmiany miłości i jej następstw odwracają naszą uwagę.
Miłość córki do ojca, ojca do córki. Miłość brata do rodzeństwa. Miłość przyjaciół. Miłość kochanków. Relacje na takim poziomie nie są łatwe. Zwłaszcza gdy mężczyzna, do którego zaczynasz czuć coś więcej nie uznaje sprzeciwu, a do tego przyjaźni się przyjaźnią “po grób” z twoim ojcem. Co jednak zrobić, jak pożądanie bierze górę nad rozumem i sercem, a sytuacja jest tak sprzyjająca?
Oboje, Robyn i Lachlan wiedzą, czym jest odpowiedzialność za ukochane osoby. Równie mocno odbiła się na nich strata tych osób. Odpowiedzialność i strach to groźne połączenie. Dodajmy do tego pociąg fizyczny z najwyższej półki, a mamy iście wybuchowy duet.
“Jutro będziesz mój” opowiada również o tym, jak istotna jest samoocena. A także o tym, co za nią odpowiada. Relacje rodzinne, dzieciństwo, praca. Robyn musiała stanąć jedną nogą po drugiej stronie, by uświadomić sobie, że dom rodzinny nie był tak dobry, jak sądziła. Jej przyrodnia siostra była rozpieszczona, a odpowiedzialność za jej wychowanie rodzice przerzucili na Robyn. Powód? Miała na nią większy wpływ… oraz tak było prościej. Robyn nigdy nie była tak dobra, jak według mamy powinna być. Była jak ojciec, nie dało się tego zmienić. Wyjeżdżając do Szkocji w pewnym stopniu odcina się od napiętych stosunków. Napiętych, ponieważ po wypadku, Regan wyjechała nie oglądając się na starszą siostrę, czym rodzice zaaferowali się bardziej, niż trzema kulami. Robyn wyniosła cenną lekcję. Dbaj w pierwszym odruchu o siebie, bo inaczej o nikogo innego nie zdołasz.
Przepiękne Ardnoch, barwnie opisane przez autorkę, wpływające silnie na wyobraźnie poruszają nawet zmysły. Fotografka nim dojdzie do sedna sprawy stalkera, znajdzie na tropie odpowiedzi na własne demony. Nie wszystko jest tak proste, jakbyśmy chcieli. W życiu dwojga ludzi rzadko kiedy winna jest tylko jedna strona. Natomiast zemsta jest silnym afrodyzjakiem, zaślepia na wyrządzane w dążeniu do jej ziszczenia się krzywdy.
Skoro Mac do niej pisał, skoro chciał przyjeżdżać, skoro wysyłał prezenty, to jakim cudem ostatnich naście lat żyła w przekonaniu, że ma ją głęboko w poważaniu? Jakim cudem wszystkie przesyłki do niej nie trafiały?
Kolejna ważna rzecz. Płomienne uczucia. Nienawiść i miłość, dzieląca je cienka granica. Na czym wahadło stanie w przypadku dwóch tak podobnych i pożądanych przez siebie wzajemnie ludzi? Szczęście jest często na wyciągnięcie ręki, ale nie umiemy zawalczyć, lub też nie chcemy zawalczyć w obawie przed porażką.
“Dlaczego nie kochałeś mnie na tyle, by pozostać w moim życiu? Dlaczego mnie zostawiłeś? Przez ciebie mam potężny lęk przed odrzuceniem, który w dramatyczny sposób wpływa na moje życie…”.
Informacje o książce:
Tytuł: Jutro będziesz mój
Tytuł oryginału: Here with me
Autor: Samantha Young
ISBN: 9788382511079
Wydawca: Słowne
Rok: 2022