Czy wiecie co to była „Afera Watergate”? W skrócie można powiedzieć, że były to działania grupy rządzącej mające na celu uniemożliwienie opozycji przejęcie władzy poprzez wygranie wyborów. Ludzie pracujący dla prezydenta Stanów Zjednoczonych Richarda Nixona, mieli za pomocą nielegalnych środków (np. podsłuchów, pozyskiwania informacji kompromitujących przeciwników politycznych) umożliwić mu reelekcję. Gdy sprawa się wydała, Nixon zmuszony został do ustąpienia. Cała sprawa wyszła na jaw dzięki dziennikarzom. Od tego czasu media zaczęto uważać za czwartą władzę. Przynajmniej w demokratycznych krajach zachodu. A co by się stało, gdyby wyszło na jaw, że Polski były minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz w jednej z warszawskich restauracji umawia się z prezesem Narodowego Banku Polskiego, Markiem Belką, by ten „niestandardowymi działaniami” przeprowadzanymi „nie później niż osiem miesięcy przed wyborami” (s. 186), uniemożliwił PiS-owi (partia opozycyjna) wygraną w wyborach ponieważ ma on „czterdzieści trzy procent w sondażu CBOS-u” (s. 184)? Ratując budżet za pieniądze NBP miano uniemożliwić opozycji wygraną w wyborach. Działo się to za wiedzą premiera. Nie była to jednak jedyna „sensacja” związana z ekipą rządzącą.
Pod wpływem prasowych doniesień w USA nastąpił kryzys konstytucyjny, i zmiana na stanowisku prezydenta. Dziennikarze którzy ujawnili aferę, stali się bardzo popularni a o ich teksty zaczęły bić się wszystkie tytuły gazet. A w Polsce? Chyba wszyscy widzieli. Dużo szumu, dużo dymu i….. nic. No niezupełnie nic. Ale nie tak jak każdy by się spodziewał. I o tym jest między innymi książka dziennikarza, który przyczynił się do nagłośnienia „spisku kelnerów” (premier Donald Tusk w pewnym momencie oskarżył nawet rosyjski wywiad, że chce zdestabilizować sytuację polityczną w Polsce w odwecie za pomoc udzieloną Ukrainie).
Książka składa się z dwóch części. W pierwszej autor informuje czytelnika w jaki sposób udało mu się dotrzeć do nagrań i jak to się stało, że to „Wprost” je opublikowało (choć jak się dowiadujemy z lektury, Nisztor nie był etatowym pracownikiem tej gazety). Wraz z narracją możemy prześledzić ciąg wydarzeń które doprowadziły do sytuacji w której Monika Olejnik na konferencji prasowej powiedziała trochę na wyrost, Donaldowi Tuskowi, że: „Całe środowisko dziennikarskie jest przeciwko panu. Przykro mi.”(s. 85). Miało to miejsce tuż po ataku Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego na siedzibę „Wprost” i nieudolnej próbie siłowego odbioru „taśm”. Ten epizod (nieco komiczny ale jak weźmie się pod uwagę, że jego organizatorem są służby, które mają dbać na co dzień o bezpieczeństwo obywateli już nie jest nam do śmiechu) nie jest jednak głównym tematem książki. Nie są nim i same nagrania, z którymi można zapoznać się w drugiej części. Głównym bohaterem jest Piotr Nisztor i jego najbliżsi znajomi. W tej publikacji autor stara się (moim zdaniem całkiem skutecznie) odpowiedzieć na zarzuty i pomówienia które pojawiły się po nagłośnieniu jednej z największych afer po 1989 roku. Stało się to ponieważ, jak napisał sam autor: Od samego początku nie miałem żadnych wątpliwości, że treść nagrań należy jak najszybciej upublicznić. Zarejestrowane rozmowy demaskowały bowiem patologiczne mechanizmy funkcjonujące w kraju pod rządami Donalda Tuska. Obnażyły też słabość służb specjalnych odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa oraz najważniejszych polskich urzędników(…). Ku mojemu zaskoczeniu niewiele osób zwracało uwagę na sedno sprawy. Szybko zainteresowanie kolegów i koleżanek dziennikarzy skupiło się nie na samym skandalu i zarejestrowanych bulwersujących treściach, ale na osobach, które doprowadziły do ich ujawnienia, w tym na mnie. Zorganizowano więc całą kampanię oszczerstw i pomówień mającą na celu pozbawienie mnie wiarygodności”. (s. 6-7)
Opublikowanie taśm bardzo utrudniło mu życie. Pod wpływem nacisków (o których autor nie pisze wprost) znajomi Nisztora przestali się z nim spotykać ani nawet kontaktować. Po nieodebraniu telefonu od dziennikarza przez jednego z nich, miał otrzymać wiadomość od kolegi ze służb który pochwalił jego postawę słowami: „dobrze, że telefonu od tego ch… Nisztora nie odebrałeś”. Autor nie wini nikogo za to, że po nagłośnieniu sprawy unikają z nim kontaktu.
W swojej książce Nisztor broni również swoich znajomych i przyjaciół. Dość szczegółowo opisuje nagonkę na funkcjonariusza BOR, o pseudonimie „Palec”. Chwali jego służbę, pełną poświęcenia dla ojczyzny jednocześnie ganiąc osoby odpowiedzialne za jej koniec. „Palec” już wcześniej „nacisnął” na odcisk dobrze ustosunkowanej osobie, która wykorzystała okazję (jego znajomość z dziennikarzem) i doprowadziła do tego, że został okrzyknięty „mózgiem” całej operacji (s. 107-113).
W książce można wielokrotnie spotkać się z postaciami znanymi z pierwszych stron gazet. I o nich autor pisze bez ogródek (jak chociażby o kontaktach z Markiem Falentą i jego roli w całej sprawie). Częściej jednak wyczytać można tylko samo imię, pseudonim lub tajemnicze X przy kontrowersyjnych sytuacjach. Nisztor celowo zataja ich personalia, by podane przez niego informacje nie mogły im zaszkodzić (lub jemu samemu, ponieważ, za kilka podanych przez niego informacji można by mu wtoczyć proces).
Tą część książki kończy rozdział poświęcony nienapisanej przez Nisztora książki, będącej biografią najbogatszego Polaka – Jana Kulczyka. Chociaż nie wyszła ona drukiem to nie ma chyba osoby która nie słyszała by o niej, lub o jej autorze. Kontrowersje z nią związane przysłoniły nawet aferę taśmową. Postępy w pisaniu pracy, kulisy związane z jej wydaniem a także rolę byłego ministra edukacji narodowej zostały szczegółowo przedstawione. Jednak na tym jednym podrozdziale najbardziej widać główną wadę książki. Niemal na każdej stronie Piotr Nisztor odpowiada na oskarżenia i pomówienia dotyczące jego osoby, które ukazały się w różnych mediach. Cała sytuacja związana z taśmami czy geneza nienapisanej książki pozostają niejako tłem do obrony przed oszczerstwami i opisem inwigilacji i niszczenia dobrego imienia dziennikarza i osób z jego otoczenia. Niektóre z tych działań znajdą swój finał w sądzie.
Każdy ma jednak prawo do obrony, szczególnie przy tak bezpardonowym ataku jaki miał miejsce na osobie Nisztora. Pamiętać jednak należy, że jest to jednostronny obraz sytuacji, przedstawiony przez samego zainteresowanego. Aby nie stracić „sedna sprawy” sprzed oczu polecam rozpoczęcie lektury od części drugiej, mianowicie stenogramów nagranych rozmów polityków. To nie osoba dziennikarza Piotra Nisztora jest w tym najważniejsza, a wyrabiając sobie opinię na temat tej afery warto poznać dokładny zapis rozmów, a nie tylko wybrane fragmenty jakie były swego czasu serwowane przez różne media.
Informacje o książce:
Tytuł: Jak rozpętałem aferę taśmową
Tytuł oryginału: Jak rozpętałem aferę taśmową
Autor: Piotr Nisztor
ISBN: 9788364095528
Wydawca: Fronda
Rok: 2014