Site icon Recenzje książek z każdej półki

Gandhi w brzuchu wieloryba – George Orwell

Recenzja książki Gandhi w brzuchu wieloryba - George Orwell

Gandhi w brzuchu wieloryba
George Orwell

George Orwell jest znany polskiemu czytelnikowi głównie za sprawą dwóch jego książek. Chodzi oczywiście o „Folwark Zwierzęcy” i „Rok 1984”. Mało kto wie, że jest on również uznawany za najlepszego kronikarza angielskiej kultury XX wieku. W swoich poglądach był bliski lewicy socjalistycznej (swoje poglądy określał mianem demokratycznego socjalizmu), nie uległ jednak (jak wielu jemu współczesnych pisarzy) miłości do komunizmu. Wyleczyła go z tego hiszpańska wojna domowa, w której walczył po stronie republiki. Przez całą swoją dalszą karierę walczył z nierównościami społecznymi i totalitaryzmami zarówno w tej brunatnej jak i czerwonej postaci. Oba potępiał, lecz (w odróżnieniu od wielu intelektualistów, również nam współczesnych) potrafił zachować do obu dystans i obiektywizm.
Taką właśnie postawę Orwella można wyczytać z książki pt. „Gandhi w brzuchu wieloryba”. Dzięki zamieszonym w niej tekstom polski czytelnik może nie tylko poznać ciekawe szczegóły z życia pisarza, ale również poznać jego opinie w sprawie wydarzeń z pierwszej połowy XX wieku. Część z nich (jak pokazują ostatnie wydarzenia) jest nadal aktualna.

Pierwsze dwa opowiadania, które otwierają książkę pokazują obraz przedwojennej Wielkiej Brytanii widzianej z pozycji włóczęgi i aresztanta. Wielka Brytania okresu międzywojennego, przy całej sowiej mocarstwowości potrafi w swoim centrum tolerować także nierówności. Aby się o nich przekonać Orwell udawał włóczęgę i dał się aresztować. Dzięki temu w obrazie jaki nam pozostawił nie ma nic sztucznego. Choć ubolewał nad sytuacją tych osób, jednak potrafił zachować odpowiedni dystans. Kolejne teksty koncentrują się na zagadnieniach związanych z prozą, filmem czy pamfletami. Poza opisem dotyczącym literackich (czy wizualnych jak w przypadkach filmu) wartości tych dzieł możemy znaleźć o wiele głębszą refleksję nad kondycją intelektualną i moralną jej twórców. Opisując w eseju pt. „W brzuchu wieloryba” literaturę powstałą w okresie międzywojennym Orwell stwierdza, że:

„Do 1937 roku cała nasza inteligencja uczestniczyła intelektualnie w wojnie. Lewicowa myśl polityczna uległa zawężeniu do „antyfaszyzmu”, czyli do negacji, a spod pras drukarskich zaczęły wypływać potoki przepełnione nienawiścią literatury antyniemieckiej […]. Dla mnie zaś prawdziwie przerażającą rzeczą […] była nie tyle przemoc […] ile natychmiastowe odrodzenie się w kręgach lewicowych mentalnego klimatu z lat Wielkiej Wojny. Oto bowiem ci sami ludzie, którzy przez dwadzieścia lat chełpili się nieuleganiem histerii wojennej teraz pospieszyli z powrotem po sznurku do intelektualnego chlewu roku 1915. Wszelkie dobrze znane wojenne kretynizmy, szpiegomania, węszenie za odchyleniami od ortodoksji (niuch, niuch, czy jesteś dobrym antyfaszystą?) […].” (s. 95)

W innym tekście autor zastanawia się czym jest ów faszyzm. W felietonie z cyklu „As I Please” z 24 marca 1944 r. autor wymienia w jednym szeregu konserwatystów, socjalistów, komunistów, trockistów, katolików, sprzeciwiających się wojnie, popierających wojnę, nacjonalistów. Te wszystkie grupy społeczne są przez swych przeciwników odsądzane od czci i wiary i nazywane faszystami (tak na marginesie, to czy z czymś wam się to nie kojarzy?).
Choć Orwell nie definiuje pojęcia faszyzm, jednak dostrzega jego podobieństwo do stalinizmu. Oba potępia nie oglądając się na słowa.

„Faszyzm bywa często luźno utożsamiany z sadyzmem, lecz zawsze przez tych, którzy nie widzą nic nagannego w najbardziej bałwochwalczym kulcie Stalina. Prawdą jest oczywiście to, że Ci niezliczeni angielscy intelektualiści, którzy całują go w dupę, nie różnią się od tej ich mniejszości która bije pokłony przed Hitlerem i Mussolinim […]” (Raffles i panna Blandish, s. 297) .

Tą niezliczoną listę intelektualistów pod koniec życia potrafił streścić do 40 nazwisk. Ludzie Ci, zdaniem Orwella (a pisał to w latach 50) mogliby w razie wojny z ZSRR okazać się zdrajcami, lub co najmniej obniżać morale narodu. Na tej liście znaleźli się oprócz polityków również naukowcy, dziennikarze, wojskowi, ludzie kultury i biznesu. „Osobnicy tego pokroju, zauważył (G. Orwell – moje), uznali ZSRR za swoją ojczyznę, uznali też za swój obowiązek usprawiedliwianie posunięć polityki rosyjskiej i wspieranie za wszelką cenę sowieckich interesów” (s. 465)

W książce tej znajduje się bardzo ciekawy esej poświęcony Gandhiemu i walce Hindusów o niepodległość. Choć Orwell nigdy nie zetkną się z nim, czytając ten tekst nie sposób nie zauważyć pewnej fascynacji jego osobą. Nie jest ona bezkrytyczna, tak jak nie jest bezkrytyczny w stosunku do Wschodu. Pisząc we wrześniu 1943 roku tekst, stwierdza, że

„W świecie, w którym istnieje coś takiego jak suwerenność państwowa, Indie nie mogą być krajem suwerennym, ponieważ nie zdołają obronić się przed agresją ze zewnątrz. […] dziś to, co nazywamy niezależnością, jest w istocie zdolnością do produkowania dużej liczby samolotów. Już teraz na świecie jest pięć autentycznie niepodległych pastw, a jeśli obecnie tendencje się utrzymają, pozostaną ledwie trzy […]” (s. 204).

Sytuacja międzynarodowa w momencie napisania tych słów (wrzesień 1943 roku) była niekorzystna dla Aliantów. W Europie Niemcy podchodzili pod Kaukaz, na wschodzie Japończycy toczyli walki w Birmie i wydawało się, że lada chwila wejdą do Indii. Tak się jednak nie stało, i dziś Indie są wiodącym krajem w tej części świata aspirującym do stania się światową potęgą. Choć nie produkują samolotów mają tak rozbudowany przemysł i armię, że można śmiało stwierdzić, że są krajem suwerennym, przynajmniej porównując Indie do innych państw.

Mi osobiście bardzo podobał się felieton poświęcony zawodowemu sportowi. Szczególnie jeśli idzie o poziom międzynarodowy. W felietonie „Sportowy duch” Orwell twierdzi ni mniej ni więcej, że sport to nic innego jak „wojna minus strzelanie” (s. 356). I ma w tym sporo racji. Wiadomo jakie emocje budzą dziś mecze Polaków z Rosjanami, i dlaczego Izrael nie gra wraz z arabskimi drużynami.
Wydawca zbioru felietonów Orwella, Fronda, nie ustrzegła się dwóch (moim zdaniem) poważnych niedociągnięć. Pierwszy dotyczy biografii pisarza. Choć na okładce znajduje się kilkuzdaniowa biografia to, biorąc pod uwagę związki pomiędzy tematyką felietonów, przekonaniami autora a jego biografią, wypadało by napisać o nim dużo więcej. Szczególnie jeżeli w dołączonym do książki posłowiu Petera Davisona, wydawcy 20 tomów z tekstami Orwella, znajduje się wiele wzmianek jej dotyczących. Drugim minusem jest sam dobór felietonów. Brakuje w nim polskiego akcentu. Czytelnika nad Wisłą na pewno zainteresowały by poglądy Orwella na kwestię Polski i Polaków w czasie i po drugiej wojnie światowej, szczególnie jeśli wypowiadał się na ten temat na łamach ogólno angielskiej pracy czy w BBC, co trafiało do szerokiego kręgu odbiorców. Miejmy nadzieję, że Fronda nie poprzestanie na tej książce i w niedalekiej przyszłości wyda i inne teksty Georga Orwella.

Informacje o książce:
Tytuł: Gandhi w brzuchu wieloryba
Tytuł oryginału: Gandhi w brzuchu wieloryba
Autor: George Orwell
ISBN: 9788364095405
Wydawca: Fronda
Rok: 2014

Exit mobile version