„- Starość. Wojna. Bieda. Swoje zrobiły. Łatwiej już pani? – szybko zmieniła temat, wyraźnie nie chcąc ciągnąć opowieści o własnej bolesnej rzeczywistości.
– Nie. Wróciły obrazy. Te najgorsze. Te, które myślałam, że już nigdy nie wrócą.
– One zawsze wracają…”
Pośród wielu czytanych przez nas powieści są takie, które szczególnie zapadają nam w pamięć. Dzieje się tak z różnych przyczyn – przez problematykę którą poruszają, przez kunszt autora, przez świetny język i styl. Jeśli wszystkie te czynniki występują łącznie, możemy mówić o powieści wspaniałej, rewelacyjnej i wybitnej. Według mnie właśnie tak jest w przypadku książki pod tytułem „Elbing – Elbląg. Na zakręcie historii”. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Novae Res, a jej autorem jest Wiktor Hajdenrajch. Jest to jego debiut literacki, jakże rewelacyjny zdradzę od razu. Książka jest niesamowita. Chociaż liczy ponad pięćset stron żałowałem, że skończyła się tak szybko. Nie ma w niej ani jednego zbędnego zdania, ba! Nie ma w niej ani jednego zbędnego słowa. Język i styl powieści są naprawdę doskonałe. Lektura pochłania czytelnika bez reszty, porusza najgłębsze zakamarki jego duszy, prowokuje, zmusza do myślenia, do stawiania trudnych pytań, do refleksji. Wywołuje szereg emocji – od złości po niedowierzanie, szok, obrzydzenie, a wreszcie smutek, żal, tęsknotę. Właśnie za te wywołane emocje, za świetny styl autora, za fabułę, za kreację bohaterów, słowem: za wszystko wystawiam książce najwyższą możliwą ocenę. Według mnie będzie to bez wątpienia jedna z najlepszych powieści obyczajowych, jakie ukazały się w Polsce w 2020 roku.
Już pierwsza strona jest zderzeniem czytelnika z osobliwym stylem Wiktora Hajdenrajcha, jednak gdy przez nią przebrniemy, gdy zaprzyjaźnimy się z językiem i sposobem pisania autora, to potem smakujemy każde zdanie. Niczym koneser delektujemy się każdą kolejną stroną.
Po tych wszystkich zachwytach wypadałoby w końcu napisać cokolwiek o fabule powieści. Powieści – jeszcze raz to podkreślam – niezwykłej i znakomitej chociaż trudnej.
„Elbing – Elbląg” to nie jest łatwa książka. Wymaga od czytelnika uwagi, koncentracji i skupienia. Wymaga także powagi, traktuje bowiem o sprawach bardzo trudnych i bardzo ważnych zarazem. Wymaga od czytelnika głębokiej refleksji. Akcja powieści rozgrywa się w Elblągu w latach 70. i 80. XX wieku. Do pewnego zwykłego polskiego mieszkania (polskiego?) ktoś puka do drzwi.
„ – Puka ktoś?
W sobotę? O siódmej trzydzieści?
Chyba się przesłyszałam”.
Ale nie, mama się nie przesłyszała. W drzwiach stają Niemcy – kobieta i mężczyzna. Wydają się niepewni, skrępowani, onieśmieleni całą sytuacją. Jednak to właśnie oni pukają do drzwi. Czemu przyszli właśnie tutaj? Czego właściwie chcą? Co to w ogóle za Niemcy?
Mama szybko budzi Starszego, który dość dobrze rozmawia po niemiecku, aby pełnił rolę tłumacza. Tak oto w powieści pojawia się główna (?) bohaterka Annelore Heike de domo Stolzig verheitatet (po mężu) primo voto Wolke, secundo voto Hansen. Mężczyzna to jej brat. Szybko okazuje się, że wychowywali się w tym mieszkaniu przed wojną.
Tymczasem ze swojego pokoju wychodzi Babcia. To właśnie ona przejmuje prowadzenie rozmowy, jako że znakomicie mówi po niemiecku, czasami wręcz lepiej niż rodowita Niemka.
Okazuje się, że Annelore jako młoda mieszkanka przedwojennego Elbing pisała pamiętnik. Pamiętnik, który teraz chciałaby odzyskać jako pamiątkę po swoim dawnym życiu. Doszliśmy zatem do meritum powieści. Okazuje się, że pamiętnik jest niejako powieścią samą w sobie, że tak naprawdę pamiętnik jest jej głównym bohaterem.
W ogóle kunszt autora polega na tym, że Mama, Babcia, Starszy, Pamiętnik – wszyscy oni są bohaterami książki. Świetnie wykreowanymi bohaterami, w żaden sposób niepozostawiającymi czytelnika obojętnym wobec ich losów. Wielkim bohaterem a zarazem tłem i sceną opisywanych wydarzeń jest miasto Elbląg. Jednak nie to z lat 70. i 80., ale raczej Elbing lat 30. i 40 XX wieku. Sam pamiętnik pisany przez Annelore to niezrównana historia niemieckiej dziewczyny i historia Niemiec od lat 20. widziana jej oczami. Annelore pisze szczerze, bardzo szczerze o swoim postrzeganiu świata, swoim życiu, o sobie. Jej zapiski to niezwykłe studium psychiki zwykłych Niemców, niepowtarzalne ukazanie procesu dojścia Hitlera do władzy. Czasem zastanawiamy się, jak Hitler zawładnął sercami i umysłami cywilizowanych (naprawdę ?) Niemców. Pamiętnik przynosi odpowiedzi na wszystkie nasze pytania. Z brutalną szczerością dokumentuje, jak dzień po dniu obłąkane poglądy Hitlera znajdowały posłuch u zwykłych ludzi. Jak szybko przyjęli oni za swój punkt widzenia jego filozofię. Jak szybko podążając jego tokiem myślenia uznali, że Niemcy to naród wybrany, naród panów, inni zaś to podludzie, śmieci, które trzeba zniszczyć i spalić.
Nie sposób w tej krótkiej recenzji przybliżyć głębię i treść powieści. Należy jednak wspomnieć, że nie traktuje ona tylko o wielkiej historii. To także powieść o cierpieniu i odchodzeniu najpierw babci, a potem mamy. O tym, że ludzie zawsze odchodzą nie w porę, zawsze za wcześnie. Przecież mogliby nas jeszcze tyle nauczyć, przecież jeszcze nie byli tacy starzy, przecież jeszcze mieliśmy do odbycia tyle rozmów, przecież jeszcze należało wypowiedzieć tyle słów…
Powieść ta stawia przed nami także ważne pytania. Przypomina, że w żadnym razie nie wolno usprawiedliwiać tych, którzy zaangażowali się w zbrodnicze organizacje. Jakże wzburzeni jesteśmy, gdy Annlore nie rozumie – nawet po wojnie – czym były SA czy SS. Za wszelką cenę stara się usprawiedliwić, stara się zrozumieć. Ale czy można zrozumieć zło w czystej postaci? Mordowanie i palenie ludzi? Służbę czystemu złu?
Czytajmy tę książkę uważnie. Nie omińmy żadnego zdania. Czy my dziś zbyt łatwo nie usprawiedliwiamy w Polsce tych, którzy byli w UB, SB, milicji, którzy służyli komunistycznemu państwu? Sędziów, którzy wydawali wyroki śmierci na polskich patriotów? W żaden sposób nie wolno ich usprawiedliwiać banalnym stwierdzeniem: takie były czasy. Niemcy właśnie tak mówili po wojnie. Byłem w SS, SA, ale przecież takie były czasy. Brałem udział w mordowaniu ludzi, ale tak wtedy było. Nie usprawiedliwiajmy czasami ludzkich potworności i czystego zła.
„Elbing – Elbląg. Na zakręcie historii” to fantastycznie napisana powieść, którą po prostu trzeba przeczytać. To książka rewelacyjna, która poruszyła mnie do głębi. Właściwie te dwa zdania streszczają całą recenzję. Gorąco, gorąco zachęcam wszystkich do lektury i jednocześnie trzymam kciuki za autora, który w wywiadzie zdradził, że pracuje nad uzupełnieniem losów Anny, drugiej bohaterki „Na zakręcie historii”. Ja już nie mogę się doczekać.
Informacje o książce:
Tytuł: Elbing-Elbląg. Na zakręcie historii
Tytuł oryginału: Elbing-Elbląg. Na zakręcie historii
Autor: Wiktor Hajdenrajch
ISBN: 9788381477802
Wydawca: Novae Res
Rok: 2020