Któż z nas nie marzył o tym, żeby babcia napisała dla niego książkę z dedykacją. Myślę, że byłaby to nie lada gratka nie tylko dla wielbicieli literatury. Co więcej, byłaby to nieoceniona rodzinna pamiątka. A gdyby jeszcze, babcia opisała swoje dzieciństwo, można by czytać swoim dzieciom historie, które przydarzyły się ich prababci. Bożena Helena Mazur – Nowak zadedykowała „Domek nad strumykiem” właśnie swojej wnuczce Annie Helenie, sprawiając jej cudowny prezent, którego każdy z nas pozazdrości jej po lekturze tej wyjątkowej pozycji.
Gdy zaczęłam czytać książkę mojemu synkowi na dobranoc, słuchał jak zaklęty. Ani nie myślał o tym, żeby pójść spać. Nie dziwię mu się, książka jest napisana przepięknym językiem. Autorka opisuje smaki, zapachy, kolory w taki sposób, że mamy wrażenie, że uczestniczymy w opisywanych wydarzeniach. Gdy pisze o chlebie, wprost czujemy jego chrupiącą skórkę w ustach. Gdy opisuje ogród babci, widzimy przed oczami lwie paszcze wyciągające płatki do słońca. Byłam oczarowana, z jaką łatwością maluje przepiękne obrazy polskiej wsi. Dwie dziewczynki, nazywane przez babcię – Bonia i Dzidzia – jadą do dziadków, aby spędzić tam całe wakacje. Ostatnie wakacje przed szkołą, mama wręcz mówi, że zbliża się koniec dzieciństwa. Dla współczesnych dzieci ten sielski świat jest wręcz nierealny. Babcia gotuje na piecu węglowym, w którym słychać trzaskające iskry z drewna, w domu jest przytulnie i miło, ogród jest pełen kwiatów, do miasta jeździ się wozem zaprzężonym w konia. Hoduje się zwierzęta domowe, robi się własnoręcznie masło i śmietanę, zbiera się jajka od kur. Człowiek się nigdzie nie spieszy, na wszystko ma czas. I wypełnia go przyjemnymi zajęciami. Dziewczynki obcują z naturą, jedzą przepyszne potrawy – babcine pierogi, piją bawarkę z dziadkiem. Dziadkowie w przeciwieństwie do rodziców, mają dla wnuków dużo czasu – nie muszą chodzić do pracy, nigdzie się nie spieszą i mogą pielęgnować tę ważną relację. Gdyby ktoś mnie zapytał, o czym jest „Domek nad strumykiem” to odpowiedziałabym, że jest to apoteoza miłości dziadków do wnuków. Z każdej kartki tej książki czuć miłość, troskę i chęć spędzania z nimi czasu. Obserwujemy również relacje sąsiedzkie we wsi, które są diametralnie różne od tych w mieście. Mieszkając w dużych miastach jesteśmy anonimowi, często nawet nie znamy naszych sąsiadów. Na wsi, gdzie wakacje spędzają Bonia i Dzidzia, sytuacja jest kompletnie inna. Sąsiedzi są dla siebie mili, uczynni, dbają o to, żeby każdemu pomóc w potrzebie. Uśmiechnęłam się czytając rozdział, w którym jedna z dziewczynek zdziera sobie kolano, a babcia urywa listek babki lancetowatej, rozbija go tłuczkiem i robi z niego opatrunek. Dlaczego mnie to rozbawiło? Bo przypomniało mi się moje dzieciństwo i moja babcia, która w razie krwawych ran odniesionych w ferworze zabawy, głównie przez upadki z roweru, też sięgała po babkę lancetowatą. Czy dzisiejsze dzieciaki będą miały takie wspomnienia? Szczerze wątpię. Autorka cudownie opisuje siostrzaną relację, pełną zrozumienia, przypominającą wręcz przyjaźń. Dziewczynki spędzają wspólnie dużo czasu, rozmawiają, bawią się, pomagają dziadkom w obowiązkach przydomowych. Mam wrażenie, że kiedyś, gdy świat był skromniejszy, nie było tylu różnych gadżetów, to bardziej zwracaliśmy uwagę na jakość spędzanego wspólnie czasu. Dzisiaj w pogoni za nie wiadomo czym, często nie potrafimy pielęgnować relacji – ani z rodzeństwem, ani z dziadkami. Zapominamy, że są na tym świecie rzeczy, których nie można kupić za pieniądze. Autorka zabiera nas na sielską wieś, czytelnik ma ochotę odnaleźć to miejsce, aby tam się zaszyć i cieszyć życiem. Chciałoby się wyruszyć z dziadkiem wozem na targ, zasmakować w swojskich produktach – zjeść pajdę chleba z prawdziwą śmietaną albo dodać ją do pierogów, które babcia własnoręcznie ulepiła, napić się ciepłego mleka prosto od krowy, zjeść jajecznicę z jajek, które dopiero co zebraliśmy z kurnika. Przygody dziewczynek zachwycają prostotą, nie znajdziemy tam wymyślnych gadżetów, natomiast odnajdziemy piękno relacji, miłość, chęć wspólnego spędzania czasu i prawdę.
Myślę, że jest to bardzo wartościowa pozycja zarówno dla małych jak i dużych. Dorośli pewnie odnajdą wiele sytuacji ze swojego dzieciństwa, gdy jeździło się na wakacje na wieś. Dzieciaki zachwycą się, nierealną dla nich, wiejską rzeczywistością. Autorka zabierze nas w sentymentalną podróż i sprawi, że jeszcze raz poczujemy się beztroskim dzieciakiem. Polecam każdemu, kto chce odnaleźć w sobie to zapomniane dziecko i przypomnieć sobie jak dobrze było nim być.
Informacje o książce:
Tytuł: Domek nad strumykiem
Tytuł oryginału: Domek nad strumykiem
Autor: Bożena Helena Mazur-Nowak
ISBN: 9788380836402
Wydawca: Novae Res
Rok: 2017