„W całej historii PRL to u nas było najwięcej niepokojów społecznych, przypominających rewolty kolonii wobec metropolii. Rosjanie nigdy nie interweniowali zbrojnie. Wszystko załatwiali naszymi rękami, a właściwie rękami ludzi, których wybrali lub stworzyli. Tak! Do tego nie nadają się czołgi, tylko służby specjalne, które w ZSRS, czy później w Rosji, miały i mają ogromny wpływ na każdą dziedzinę życia. Wiem, że to zdanie jest dla wielu bolesne, ponieważ oznacza, że traktowani jesteśmy niczym przedmiot, pionek w światowej grze. Pocieszam wszystkich, że to nie dotyczy tylko nas. Było i jest wiele krajów w podobnej sytuacji, a posiadanie tej świadomości daje szansę na wyciągnięcie korzyści dla własnego państwa. Do tego konieczna jest jednak wiedza o zjawiskach nas otaczających. Jest też potrzebna do czegoś innego. Wszyscy mówią o dekomunizacji jako o procesie fizycznym, czyli eliminacji z życia publicznego osób związanych z systemem władzy PRL. To tylko pozorne oczyszczenie kraju, ponieważ nie dotyczy mentalności ludzi wykształconej poprzez trzy pokolenia. Dekomunizacja mentalna jest o wiele trudniejsza, gdyż nie opiera się na wieku lub zajmowanej kiedyś pozycji, lecz na sposobie postrzegania społeczeństwa i kraju. Potrzeba istnienia hegemona jest właściwym tutaj przykładem. Leksyka może być inna, ale semantyka pozostaje taka sama”.
Bardzo trafny jest powyższy wywód Piotra Wrońskiego, będący fragmentem jego nowej książki pod tytułem: „Czas nielegałów. Krótki kurs kontrwywiadu dla amatorów„. Bardzo spodobał mi się sposób, w jaki autor mówi o dekomunizacji i mentalności z poprzedniej epoki. Może pozwalam sobie na małą dygresję, ale takich opinii nam właśnie brakuje. Oczywiście, gdyby na początku III Rzeczpospolitej wprowadzono ustawowy zakaz pełnienia funkcji publicznych przez osoby wysoko postawione w PZPR, proces dekomunizacji byłby znacznie łatwiejszy, czytelniejszy i na pewno pożyteczny dla naszego kraju. Uchroniłoby to polskie życie publiczne i polityczne od wielu afer i skandali (w tym przywołanej w książce głośnej sprawie „Olina”). Nie ulega bowiem wątpliwości, że u początków III RP „dekomunizacja fizyczna”, jak ten proces nazywa Piotr Wroński, była absolutnie konieczna. Nie ulega wątpliwości też fakt, iż to, że nie została ona przeprowadzona, bardzo źle świadczy o polskich politykach tamtego okresu. Wydaje się bowiem, że osobiste i partyjne interesy wzięły górę nad potrzebą rozliczenia się z komunistyczną przeszłością. Gdyby zadanie to zostało wykonane 25 lat temu, dziś pewne kwestie, budzące spore kontrowersje, byłyby już dawno wyjaśnione, i prawdopodobnie nikt by do nich nie wracał.
Wróćmy jednak do naszej książki. „Czas nielegałów” – trzeba przyznać, że tytuł jest bardzo intrygujący. Może bowiem kryć się za nim znakomita powieść szpiegowska, lub mrożący krew w żyłach thriller. Sam autor jednak studzi naszą wyobraźnię, zwracając się do czytelnika w taki oto sposób:
„Jeśli więc szukasz sensacji, literatury faktu lub chcesz poznać kolejną mutację superagenta wywiadu, odłóż tę książkę na półkę. Opisana tutaj rzeczywistość jest daleko bardziej skomplikowana niż wszystkie niemożliwe misje”.
Dostajemy więc od Piotra Wrońskiego książkę o „kulisach” działania tajnych służb. Jest to temat bardzo rozległy i fascynujący zarazem. Jak pisać o tajnych służbach, bez uciekania się jedynie do taniej sensacji i powielania stereotypów? Byłem bardzo ciekawy, jak z tym zadaniem poradził sobie autor, który był przecież funkcjonariuszem SB, a następnie UOP. Dla mnie osobiście bardzo ciekawy był pierwszy rozdział, w którym otrzymujemy krótki rys historyczny tworzenia się i ewoluowania rosyjskich służb specjalnych. Autor w sposób prosty stara się oddać bardzo skomplikowaną rzeczywistość. Jego uwagę zajmują przede wszystkim rosyjskie służby. Jest to oczywiste, mając na uwadze historię naszego kraju. Wszak po II wojnie światowej znaleźliśmy się w radzieckiej strefie wpływów. Była więc Polska idealnym miejscem do działania dla służb rosyjskich. Pełniła niejako rolę bufora między Wschodem a Zachodem. Autor nie skupia się jedynie na czasach PRL-u, ale także sporo miejsca poświęca działaniom służb po roku 1989. Możemy się zatem dowiedzieć, jak działają służby w czasie wojennej zawieruchy, a jak w czasach pokoju. Przyznam, że są to bardzo istotne informacje. Autor zwraca naszą uwagę na fakt, że wojna – która dla zwykłych ludzi jest czasem nieszczęść i dramatów – dla służb stanowi świetną przykrywkę do działania. Wspomnę również, że Piotr Wroński dość krytycznie opisuje proces transformacji służb w wolnej Polsce. Zwraca uwagi na liczne braki i zaniedbania, które tak naprawdę szkodzą naszemu państwu. Bardzo wiele z nich miało miejsce w chwili, kiedy zlikwidowano Służbę Bezpieczeństwa, a przystąpiono do tworzenia Urzędu Ochrony Państwa. Możemy poznać stosunek Wrońskiego do procesu weryfikacji funkcjonariuszy komunistycznych służb. Niestety, wiedza ta czasem „zaboli”. Mówię tak dlatego, że znowu obnaża bolączki państwa polskiego. Temat, który poruszył autor uważam za niezwykle istotny. Któż z nas bowiem nie oglądał z wypiekami na twarzy choćby serii przygód Bonda, słynnego agenta 007. Z pewnością wielu – w tym ja – oglądało polski serial „Służby specjalne”, zastanawiając się, ile naprawdę mogą i jak działają służby. Czy rzeczywiście służby dbają tylko o własne interesy, nie zważając czasem na dobro własnego państwa? Czy faktycznie stoją ponad prawem i kreują naszą rzeczywistość? Książka stara się być próbą odpowiedzi na to pytanie. Dowiadujemy się z niej między innymi, które dziedziny gospodarki są dla służb interesujące i dlaczego. Piotr Wroński mówi, że w jego książce nie znajdziemy sensacji. Ja jednak, czytając fragment o generale Cz., miałem zupełnie inne wrażenie. Historia ta pochłonęła mnie bez reszty. Autor umiejętnie buduje napięcie, zasiewając w umyśle czytelnika poważne wątpliwości i niepokoje. Czy to może być prawda? Sam sobie zadawałem to pytanie i nie ukrywam, że bardzo chętnie zadał bym je autorowi tej książki. Nie jest to jedyna historia „rodem z filmu”, opisana w książce. Już w wolnej Polsce dochodzi bowiem do wielu bardzo dziwnych spraw, a opisana sytuacja w pewnym hotelu w Rzeszowie jest tego świetnym przykładem.
Dla kogo jest książka Piotra Wrońskiego? Jest dla mnie i dla Ciebie – jednym słowem, dla amatorów. Dla ludzi, którzy chcą poznać historię i sposób działania służb w czasach PRL-u, ale i współcześnie. Słowniczek definicji na końcu publikacji jest bardzo pomocny, aby zrozumieć niuanse działania kontrwywiadu.
Jeśli więc chcecie dowiedzieć się kim byli nielegałowie, zapraszam do lektury książki Piotra Wrońskiego. Znajduje się tam również odpowiedź na pytanie, czy James Bond jest nielegałem?
Informacje o książce:
Tytuł: Czas nielegałów. Krótki kurs kontrwywiadu dla amatorów
Tytuł oryginału: Czas nielegałów. Krótki kurs kontrwywiadu dla amatorów
Autor: Piotr Wroński
ISBN: 9788380790083
Wydawca: Fronda
Rok: 2016