Wanda Nawrocka to nazwisko nowe na polskiej scenie literackiej. Autorka zadebiutowała w 2021 roku swoją powieścią „Tańcząca ze snami. Ludmiła”. Książka została wydana przed Wydawnictwo Novae Res w formie self–publishingu. I niestety, jak to dość często bywa w wydanych tą drogą pozycjach, mam wrażenia, że niestety nie przeszła przez właściwą pracę redaktorską.
Sama opowieść snuta przez narratora jest wciągająca, poruszająca i pełna magii. Jest w niej ogromny potencjał na piękną powieść. Jednak początek i zakończenie, jak dla mnie, są zbyt przekombinowane. Zbyt wiele wdarło się tam nieczystych sił nadprzyrodzonych. Pojawiają się one zresztą w całej książce, ponieważ tytułowa bohaterka jest od urodzenia obdarzona niezwykłymi zdolnościami, jednak epilog rozczarował mnie zbytnim udziwnieniem, mającym chyba w zamyśle autorki stanowić klamrę łączącą go z prologiem i wyjaśniającą czytelnikowi skąd się wzięły nadzwyczajne moce bohaterki.
Akcja powieści rozpoczyna się w Tybecie kilka tysięcy lat przed naszą erą. Treść prologu jest bardzo niepokojąca. Pojawiają się tu demony, bestie, trucizna wystrzelona na świat. Na kolejnych stronach okazuje się, że te okultystyczne zdarzenia sprzed wieków działają nadal, w siedemnastym stuleciu naszej ery. Znajdujemy się gdzieś na polskich ziemiach, we wsi Chyżona Mała, gdzie spotykamy Mariannę, późniejszą matkę tytułowej Ludmiły, a także Stanisława, przyszłego sołtysa i ojca głównej bohaterki. Niestety, po narodzinach Ludmiły, na skutek okropnej pomyłki, Marianna umiera, a dziewczynką opiekuje się ojciec. Ojciec kocha dziecko i wraz z opiekunką stara się ją jak najlepiej wychowywać. We wczesnym dzieciństwie okazuje się, że Ludmiłka ma nadprzyrodzone moce w postaci proroczych snów. Ojciec, bojąc się oskarżeń o czary, zabrania dziewczynce o nich komukolwiek wspominać. W wieku kilku lat Ludmiła zostaje podstępem porwana przez tabor cygański. Wtedy zaczyna się jej niezwykła podróż przez życie, pełna ucieczek, zmian miejsc zamieszkania, biedy, głodu, ale również obfitująca we wspaniałych przyjaciół, życzliwych ludzi i niesamowitych występów cyrkowych na wielu mniej lub bardziej dostojnych arenach.
Życie Ludmiły jest niezwykle różnorodne i bogate dzięki proroczym snom dziewczynki. Wielokrotnie udawało jej się ostrzec przyjaciół przed czyhającymi niebezpieczeństwami, dzięki czemu unikali nawet śmierci. I myślę, że jeśli chodzi o elementy metafizyczne, to na tym autorka mogła poprzestać. Według mnie powieść byłaby dużo lepsza, gdyby była po prostu baśnią opowiadającą o życiu niezwykłej dziewczynki, później kobiety, obdarzonej nadprzyrodzonymi zdolnościami. Niepotrzebnie autorka rozpoczęła i zakończyła książkę niepokojącymi, a wręcz przerażającymi wizjami, w których główną rolę odgrywają demony i inne złe stwory.
Powieść jest bardzo obszerna – liczy niemal osiemset stron, a i tak mam wrażenie, że niektóre sytuacje były opisane zbyt lakonicznie, pobieżnie, nadając niejednokrotnie bohaterom cechy naiwności, lekkomyślności, jakby autorka jak najszybciej chciała przeskoczyć dany wątek i przejść do następnego. Przez to szereg wątków zostało spłyconych. Bohaterowie nie przeżywają zbyt głębokich rozterek duchowych, nie obstają przy swoich zdaniach, są nijacy, nie mają charakterów. Być może autorka bała się zbytniego poszerzenia i tak obszernej już powieści. Ale przecież jeśli książka jest dobra, to mogłaby mieć i tysiąc stron, a czytelnicy chętnie po nią sięgną. Poza tym zawsze można zbyt obszerną treść podzielić na dwie części. Niestety problem w tym, że pomimo ogromnego uroku, jaki niewątpliwie ma sama treść (życie Ludmiły jest bowiem pełne niesamowitych zdarzeń i przygód), książki nie zaliczam do dobrych. Styl autorki, jej pióro powoduje, że czyta się ją po prostu ciężko. Budowa składniowa zdań jest nienaturalna. Dialogi nie brzmią dobrze. Często autorka na końcu zdań umieszcza czasowniki, co po prostu źle się czyta. Myślę, że dzięki temu chciała osiągnąć efekt staropolszczyzny, ale nie do końca jej się to udało. Myślę, że tego typu zabieg mogła zastosować w dialogach, chcąc je wystylizować na dialogi siedemnastowieczne, ale sama narracja powinna być poprowadzona w języku i stylu współczesnym. Zwłaszcza że słowa, których pisarka używa to słowa używane w dzisiejszym języku polskim. Brak tu typowych staropolskich wyrazów. Efekt staropolszczyzny autorka chciała osiągnąć chyba tylko dzięki zmianom składniowym, co nie bardzo się udało. Jest po prostu nienaturalne. Być może to tylko moje subiektywne odczucia, niemniej jednak mnie w czytaniu bardzo to przeszkadzało.
Jeśli ktoś chce przeczytać opowieść o ciekawych czasach i losach nietuzinkowych ludzi, to książkę polecam. A jeśli ktoś chce, aby to wszystko opowiedziane było pięknym językiem, to niestety się rozczaruje.
Informacje o książce:
Tytuł: Tańcząca ze snami. Ludmiła
Tytuł oryginału: Tańcząca ze snami. Ludmiła
Autor: Wanda Nawrocka
ISBN: 9788382195248
Wydawca: Novae Res
Rok: 2021