Site icon Recenzje książek z każdej półki

Ostatni worek cementu – Mateusz Wieczorek

Ostatni worek cementu - Mateusz Wieczorek

Ostatni worek cementu
Mateusz Wieczorek

Nie wiem, co bardziej mnie zafrapowało – okładka czy tytuł książki Mateusza Wieczorka – „Ostatni worek cementu”, które zdecydowanie wyróżniają się spośród ogromu literatury dostępnej na polskim rynku. Zarys fabuły zamieszczony na obwolucie tylko „podkręcił” moją ciekawość. Nie pozostało mi zatem nic innego, jak tylko zacząć czytać, choć przyznaję, że moje drugie wrażenie nie było już wcale takie pozytywne…

Kilkadziesiąt pierwszych stron „Ostatniego worka cementu” składa się z kalejdoskopu różnych scen, które kompletnie do mnie nie przemówiły. Na pierwszy ogień poszedł młody mężczyzna, zmagający się ze swoimi demonami i przeżywający poważny kryzys egzystencjalny. Najwyraźniej próbuje popełnić samobójstwo, ale czy mu się to udaje? Nabiorę wody w usta i zachowam powściągliwość w tej jakże delikatnej materii. Następnie przenosimy się do pubu, gdzie rozmawiają dwie niezbyt lotne (mówiąc eufemistycznie) dziewczyny. Później trafiamy na spotkanie… anonimowych alkoholików, by po dłuższej chwili znaleźć się w samym środku spotkania śmietanki światka mafijnego, które – ku zaskoczeniu zebranych – odbywa się w klubie gejowskim.

Miało być tragikomicznie (patrz opis na okładce)? I jest! Cóż, zacząłem się obawiać, że trafiłem kompletnie na nie moją bajkę, a moje zmartwienie spotęgowała znaczna objętość książki, składająca się z blisko 370 stron. Mijały minuty, przerzucałem kolejne kartki i wręcz czułem, jak zniechęcenie coraz mocniej oplata mnie swoimi mackami. Mój oddech się spłycił, źrenice powiększyły, a wizja przeczytania tak GRUBEJ książki, która mi się nie podoba, zwiastowała kiepski początek 2022 roku. Powiało grozą…

Na szczęście w tym momencie nastąpił punkt zwrotny, wiatr rozgonił ciemne chmury gromadzące się nade mną, a „Ostatni worek cementu” zaczął mnie wciągać niczym ruchome piaski. I nie chciał puścić!

To zasługa świetnie skonstruowanej fabuły, która jest totalnie nieprzewidywalna, a dodatkowo obfituje w całkowicie „odjechane”, pełne absurdu wątki i postacie. Colton Avila – sprawca całego zamieszania, zupełnie niespodziewanie znajduje się w centrum wojny mafijnej. Jak się później okazuje – ma odegrać w niej pierwszoplanową rolę. Ale jak to jest możliwe?! To chodzące nieszczęście złamałoby nogę na prostej drodze… Mężczyzna jest nieporadny, zahukany, mieszka w kiepskich warunkach, ma słabo płatną pracę, a na dodatek daje mu się we znaki jego chora psychicznie matka. Dla równowagi dodam, że Avila jest człowiekiem o gołębim wręcz sercu, który nie skrzywdziłby nawet muchy. Zaraz, zaraz – czy aby na pewno? No właśnie…

Avila ma u swego boku nie lada „pobratymców” – tajemniczego Ethana i Alberta Wellsa. Ten drugi pochodzi ze znanej mafijnej rodziny, ale został wyłączony z prowadzenia jej interesów, ponieważ nadużywa alkoholu. Panowie mają wobec mężczyzny (śmiertelnie) poważne zamiary. Czy okażą się jego aniołami, czy ściągną go w odmęty piekielne? Mam nadzieję, że sami się o tym przekonacie, sięgając po tę książkę.

Jak już wspomniałem, w tej niecodziennej opowieści farsa goni farsę. Dwóch znudzonych życiem chłopaków, aspirujących do miana poważnych „rabusiów”, napada na punkt, w którym można wziąć kredyt. Nie dość, że ktoś wchodzi do niego w momencie, kiedy się tam znajdują, to chcąc wydostać się na zewnątrz, urywają klamkę… Szyba pomieszczenia jest oczywiście kuloodporna, a innego dostępnego wyjścia nie ma. Najgłupsi złodzieje świata? Być może.

A czy można brać na poważnie bliskiego sprzymierzeńca poważnego mafiosa, który nie potrafi zatankować samochodu gazem LPG? Te sytuacje są dosyć absurdalne, by nie powiedzieć groteskowe, dlatego całą historię traktuję z przymrużeniem oka. Nawet najwięksi twardziele okazują się nie być tacy straszni, a ścielący się gęsto trup nie poraża grozą, z wyjątkiem dosyć brutalnych scen tortur lub „wyrafinowanych” scen morderstw.

Summa summarum „Ostatni worek cementu” to zaskakująca abstrakcyjnymi wydarzeniami książka, która świetnie nadaje się do zekranizowania. Ta niejednoznaczna opowieść wywołuje dużo skrajnych emocji i nie sądzę, by kogoś pozostawiła obojętnym. Potrzebna jest tutaj spora doza dystansu, sprawiająca, że ten przesiąknięty złem i komizmem świat intryguje i zachęca do wniknięcia w umysły jego bohaterów. Bohaterów, którzy momentami wypowiadają się zbyt lotnie jak na swoje (raczej) ograniczone zdolności umysłowe. To jednak drobna uwaga. Grunt, że dynamiczne zwroty akcji zachęcają do przeczytania kolejnej strony książki, a utrzymanie napięcia przez tak długi czas to nie lada osiągnięcie.

PS Jeżeli nurtuje Was tytuł – w środku dowiecie się, o co chodzi. Przygotujcie się na kolejne zaskoczenie…

Informacje o książce:
Tytuł: Ostatni worek cementu
Tytuł oryginału: Ostatni worek cementu
Autor: Mateusz Wieczorek
ISBN: 9788381470254
Wydawca: Novae Res
Rok: 2018

Exit mobile version