Site icon Recenzje książek z każdej półki

Nowa Fantastyka nr 5 (416) 2017

Nowa Fantastyka - redaktor naczelny Jerzy Rzymowski

Nowa Fantastyka nr 5 (416) 2017
redaktor naczelny Jerzy Rzymowski

Jeden z najbardziej zasłużonych polskich tytułów prasowych, wpływowa i dyktująca standardy w polskiej fantastyce „Nowa Fantastyka” – na łamach której wyraźny ślad swych talentów pozostawili m.in. Andrzej Sapkowski, Marek S. Huberath czy szermierz przyszłości polskiego fantasy Jacek Łukawski – podjęła współpracę z naszym serwisem. Będziemy więc mieli zaszczyt miesiąc po miesiącu omawiać, co się w polskiej fantastyce dzieje. Zaczynamy!

W nowym numerze na okładce widzimy Kate Walker. To najważniejsza, choć nie jedyna postać w mechanicznej wyobraźni Benoit Sokala. Kto dziś jednak pamięta Alexandre Valemboisa ze świata Amerzone? Zatem dobrze, że jest Kate Walker, która to stała się osią intrygującego artykułu pt. „Życie jak w zegarku” autorstwa Łukasza M. Wiśniewskiego. Jego podróż po dziejach mechanicznych istot i uosobień wydaje się konfrontować rzeczywistość z mechaniką i – a może przede wszystkim – metafizycznymi wyobrażeniami na jej temat. Łukasz M. Wiśniewski przygląda się historii, jak to ujmuje „zegarowych zabawek”, dając czytelnikowi szansę na poznanie osadzonych w różnym czasie aspektów tego segmentu rozrywki. Oczywiście na tyle, na ile jest to możliwe przy trzech stronach tekstu. Chodzi jednak o punkty odniesienia, zasygnalizowanie kierunków dalszej kontemplacji, a Kate Walker do tej roli pasuje idealnie.

Równie zgrabnie i ciekawie, ale tym razem o różnych interpretacjach podań arturiańskich, pisze Marcin Waincetel, który w popkulturowym przeglądzie przypomina o mutacjach na temat Króla Artura i związanych z nim artystycznych przekładów. Głównie filmowych i książkowych, choć warto pamiętać, że ta zacna legenda znalazła też swoje interpretacje w grach komputerowych, w muzyce, czy też innych mniej lub bardziej doniosłych kanałach rozrywki. Zdaje się, że Król Artur dotarł już nawet na półki tanich supermarketów. Nieco doskwierać może natomiast konkluzja w artykule Krzysztofa Piaska na temat… memrystora. Jeśli nie wiecie jeszcze, co się kryje pod tym określeniem, to właśnie ten napisany fachowym a zarazem przyjaznym językiem tekst, wyjaśni najważniejsze zagadki projektowanej nowoczesności. Przy okazji też poddając pod wątpliwość kondycję współczesnego człowieka. Auć! Panie Krzysztofie, dlaczego Pan jest taki aktualny i bezwzględny w swojej puencie? Być może już teraz żyjemy w czasach, jak to wnosi autor, ludzkości w mroźnej wersji 2.0, być może nadciągnęła już fala homo futurusów, która za chwilę bezpowrotnie zmyje nasze stare pióra zanurzone w kałamarzach wypełnionych perwersyjnie niekształtnym czernidłem.

Nowy numer „Nowej Fantastyki” to także oczywiście proza polska i zagraniczna. W katalogu polskich autorów tym razem swoją twórczość zaprezentowali Istvan Vizvary, Marcin Strzyżewski i Maciej Rumiancew, zaś po stronie twórców zagranicznych na łamach czasopisma w tym numerze zagościli Alastair Reynolds, Jack McDevitt i Paul McAuley. Jest więc w czym wybierać.

W znakomicie skrojonej „Cieczy Przechłodzonej” Istvana Vizvary’ego z miejsca intryguje profesor Aaron Skovovitch, którego zapiski osadzone skojarzeniowo gdzieś pomiędzy „Odyseją Kosmiczną” Arthura C. Clarke’a a innymi egzystencjalnymi pytaniami o naszą obecność we wszechświecie, okazują się zalążkiem zaskakującego kryminału science fiction przy zachowaniu fikuśnych proporcji pomiędzy nauką a fikcją. Koncepcja Internetu jako układu nerwowego ludzkości, nazywana w opowiadaniu krystalizacją, wydaje się dalece intrygująca, tak jak stopniowe przenoszenie ciężaru intrygi ze Skovovitcha na idącego jego śladem – Jegomościa. Aż nadto fascynujące wydają się wypowiadane osądy, brzmiące nieco jak trailer tego, co za chwilę nastąpi wśród aktualnych społeczeństw: „Stan skupienia ludzkości zmienił się z gazowego w ciecz […] Gęstą, ale przechłodzoną. Drgamy, cząstki jeszcze swobodne, ale z każdym dniem mniej mamy miejsca do ruchu. Coraz więcej w nas synchronizacji”.

Swoją wyobraźnię ze smyczy zerwali też twórcy młodego pokolenia Marcin Strzyżewski i Maciej Rumiancew, dla których wspólnym mianownikiem stała się wojna (względnie: batalie), choć przedstawiona w różnych wymiarach. Otóż „Złącze” Strzyżewskiego to koncepcja współczesnego krajobrazu około wojennego i przede wszystkim aktorów tego krajobrazu – ludzi, którzy walczą i ludzi, którzy w walkach chcą brać udział. Wśród atrybutów wyniszczonego, zszarzałego świata i mocnych sformułowań, czytelnik dostąpi niespodziewanego resetu, wprowadzającego w specyficzny rodzaj konsternacji, takiej na kształt efektu po przebudzeniu z mocnego snu. Tyle, że snów nie potrafimy jeszcze programować. Natomiast opowiadanie Rumiancewa o tytule „Coś umiera w Radosnej” warto zapamiętać nie tylko ze względu na chwalebny debiut autora, ale i dziwnie skontrastowany świat, po którym poruszają się, bądź co bądź, baśniowe stwory, będące tu wbrew powszechnej recepcji o ich sympatycznym rodowodzie, regularnie naparzającymi się stworami. Najwyraźniej Rumiancew lubi bijatyki okraszone mocnymi słowami i nagłymi zwrotami.

Wśród prozy zagranicznej w aktualnym numerze „Nowej Fantastyki” moją duszę porwał przede wszystkim Alastair Reynolds w opowiadaniu „Babelsberg”. Ta, new space opera jako mówią redaktorzy wydania, rozgrywa się paradoksalnie na Ziemi, gdzie obserwujemy relacje zachodzące pomiędzy sondami kosmicznymi Vincentem i Marią. Bynajmniej nie są to relacje podzespołów elektronicznych, ale sond, które przybierają ludzkie postacie, a poza tym wykazują się samodzielnym myśleniem i stają się celebrytami uczestniczącymi w programach rozrywkowych (programy prowadzą rezultaty genetycznej ingerencji – Dzidzuś, niemowlę o inteligencji dojrzałego człowieka, a także Derek, tyranozaur obdarzony mową i jakimś rozumem). Koncepcja tego świata, łączącego krańcowo artystyczne poczucie piękna i dążenia do taniej sławy, w istocie opowiada o problemach człowieczeństwa. Jej osią stają się wydarzenia na Tytanie, które doprowadziły do niepotrzebnej śmierci ludzi. Czy można było tego uniknąć?

W numerze znalazły się także teksty Jacka McDevitta, który w opowiadaniu zatytułowanym „Ciesz się chwilą” wyszedł od typowych problemów niespełnionych naukowców, docierając do wizji końca świata, a także Paula McAuleya mówiącego w opowiadaniu pt. „Planeta Strachu” o związkach pomiędzy Wenus i Ziemią z klasycznym konfliktem amerykańsko-rosyjskim w tle, bogatą florą i fauną oraz wyrazistą bohaterką Katią Ignatową. To wydanie „Nowej Fantastyki” proponuje także inne teksty, ale tym razem z zakresu publicystyki, m.in. post mortem telegrafu pióra Agnieszki Haski i Jerzego Stachowicza, bijący na alarm felieton Rafała Kosika, zasłużoną celebrę 35-ciolecia pracy twórczej Jarosława Grzędowicza, a także recenzje książek oraz trochę słów o komiksie i grach komputerowych. Całość smakuje fantastycznie i zachęca do dalszego eksplorowania przedstawionych motywów. To kolejny numer „Nowej Fantastyki”, którego echa powinny towarzyszyć snom miłośników gatunku, a macki schwytać nowych czytelników.

Cholera, znowu spędzam zbyt dużo czasu przy komputerze, krystalizuję!

Informacje o książce:
Tytuł: Nowa Fantastyka nr 5 (416) 2017
Tytuł oryginału: Nowa Fantastyka nr 5 (416) 2017
Autor: redaktor naczelny Jerzy Rzymowski
ISSN: 0867-132X
Wydawca: Prószynski Media
Rok: 2017

Kontakt z recenzentem: konrad.morawski@wp.pl

Exit mobile version