“Czekając na Armagedon” Grażyny Stachowicz to moje największe książkowe zaskoczenie mijającego roku. Jednak kiedy dowiedziałem się, że jej bohaterami są Świadkowie Jehowy, zrzedła mi mina. Przypomniałem sobie też sytuację, która miała miejsce kilka lat temu. W pewien letni dzień do moich drzwi zapukała kobieta z dzieckiem, zachęcająca mnie do udziału w wydarzeniu gromadzącym Świadków Jehowy i osoby zainteresowane tym wyznaniem. Uśmiechnąłem się i odpowiedziałem, że w tym czasie będę u “konkurencji” na rekolekcjach organizowanych pod hasłem “Jezus na Stadionie”. Mojej rozmówczyni to nie zniechęciło, ale ja grzecznie podziękowałem…
Nie miałem zbyt dużej wiedzy o Świadkach Jehowy, jednak to zmieniło się po lekturze “Armagedonu”. Zresztą jej autorka wyraźnie zaznaczyła, że jest to “opowieść o ludziach, nie o religii”. Nie pozostało mi zatem nic innego jak tylko się o tym przekonać, odrzucając moje uprzedzenia.
Akcja książki toczy się w niedalekiej przyszłości, w której ONZ zdelegalizowała wszystkie religie, uznając je za źródło konfliktów i wojen. Sam pomysł wydał mi się nad wyraz ciekawy, dlatego też chciałem dowiedzieć się, co wydarzy się później.
Na początku poznajemy trzy dzielne kobiety – nastoletnią Olę, jej matkę Magdę oraz ciotkę Czesię. Chcąc ukryć się przed zapowiadanym, tytułowym Armagedonem, udają się do ukrytego głęboko w lesie gospodarstwa prowadzonego przez ich braci w wierze – Kowalskich. Tam znajdują schronienie w domu mieszkającej po sąsiedzku p. Mieci.
Ta swego rodzaju osada zaczyna dosyć szybko się rozrastać, ponieważ w niedługim czasie pojawiają się w niej synowie Kowalskich ze swoimi rodzinami – Marek z Pauliną i synem Szymonem oraz Paweł z Natalią i córką Sarą. Kilka dni później na miejsce dociera zaradny Jakub oraz małżeństwo Marczaków – Tymoteusz i Sara. Na tym jednak nie koniec. Wkrótce sporo zamieszania wywołuje przyjazd Moniki, Dominika oraz ich piątki niesfornych dzieci. Już samo to wystarczy, aby doszło tam do Armagedonu…
Taka różnorodność ludzi i ich charakterów sprawia, że jest to już całkiem reprezentatywna grupa, której można się przyjrzeć i wyciągnąć wnioski, jak radzimy sobie w sytuacjach zagrożenia.
Początkowo w tym “kotle” różnorodności nie dochodzi do większych zgrzytów i spięć. Do czasu, kiedy ktoś zacznie łamać zasadę równego podziału upolowanych zwierząt pomiędzy wszystkich członków osady. Wtedy też do głosu dochodzą niższe instynkty, ale i zranienia z – jak się okazuje – najwcześniejszych lat życia. Czasami uciekanie w religijność stanowi dobry kamuflaż przed innymi problemami… Ale niezależnie od okoliczności zawsze mamy wybór, w jaki sposób postąpić, co udowadniają bohaterowie książki. Nie jest to wcale takie oczywiste, ponieważ sytuacja na świecie zaostrza się, zostaje odcięty prąd, a zapasy jedzenia szybko topnieją…
Czy społeczność leśnej osady zda egzamin z humanitaryzmu i troski o innych w tak ekstremalnych warunkach? Zachęcam, abyście przekonali się o tym sami.
“Czekając na Armagedon” jest debiutancką powieścią Grażyny Stachowicz i pewnie dlatego znalazło się w niej parę pomyłek. Magda czasami jest nazywana Martą. Sara, która urodziła się w 1975 r, ma ok. 50 lat i zachodzi w ciążę, co w tym wieku nie jest raczej możliwe. Do tego pani Miecia – 78 – letnia kobieta – pamięta czasy okupacji. Zakładając, że akcja książki toczy się w 2021 r., urodziła się 2 lata przed zakończeniem wojny, czyli w 1943 r.
Ponadto zwróciłem uwagę na mankament, który bardzo często występuje u debiutantów – język dialogów za bardzo przypomina narrację, jest mało zróżnicowany i brakuje w nim ekspresji występującej w mowie potocznej.
Jestem jednak przekonany, że w przypadku kolejnych książek ten problem będzie zanikał.
Przy okazji chcę wspomnieć, że styl narracji p. Stachowicz jest wartki, wciągający i stanowi jeden z mocniejszych punktów książki. Stosunkowo krótkie rozdziały uważam za bardzo dobre posunięcie, które nadaje akcji dynamizmu i dramatyzmu. Do tego fabuła jest bardzo interesująca i obfituje w zaskakujące, nierzadko trzymające w napięciu, momenty. Opis psychologiczny postaci został pogłębiony, dzięki czemu wiadomo, dlaczego niektóre postacie postępują w taki, a nie inny, sposób.
Rzeczywiście, “Czekając na Armagedon” opowiada o ludziach, ich rozterkach, problemach i pragnieniach. Gdzieś w tle, choć niezbyt daleko, pojawiają się w niej wątki religijne, które stanowią dobre wytłumaczenie reprezentowanych przez nich postaw. Sporą dozę idylliczności wprowadzają piękne, ciepłe, pastelowe obrazki Agnieszki Dębczyńskiej. To wszystko sprawia, że książka bardzo szybko skradła moje serce, a o to przecież chodzi. I nie ma tu znaczenia wyznanie moje i autorki, bo to w tym wypadku nie jest akurat istotne.
Informacje o książce:
Tytuł: Czekając na Armagedon
Tytuł oryginału: Czekając na Armagedon
Autor: Grażyna Stachowicz
ISBN: 9788365461711
Wydawca: ASGRAF
Rok: 2020