„W swojej ludowej mądrości wiemy, że od państwa polskiego nie należy spodziewać się usług wysokiej jakości i w ogóle, że nie należy spodziewać się po nim wiele. Jeśli państwo coś robi, to my, obywatele tego państwa, z góry zakładamy (na ogół słusznie), że wyjdzie to najgorzej, jak tylko się da. Jesteśmy absolutnie trzeźwymi realistami, jeśli chodzi o oczekiwania wobec naszego państwa. Nie mamy złudzeń co do tego, czy Rzeczypospolitej uda się na czas zbudować stadiony bądź autostrady albo wypłacić zasiłek macierzyński w terminie. Ten brak oczekiwań jest smutny, ale w jakiejś mierze zdrowy. Wszyscy wiemy, że nasze państwo działa słabo”.
Bardzo często narzekamy na Polskę. Irytuje nas wiele zjawisk, które zwyczajnie utrudniają nam życie. Utyskujemy na sposób działania urzędów państwowych i wszechobecną biurokrację. Skarżymy się, że państwo i jego instytucje nierzadko traktują obywatela jako swojego wroga. Zauważamy jednocześnie bylejakość i niechlujność w jego działaniu. Wielu Polaków przekonuje, że życie za granicą jest łatwiejsze. Na Zachodzie wszystko ma być prostsze, bardziej zrozumiałe i przyjazne dla człowieka. Nie trzeba tracić energii i czasu na załatwianie każdej błahostki. Obywatel jest traktowany poważnie, nie zaś jak natręt, którego należy się jak najszybciej pozbyć.
Właśnie z takiej obserwacji, pełnej utyskiwań na polską rzeczywistość powstała książka „21 polskich grzechów głównych”. Publikacja ukazała się nakładem Wydawnictwa Bellona. Jej autorem jest Piotr Stankiewicz, który „mieszka w Polsce od 35 lat. Nie pije. Pisze”.
„21 grzechów…” jest książką raczej pesymistyczną w swej wymowie. Autor w każdym rozdziale opisuje jeden „grzech”. Wszystkie rozdziały mają podobną budowę. Tuż pod tytułem został umieszczony krótki cytat, pewna myśl która w zamyśle Stankiewicza najpełniej ilustruje opisywane zjawisko. Książka jednak nie poprzestaje jedynie na ogólnych spostrzeżeniach. Każdy z 21 rozdziałów zawiera konkretne przykłady, które autor podaje na potwierdzenie swej tezy. Cytuje w tym celu korespondencję z urzędami, zamieszcza zdjęcia absurdalnych sytuacji, znaków drogowych. Kiedy w czasie lektury oddajemy się refleksji nad otaczającą nas rzeczywistością ze smutkiem stwierdzamy, że spostrzeżenia o których czytamy są na ogół trafne. Można powiedzieć: niestety.
Niestety, ponieważ Polska widziana oczyma Piotra Stankiewicza nie jest państwem przyjaznym dla swoich obywateli. W kontaktach z instytucjami publicznymi często zderzamy się „ze ścianą”. „Niedasizm; rozbieżność prawa i zwyczaju; widzimisizm”. Któż z nas choć raz nie doświadczył takiego właśnie zjawiska?
Autor dotyka tematów, którymi żyła cała Polska. Pisze o szokujących metodach tzw. „czyścicieli kamienic” w Warszawie. Prowadzi go to do smutnego wniosku, że nasze państwo jest „zaskakująco silne wobec słabych i zaskakująco słabe wobec silnych”. Obnaża słabość i nieskuteczność instytucji, które nie chronią obywateli.
Na stronach swojej książki co rusz udowadnia, że wiele zapisów prawa jest po prostu „martwą literą”. Prym wiedzie tu –niestety- Konstytucja. Stankiewicz przytacza konkretne jej zapisy, głównie dotyczące spraw socjalnych, które raczej są pobożnymi życzeniami niż rzeczywistością. Krytykuje także brak jasnych i precyzyjnych procedur, które pozwoliłyby uniknąć wielu tragedii i katastrof. W tym kontekście wymienia takie grzechy jak: optymizm magiczny, antyproceduralizm, nibypaństwo. Skutki tych właśnie „grzechów głównych” upatruje w zawaleniu się hali w Katowicach czy katastrofie kolejowej pod Szczekocinami.
Porusza także temat katastrofy pod Smoleńskiem. Jego zdaniem wizyta była przygotowywana nieprofesjonalnie. Właśnie działania na ostatnią chwilę i brak profesjonalizmu są przyczyną tego, że państwo polskie często zawodzi swoich obywateli. Efektem różnego rodzaju zaniedbań są często duże tragedie. Obnażają one kolejną przypadłość – szukanie kozła ofiarnego. Koniecznie musi to być konkretny człowiek. Nieważne, że prawdziwe przyczyny mogą leżeć gdzie indziej – właśnie po stronie państwa.
Osobiście najbardziej spodobał mi się rozdział pt. „Fetysz jedności narodowej”. Stankiewicz stara się uświadomić czytelnikom, że spór w demokracji jest czymś naturalnym. Dlaczego więc tęsknimy za utopijną „jednomyślnością”? Czyżbyśmy chcieli znowu żyć w czasach, gdzie istnieje jedna partia, z „jedynie słuszną linią”? Przypomina w tym miejscu, że nasz naród także przed pojawieniem się PiS-u nie był jednością.
„21 polskich grzechów głównych” to lektura obowiązkowa dla wszystkich śledzących stan debaty publicznej w Polsce. W niektórych miejscach możemy się z nią nie zgadzać. Jest to jednak pozycja potrzebna, skłaniająca do refleksji i przemyśleń. Jeżeli szukacie książki o Polsce i Polakach, o otaczającej nas rzeczywistości, o tym co nas męczy i irytuje w naszym kraju to koniecznie sięgnijcie po tę pozycję.
Informacje o książce:
Tytuł: 21 polskich grzechów głównych
Tytuł oryginału: 21 polskich grzechów głównych
Autor: Piotr Stankiewicz
ISBN: 9788311153455
Wydawca: Bellona
Rok: 2018