Anty-recenzja

Ścieżka ocalenia – Ewa Seno

Recenzja książki Ścieżka ocalenia - Ewa Seno

Ścieżka ocalenia
Ewa Seno

Lubię czytać powieść fantastyczne, bo moim zdaniem mają one ogromny potencjał twórczy. Wymagają zarówno od autora jak i od czytelnika, dużego zaangażowania. Wyobrażanie sobie, tworzenie i przelewanie na papier zdarzeń w których jest magia, nowy świat czy przyszłość nie jest proste. Zawsze doceniam ludzi, którzy to robią. Ostatnio nawet w amerykańskim teście na przestrzenną wyobraźnię, widziałam zdanie:

„When reading fiction, I usually form a clear and detailed mental picture of a scene or room that has been described”.

To pokazuje, że nie każdy może mieć zdolności wyobrażeniowe i nie są one łatwe, ale też z drugiej strony nie dla każdego pisarza gatunek jakim jest fantastyka jest pożądany.

Przez „Tatuaż z lilią”, pierwszą część książki z serii „Antilia”, przeszłam prawie bezboleśnie. Chwaliłam Ninę (Antilię), jako bohaterkę, trochę przesłodzoną i zbyt idealną, ale jednak miłą dla Czytelnika. Widziałam w książce potencjał. Niczym nie wyróżniała się spośród innych, ale miałam nadzieje że druga część ukaże się w jakiś spektakularny sposób. Druga część „Cena odwagi”, była spektakularną… porażką. Autorka nagle zrobiła zwrot i z książki fantastycznej dla młodzieży, zmieniła fabułę na książkę dla dorosłych z niezbyt rozgarniętą główną bohaterką zachowującą się jak blondynka z kawałów (przepraszam wszystkie blondynki, to tylko takie porównanie). Do trzeciej części podeszłam z gasnącym błyskiem w oku. Bałam się tego co tam zastanę, bo po tym jak fabuła powieści przybrała najgorszą z możliwych dróg, wiedziałam, że tego już nie da się uratować.

Nina (Antilia) jest w ciąży. Dla niej jest to niebywała nowina, w którą przez wiele stron nie może uwierzyć. Fakt że spała z mężczyznami, zupełnie nie wystarcza. Dodatkowo dziecko, które ma się narodzić ma w przyszłości doprowadzić do zagłady świata. Wszyscy są za tym by zostało ono jak najszybciej unicestwione, zanim jeszcze się narodzi, jednak sama przyszła mama ma co do tego wątpliwości. Teraz Antilia musi uciekać z planety, do której tak chciała wrócić. Czy uda jej się ocalić dziecko i siebie?

Zgodzę się z opiniami innych recenzentów, że ta część jest lepsza niż jej poprzedniczka. Jednak nadal trzymam się swojej opinii, że „Cena odwagi” zabrnęła w tak wielki czytelniczy zaułek, że wiedziałam iż trudno będzie naprawić podobne szkody. Autorka, stara się ratować wizerunek Antilii, ale wychodzi to bardzo sztucznie.

„Przyrzekłam sobie że już nigdy nie wykorzystam swojego ciała do załatwienia czegokolwiek” (s. 121-122).

Dość nagle bohaterka uświadamia sobie, że może jej poprzednie działania były… lekkomyślne? I nagle wkracza z butami w dorosłość. To jest sztuczne i nieprawdziwe. Dodatkowo znowu dziewczyna korzysta z metody „zrób to w 5 minut” i… w ciągu jednego dnia przyspiesza ciąże i rodzi dziecko! Oczywiście za pomocą magii. Bardzo mi się nie podoba fakt, że bohaterka znowu korzysta z metod o minimalnym wysiłku. Ok, zgodzę się z tym że proces „Rodzisz z nami w jeden dzień”, był bardzo bolesny dla Antilii, ale naprawdę… Znowu? Po magicznych bransoletkach, które pomagają opanować język, super kumplach, którzy w parę chwil wpoją w nią całą wiedzę ze wszystkich książek, teraz mamy błyskawiczny proces przebiegu ciąży…

W książce wydawało mi się również, że autorka czasami nie panuje nad własną fabułą. Zapomina się w ilości postaci które stworzyła. Wyłapywałam małe, acz irytujące błędy jak ten:

„Chłopak mógł mieć koło czternastu lat, wysoki chudy jak patyk, widać było, że nie należy do strażników. Towarzysząca mu kilkuletnia dziewczynka miała słodką anielską twarzyczkę i spięte w kucyk blond loczki. Patrzyła na mnie wielkimi, błękitnymi oczyma, w których ku mojemu zdziwieniu nie było ani odrobiny strachu. Stała u boku brata, trzymając go za rękę (…)” s. 33

To wszystko relacjonuje Antilia, więc moje pytanie: skąd wiedziała że dwójka ludzi przed nią to rodzeństwo? Nie ma o tym żadnej wzmianki wcześniej, dopiero później gdy dzieci się przedstawiają, mówią że są rodzeństwem. Przypadek? Nie sądzę!

Albo długa rozmowa pomiędzy Antilią a Kenronem, na polanie w lesie, w której wymiana zdań między tą dwójką jest tak absorbująca, że autorka zapomniałą o innych bohaterach. W mojej wyobraźni Christian, który wtedy towarzyszył Antilii po prostu stał jak kołek. Tak jak mówię: małe, irytujące błędy…

Podwójna narracja Antilii i Nicka to powtarzanie scen, jak z zaciętej płyty. Może w pierwszej części by to zaskoczyło, teraz niekoniecznie. A do tego wszystkiego dochodzi słodkie zakończenie. Jestem niezadowolona tą serią, bo można było wyciągnąć o wiele więcej z takiego pomysłu. Ze słodkiego dziewczątka zrobić dojrzałą kobietę, bohaterkę godną naśladowania, postać obdarzoną wadami które i tak się kocha, a nie tylko akceptuje.

Seria Antilia mnie zawiodła i nie zaskoczyła, jest kolejną spośród wielu…

Informacje o książce:
Tytuł: Ścieżka ocalenia
Tytuł oryginału: Ścieżka ocalenia
Autor: Ewa Seno
ISBN: 9788372294791
Wydawca: Feeria Young
Rok: 2015

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać